Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Łukasik
Marcin Łukasik
|
aktualizacja

Stres nasz powszedni. "Szef powinien przymknąć oko na drzemkę w pracy"

29
Podziel się:

W XXI wieku mamy do czynienia z cichą epidemią stresu. Doświadczamy go nazbyt często, a przyznawać do niego nie chcemy. Profesor Olivier Oullier jest neurobiologiem, doradza organizacjom, jak redukować stres ich pracowników. Uważa, że jest on zaraźliwy. A przegnany pomaga zwiększyć naszą wydajność.

Neurobiolog profesor Olivier Oullier - jest specjalistą od "stresu pracowników"
Neurobiolog profesor Olivier Oullier - jest specjalistą od "stresu pracowników" (pekako, pekako)

Marcin Łukasik, money.pl: Czyta pan w myślach?

Prof. Olivier Oullier: Myślę, że to nie jest dokładny opis tego, czym się zajmuję. Badam, jak ludzie podejmują decyzje. Przyglądam się temu, co ma wpływ na to, że dokonują takiego, a nie innego wyboru. Dziś jednak bardziej zajmuje mnie biznes.

Ale jak rozumiem, jest to biznes powiązany z pana doświadczeniem naukowym?

W firmie Emotiv wykorzystujemy neuroinformatykę i sztuczną inteligencję do badania stanów poznawczych. Staramy się wykorzystać to, co wiemy o pracy mózgu do poprawy samopoczucia osób w miejscu pracy. Przyglądamy się temu, jak wygląda ich dzień. Co ich rozprasza, kiedy są skupieni, jak reagują na stres.

Stres to chyba nic strasznego. Każdy go odczuwa i każdy ma sposób, jak sobie z nim poradzić.

Ten problem nie był traktowany poważne przez dekady. Mniej więcej dwa lata temu Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła, że w XXI wieku mamy do czynienia z cichą epidemią stresu.

Oczywiście, że każdy ma swój sposób na radzenie sobie ze stresem, ale nie ma jednego, skutecznego sposobu. Dlaczego? Dlatego, że nikt nie mierzył stresu we właściwy sposób. Szczególnie w miejscu pracy.

Przeważnie wygląda to tak, że szef pyta się pracownika, czy ten odczuwa stres. Ale kto się do tego przyzna? Przyznanie się do stresu to stygmatyzacja.

To może prościej byłoby przeprowadzać takie sondy anonimowo?

Owszem, ale jak wtedy pomóc ludziom?

Czyli rozwiązanie trzeba dobrać indywidualnie?

Tak i nie. Stres to nie tylko indywidualne przeżycie. Stres potrafi być zaraźliwy. W Stanach Zjednoczonych 8 proc. wydatków zdrowotnych dotyczy różnych chorób, których źródłem jest stres. Mówimy o 10 mld dolarów rocznie. Co ciekawe, okazuje się, że ludzie częściej doświadczają sytuacji stresowych w miejscu pracy niż w domu. A długotrwały stres jest odpowiedzialny za wiele chronicznych chorób.

Ale wracając do kwestii mierzenia stresu, pierwszym problemem jest szczere mówienie o tym i obawy przed stygmatyzacją. Druga rzecz to odczuwanie. Okazuje się, że możemy być zestresowani, choć nie dociera to do naszej świadomości. Czujemy się dobrze, ale nasz umysł jest zmęczony.

Dzięki nauce można to zmierzyć. Mając te dane, a także informacje o pozostałych stanach poznawczych, można dopasować plan dnia pod każdego pracownika indywidualnie. Dlaczego mamy każdego zmuszać, by spędzał 3 godziny przed komputerem podczas, gdy potrafi się skupić tylko na 45 min? Niech sobie zrobi przerwę, odpocznie i wróci do pracy. W tym wszystkim chodzi o to, by zmniejszać ilość pracy pracownikom. Badania z Uniwersytetu Standorfa pokazują, że zwiększenie czasu pracy o 10 proc. dziennie, skutkuje tym, że produktywność pracowników spada o ok. 2 proc. na osobę.

W jaki sposób zbieracie te informacje?

Przeprowadzamy wywiady z pracownikami firm, które się do nas zgłosiły. Rozmawiamy o tym, jak się czują. Do udziału w badaniach zapraszamy dobrowolnie. Nasze ekspertyzy trafiają następnie do specjalistów. Otrzymujemy później listę dobrych praktyk dla danej firmy. Dowiadujemy się z niej, co należy zmienić, aby zatrudnieni poczuli się lepiej. Te wskazówki trafiają potem do projektantów, architektów czy osób z HR.

Jak często firmy dostrzegają problemy swoich pracowników i chcą coś dla nich polepszyć?

Po pierwsze nie chcę wskazywać placem wyłącznie firm. Nasi klienci są różni. Mamy też organizacje rządowe i pozarządowe. Natomiast obserwujemy dwie postawy. Są organizacje, które faktycznie martwią się o swoich pracowników i chcą coś zmienić. Obserwujemy pojawienie się nowej generacji firm, dla których kultura pracy ma znaczenie. Są jednak menadżerowie, którzy przyznają bez ogródek: kultura pracy w naszej firmie nigdy nie była naszą kompetencją. Widzimy jednak, że pracownicy są zestresowani. Gorzej wykonują obowiązki, dochodzi do wypadków. Firma traci przez to pieniądze. Więc pokażcie, jak rozwiązać ten problem.

A które organizacje najszybciej wprowadzają wasze sugestie?

Najlepiej nam się współpracuje z dużymi firmami. One wiedzą, czym grozi nadmierne obciążenie pracowników. Na drugim miejscu wymieniłbym startupy. A współpraca z administracją dopiero raczkuje.

Ale chyba nie da się tak doradzać firmom ze wszystkich branż. No bo jak zredukować stres lekarzom czy żołnierzom?

W sytuacji, gdy jesteś policjantem, stoi przed tobą przestępca i mierzy z broni to siłą rzeczy odczuwasz stres. W takich profesjach, w których wszystko zmienia się z minuty na minutę, my nie możemy nic zrobić.

Podobnie ma startupowiec z Doliny Krzemowej. Niech pan spróbuje mu przetłumaczyć, aby się nie stresował. Gdybyśmy twierdzili, że możemy to byłoby to wciskanie kitu. A my musimy wykorzystywać nasze dane w sposób etyczny. Na tym budujemy reputację. Z kolei dla takiego chirurga stres może być czymś dobrym. Pozwala mu zachować skupienie. Zupełnie inaczej jest w branżach, w których panuje pewna rutyna. Dni pracy są do siebie bardzo podobne np. w fabryce czy w biurze. W pracach, w których pewne czynności wykonuje się automatycznie, można stracić czujność. Tu możemy pomóc.

A jaki ma pan sposób na siebie? Gdzieś przeczytałem, że jest pan też DJ-em?

Częściowo tak. Skoro już pan poruszył tę kwestię, to powiem, że elementem naszych działań jest przekonanie firm do tego, aby zebrały informacje na temat zainteresowań swoich pracowników. Dzięki temu będą mogli im sfinansować ich hobby. Dla jednej osoby może to być karta na siłownię, dla innej nauka gry na instrumencie. A czasem wystarczy przymknięcie oka na drzemkę w pracy. Wystarczy, że dofinansuje się pracownikowi dwie godziny zajęć miesięcznie, nawet nie w tygodniu, i to sprawia że czuje się lepiej. Ma świadomość, że jest dla firmy kimś więcej niż numerem na liście pracowników.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(29)
bhp
5 lata temu
jesli pracujesz z ludzmi o niskim poziomie inteligencji lub tymi ktorzy wypatruja na zegarku 15 to jest bardzo trudno uporac sie ze stresem i kierownikowi a pracodawcy jeszcze bsrdziej
Kolega z Wysz...
5 lata temu
Ja powiem tak. Pracuje ze mną niepełnosprawny Sławek z Wyszkowa w Olsztyńskim Zakładzie Pracy Chronionej. Ma orzeczenie Umiarkowane 02-P ( choroby psychiatryczne) Powinien mieć stres , czy depresje ale nic takiego nie ma . Pracuje na dobę 24 godziny. Pół roku temu jeszcze dorabiał w Olsztyńskim Tesco. Pracował nawet miesięcznie po 360 godzin. Kto mu przyznał świadczenie Z.U.S i orzeczenie o niepełnosprawności. Skorumpowani Ciechanowscy Lekarze orzecznicy .
szarypracowni...
5 lata temu
praca a robota to jest roznica
Polak
5 lata temu
Efektywny czas pracy człowieka to nie 8h/dobę ale 4h, chyba że "nauka" znów je zmieniła. 8h jest potrzebne aby na siłę dać ludziom zajęcie oraz by firmy mogły produkować coraz więcej jednorazowych lub krótkich w użytkowaniu rzeczy w celu zwiększenia produkcji, pustych wartości (pieniądze) i "ochrony środowiska"
pilot
5 lata temu
Ja tam kimam w pracy bo jestem leniwy a nie zestresowany.
...
Następna strona