Tabele alimentacyjne w innych krajach. Ile płacą Niemcy i Francuzi?
W czwartek Ministerstwo Sprawiedliwości zaprezentowało tablice alimentacyjne, które miały ułatwić pracę sędziom, jednak spotkały się z ostrą krytyką. Podobne rozwiązania istnieją jednak w Europie. Od 1 stycznia 2025 roku w Niemczech nastąpiła niewielka podwyżka minimalnych kwot alimentów dla dzieci. Wysokość miesięcznych świadczeń uzależniona jest od wieku dziecka oraz dochodu netto rodzica płacącego alimenty.
Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało w czwartek tablice alimentacyjne, które miały usprawnić pracę sądów, ale wywołały falę krytyki. Choć według resortu mają być jedynie pomocniczym narzędziem dla sędziów, eksperci wskazują na poważne błędy metodologiczne, w tym nierozróżnianie kwot brutto i netto w obliczeniach. Krytycy ostrzegają, że zamiast pomóc, tablice mogą zaszkodzić zarówno dzieciom, jak i rodzicom.
Według zaktualizowanej tablicy obowiązującej w Niemczech alimenty dla najmłodszych dzieci (0-5 lat) wzrosną z 480 do 482 euro miesięcznie w najniższej grupie dochodowej. Dla dzieci w wieku 6-11 lat kwota wzrosła z początkiem roku z 551 do 554 euro, a dla nastolatków (12-17 lat) z 645 do 649 euro. Pełnoletnie dzieci otrzymują minimum 693 euro zamiast dotychczasowych 689 euro. Znacząco zwiększono natomiast wsparcie dla studiujących dzieci mieszkających poza domem rodzinnym - do 990 euro, co oznacza podwyżkę o 60 euro.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaskakująca mina Dudy po słowach Tuska. "Nie dodaje mu powagi"
Düsseldorfer Tabelle jako podstawa ustalania alimentów
Düsseldorfer Tabelle funkcjonuje jako uznany standard dla sądów rodzinnych w całych Niemczech przy określaniu wysokości świadczeń alimentacyjnych. Dokument ten jest regularnie aktualizowany przez sędziów wydziałów rodzinnych Wyższych Sądów Krajowych (OLG) w Düsseldorfie, Kolonii i Hamm oraz Komisję ds. Alimentów Niemieckiego Stowarzyszenia Sądów Rodzinnych. Tabela uwzględnia cztery grupy wiekowe dzieci oraz piętnaście kategorii dochodowych rodziców, co pozwala precyzyjnie określić należną kwotę.
Wysokość alimentów wzrasta proporcjonalnie do dochodów rodzica zobowiązanego do płacenia. Osoba o wyższych zarobkach musi płacić więcej niż ustalony minimalny próg. Przy obliczaniu ostatecznej kwoty do wypłaty uwzględnia się również zasiłek rodzinny (Kindergeld), który pomniejsza wysokość świadczenia.
Tabela jest zwykle aktualizowana corocznie, a kwoty do wypłaty są dostosowywane, gdy zmienia się wysokość zasiłku rodzinnego. Dokument ten zapewnia standaryzację i sprawiedliwe kształtowanie orzecznictwa sądów rodzinnych w zakresie alimentów na dzieci.
Ekspert porównał wysokość alimentów. Drastyczne różnice
Paweł Hawrylak, specjalista z branży IT posiadający certyfikację Microsoft, przeprowadził dogłębną analizę porównawczą polskich tablic alimentacyjnych z ich odpowiednikami w Niemczech (Düsseldorfer Tabelle) oraz Francji (model procentowy). Jego badanie opierało się na trzech scenariuszach uwzględniających alimenty na jedno, dwoje oraz troje dzieci w wieku 16-17 lat, w zależności od miesięcznego dochodu netto rodzica zobowiązanego do płacenia alimentów.
Wyniki analizy ujawniają znaczące dysproporcje między polskim systemem a rozwiązaniami zachodnimi. Przy dochodzie netto wynoszącym 16 000 złotych, polski rodzic zgodnie z tabelą alimentacyjną musiałby płacić ponad 17 000 złotych miesięcznie na troje dzieci. W analogicznej sytuacji niemiecki rodzic zapłaciłby około 8 000 złotych, a francuski zaledwie 4 000 złotych. Te różnice stawiają polskie rozwiązania w skrajnie niekorzystnym świetle na tle europejskich standardów.
Podobne rozbieżności można zaobserwować przy analizie alimentów na dwoje i jedno dziecko. We wszystkich badanych przypadkach alimenty w Polsce są wielokrotnie wyższe niż w porównywanych krajach. Szczególnie niepokojący jest fakt, że w niektórych scenariuszach kwota alimentów przewidziana przez polskie tablice przekracza całkowity dochód netto rodzica, co stawia pod znakiem zapytania realność egzekwowania takich zobowiązań.
Autor analizy nie szczędził krytycznych słów wobec polskiego rozwiązania, określając je jako działanie potencjalnie szkodliwe dla demografii kraju. Jego zdaniem tak wygórowane kwoty alimentacyjne mogą zniechęcać do zakładania rodzin i posiadania dzieci, co w dłuższej perspektywie może pogłębiać problemy demograficzne Polski. Hawrylak sugeruje, że tablice powinny zostać zrewidowane i dostosowane do realiów ekonomicznych oraz rozwiązań sprawdzonych w innych krajach europejskich.
Eksperci krytykują nowe tablice alimentacyjne. Kontrowersje wokół kwot i metodologii
Tablice alimentacyjne opublikowała też Polska. Zgodnie z zapewnieniami Ministerstwa Sprawiedliwości, tablice alimentacyjne nie stanowią źródła prawa, a jedynie narzędzie wspomagające. Minister Adam Bodnar w komunikacie resortu podkreślił, że tablice mają być realnym wsparciem dla sędziów przy ustalaniu wysokości alimentów, ułatwiając ocenę sytuacji i zwiększając przewidywalność orzeczeń bez ograniczania niezależności sędziowskiej.
Patryk Słowik, dziennikarz WP, po analizie tablic stwierdził, że są one "kuriozalne" i szkodzą sprawie. Wskazał, że "przyjęcie jako wyznacznika do kwot alimentów (netto) zarobków brutto jest absurdalne". Ta fundamentalna niezgodność między kwotami brutto i netto stanowi główny punkt krytyki ze strony wielu komentatorów.
Poseł klubu KO Marcin Józefaciuk zapowiedział złożenie interpelacji w tej sprawie. "rozumiem potrzebę uporządkowania systemu alimentacyjnego. Rozumiem, że sądy i mediatorzy potrzebują narzędzi. Ale tablica, która określa sztywne kwoty na podstawie widełek dochodowych, może w praktyce prowadzić do skutków odwrotnych do zamierzonych. Tym bardziej że ministerstwo nie widzi różnicy między brutto i netto" - zauważył parlamentarzysta.
Ekonomiczne i społeczne konsekwencje
Bartosz Pilitowski z Fundacji Court Watch określił publikację ministerstwa sprawiedliwości jako "spektakularną katastrofę", która może zaprzepaścić potencjalne korzyści z wprowadzenia tablic alimentacyjnych. Według niego, dobrze przemyślane narzędzie mogłoby służyć dobru dziecka, deeskalacji konfliktów między rodzicami i odciążeniu sądów, jednak obecna propozycja nie spełnia tych warunków.
Ekonomista Cezary Bachański ostrzega przed nieprzewidzianymi konsekwencjami wprowadzenia tablic. "proszę się nie zdziwić, jak po wprowadzeniu tej tabeli nagle wzrośnie liczba mężczyzn pracujących 'na czarno' lub za minimalną krajową na papierze" - napisał w mediach społecznościowych, sugerując, że regulacje mogą sprzyjać ukrywaniu dochodów przez zobowiązanych do płacenia alimentów.
Dr Marek Łangalis z Uniwersytetu Gdańskiego przedstawił konkretne wyliczenia pokazujące, jak wysokie mogą być obciążenia alimentacyjne według nowych tablic. Według jego kalkulacji, "rozwodzący się rodzic dwójki dzieci bez orzekania o winie zarabiający 7200 złotych netto będzie miał obowiązek alimentacyjny w wysokości 5364 złotych, przy trójce dzieci 7392 złotych". Ekonomista określił nowe tablice jako "gwóźdź do trumny dzietności w Polsce".
Były prezes NIK Janusz Wojciechowski sugeruje, że publikacja tablic może mieć podłoże polityczne, nazywając je "małą prowokacją wobec następcy". Ta uwaga wskazuje na możliwe kontrowersje nie tylko metodologiczne, ale również związane z kontekstem politycznym wprowadzanych zmian.