Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|
aktualizacja

Tarcza antykryzysowa będzie kosztować budżet 70 mld zł. Skąd rząd weźmie pieniądze?

213
Podziel się:

Rząd zasili gospodarkę kwotą 212 mld zł. Sam budżet będzie to kosztować około 70 mld zł - wyliczył money.pl. Ekonomiści wskazują, że budżet jest tak skonstruowany, że rząd będzie musiał pożyczyć dziesiątki miliardów złotych. Innych opcji praktycznie nie ma.

Tadeusz Kościński jako minister finansów musi znaleźć w budżecie dodatkowe dziesiątki miliardów złotych.
Tadeusz Kościński jako minister finansów musi znaleźć w budżecie dodatkowe dziesiątki miliardów złotych. (East News, Piotr Molecki/East News)

- Epidemia koronawirusa bardzo mocno uderzy w gospodarkę. Może być to cios jeszcze mocniejszy niż ten paręnaście lat temu - podkreśla premier Mateusz Morawiecki.

Odpowiedzią rządu ma być "tarcza antykryzysowa". Na wsparcie gospodarki premier zapowiedział 212 mld zł. Te pieniądze mają zabezpieczyć pracowników, wspomóc finansowo firmy, dofinansować ochronę zdrowia, wzmocnić system finansowy i zapewnić inwestycje publiczne.

Kwota wsparcia jest imponująca, ale w praktyce sam budżet zostanie obciążony znacznie mniejszą kwotą. Z informacji, do których dotarł money.pl wynika, że rząd będzie musiał znaleźć około 70 mld zł. Na pozostałe 142 mld zł złoży się NBP i niewymagające bezpośrednich nakładów z budżetu działania m.in. sektora bankowego (dotyczy to np. wakacji kredytowych).

Z tych 70 mld zł obciążających budżet aż 30 mld zł będzie przypadać na utworzenie Funduszu Inwestycji Publicznych. Rząd oczekuje silnego spadku inwestycji prywatnych w sektorze przedsiębiorstw, chce więc je zastąpić. Wydatki mają iść na m.in.: infrastrukturę, modernizację szkół i szpitali, transformację energetyczną, cyfryzację, rozwój biotechnologii itp.

działanie koszt dla budżetu
dofinansowanie zatrudnienia przez państwo 17,3 mld zł
finansowanie postojowego dla umów cywilnoprawnych i samozatrudnionych 4,7 mld zł
dodatkowy zasiłek opiekuńczy 3,1 mld zł
wakacje od obowiązków administracyjnych 0,1 mld zł miesięcznie
dodatkowe wsparcie osób niepełnosprawnych 0,6 mld zł
finansowanie instytucji rozwoju Grupy PFR - gwarancje, kredyty, kapitał, ubezpieczenia i dopłaty 3,5 mld zł
finansowanie leasingu dla firm transportowych 1,7 mld zł
pożyczka 5 tys. zł dla mikrofirm 1,2 mld zł
odroczenie lub rozłożenie na raty składek ZUS bez opłat 0,1 mld zł
polityka drugiej szansy 0,15 mld zł
finansowanie działań związanych z walką z SARS-CoV-2 6 mld zł
dofinansowanie infrastruktury służby zdrowia 1 mld zł
dodatkowe finansowanie cyfryzacji systemu opieki zdrowotnej 0,42 mld zł
utworzenie Funduszu Inwestycji Publicznych 30 mld zł

Skąd rząd weźmie pieniądze na "tarczę antykryzysową"?

- Rząd prawdopodobnie rozważy kilka różnych opcji. Zakładam, że będzie to krótkoterminowa redystrybucja finansowania i pieniądze pierwotnie zarezerwowane dla mniej istotnych obszarów zostaną skierowane na pakiet pomocowy. Prawdopodobnie zostanie to spotęgowane przez emisje długu w postaci obligacji - tłumaczy dr Christopher Hartwell, profesor w Akademii Leona Koźmińskiego.

Zobacz także: Koronawirus. Pakiety dla upadających firm. "Taka jest intencja rządu"

Ponad 50 mld zł deficytu

Profesor Marian Noga, ekonomista i były członek RPP przypomina, że pierwotnie rząd założył w tym roku 435 mld zł dochodów. Tyle miało wpłynąć do budżetu (co w obecnej sytuacji może być też trudne do osiągnięcia), a na całą kwotę były już zaplanowane wydatki. Z tego około 72-73 proc. do wydatki sztywne, których nie da się uniknąć. Do nich należy zaliczyć np. 500+.

- Unia Europejska zadeklarowała, że przekaże Polsce 7,3 mld euro, co daje blisko 33 mld zł. Zostaje jeszcze ponad 50 mld zł. Ten deficyt w budżecie trzeba będzie uzupełnić sprzedając obligacje - wskazuje profesor Noga. Podkreśla przy tym, że deficyt na 2020 rok w takiej sytuacji można szacować na około 2,5 proc., a więc ciągle byłby on utrzymany w ryzach.

Pojawia się pytanie, czy w obliczu zamieszania na rynkach finansowych znajdą się chętni na zakup obligacji rządowych? Profesor Marian Noga nie ma wątpliwości, że konieczna będzie po stronie rządu pewna kreatywność co do inżynierii finansowej. Chodzi m.in. o rozłożenie w czasie emisji obligacji i określenie ich dokładnych parametrów. Jest jednak przekonany, że pieniądze się znajdą.

Co prócz obligacji?

Co z przesunięciami wydatków w ramach budżetu? - Można się spodziewać, że rząd w obecnej sytuacji może sięgnąć po pieniądze pierwotnie zarezerwowane np. na drogi czy ogólniej infrastrukturę. To najmniej dotknie ludzi. Kwestie socjalne są bowiem nie do ruszenia - ocenia profesor Marian Noga.

Dr Christopher Hartwell dodaje, że rząd nie ma tutaj zbyt wiele przestrzeni fiskalnej na dłuższą metę. Przypomina, że rozszerzenie programu 500+, obniżenie wieku emerytalnego czy szereg innych tego typu obietnic mocno usztywniło budżet.

- Niezależnie od przewidzianego przez rząd impulsu, musi to być krótkoterminowe rozwiązanie, które nie stworzy serii nowych zobowiązań fiskalnych - podkreśla ekonomista.

W związku z tym, że możliwości budżetu są ograniczone, niektórzy sugerują konieczność dodrukowania pieniądza przez NBP. Hartwell ma wątpliwości co do aktywności banku centralnego. Z kolei były członek RPP profesor Noga wyklucza zupełnie opcję drukowania pieniądza.

- NBP już zapowiedział pewne działania, ale o dosłownym drukowaniu pieniędzy nie ma mowy i nikt się na to nie zdecyduje. Takie działanie musiałoby być jawne. Rynkowe skutki mogłyby być fatalne. W ostatecznym rozrachunku byłoby to nieopłacalne - tłumaczy ekonomista.

W normalnej sytuacji opcją rządu na zwiększenie wpływów do budżetu jest podnoszenie podatków i nakładanie nowych danin. Ekonomiści nie mają wątpliwości, że teraz byłoby to przeciwskuteczne. Nie wykluczają jednak, że przyjdzie na to czas trochę później.

- Będziemy się przyglądać temu, jak zachowuje się w tej sytuacji większość rządów, wykorzystując najpierw rezerwy, a następnie sięgając po emisję instrumentów dłużnych jako środek zaradczy. Kiedy i te limity się wyczerpią, spodziewałbym się wprowadzenia pewnych podatków "konsumpcyjnych". Być może także podwyżki akcyzy - wskazuje dr Hartwell.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(213)
Al Capone
4 lata temu
rzad te obecny i Beaty Szydło niech odda nagrody ,które im sie nie należały ,orza wizaz Beaty ,który kosztował około 70 tys złotych a ponadtto NBP dodrukuje kilka miliardów
good_night
4 lata temu
"Profesor Marian Noga nie ma wątpliwości, że konieczna będzie po stronie rządu pewna kreatywność co do inżynierii finansowej." Pewna kreatywnosc... Polskie matolki nie maja pojecia, co to dla nich oznacza w dluzszej perspektywie. Ale przeciez o to chodzilo, gdy sie obnizalo standardy nauczania, aby lud byl glupi... "Rzad sie sam wyzywi" - J. Urban.
Rorab
4 lata temu
Jak PiS uspokaja że będzie dobrze to znaczy że możemy zacząć się bać. Kłamali kłamią i będą kłamać mają to we krwi jak cały lepszy sort
pis-won
4 lata temu
Sasin nie pieprz głupot. Twoja wypowiedź świadczy o tym, że o gospodarce nie masz zielonego pojęcia. Ludzie jak ty i PiS niszczą państwo polskie.
rysiek
4 lata temu
Rozdali pieniądze , utrzymują rydzykai jego chore zapędy i kościół a brakuje na tych co utrzymują całe państwo , zwykłych pracujących ludzi , czym jest rząd ?
...
Następna strona