Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Jacek Bereźnicki
|

Bruksela grzebie podatek handlowy. Ekspert PiS: podwójne standardy w UE

53
Podziel się:

- Decyzja KE ukazuje, że w UE funkcjonują podwójne standardy dotyczące tego samego segmentu aktywności gospodarczej - ocenił Cezary Mech

Bruksela grzebie podatek handlowy. Ekspert PiS: podwójne standardy w UE
(Davizro Photography)

- Decyzja Komisji Europejskiej o polskim podatku od sprzedaży detalicznej pokazuje, że w Unii Europejskiej stosowane są podwójne standardy - ocenił były wiceminister finansów Cezary Mech. - Nie ma jeszcze decyzji rządu, co dalej z podatkiem handlowym - oznajmił rzecznik rządu Rafał Bochenek.

W piątek Komisja Europejska uznała, że polski podatek od sprzedaży detalicznej narusza unijne zasady pomocy państwa. Według KE progresywny charakter stawek podatkowych "w nieuzasadniony sposób działałby na korzyść niektórych przedsiębiorstw kosztem innych". "Dawałoby to przedsiębiorstwom o niższych obrotach nieuczciwą przewagę ekonomiczną" - oceniła KE.

Komisja poinformowała też, że nie kwestionuje prawa Polski do decydowania o swoim systemie podatkowym, ani o celach poszczególnych podatków i opłat. "Jednakże system ten musi być zgodny z prawem Unii, w tym z zasadami pomocy państwa, i nie może faworyzować w sposób nieuzasadniony wybranych przedsiębiorstw" - zaznaczyła.

- Decyzja KE ukazuje, że w UE funkcjonują podwójne standardy dotyczące tego samego segmentu aktywności gospodarczej - ocenił dr Cezary Mech były wiceminister finansów w rządzie PiS. - Decyzja ta ingeruje w swobodę kraju członkowskiego, co do wyboru systemu podatkowego, jak i zasady swobody ustalania celu kreowania danin publicznych - dodał.

Mech podkreślił, że Komisja Europejska nie ma na przykład zastrzeżeń do rozwiązań francuskich, które są "analogiczne, choć nie oparte na wielkości obrotów".

Zobacz także: Wideo: marnotrawstwo żywności. Tutaj "brzydkie" warzywa kupisz taniej

- Jeśli chodzi o zarzut dotyczący niedozwolonej pomocy państwa, to polska danina nie ma takiego charakteru - stwierdził Mech. - Państwo nie dopłaca bowiem do żadnego z podmiotów funkcjonujących na rynku, jak też nie traktuje w różny sposób takich samych podmiotów w tej samej dziedzinie biznesu - wyjaśnił.

Cezary Mech powiedział, że trzeba pamiętać, że jeśli chodzi o hipermarkety, charakteryzujące się wysokimi obrotami, jest to "odmienna forma sprzedaży detalicznej". - Państwo ma inne powinności względem nich i podmiotów mniejszych, które spełniają również odmienne funkcje społeczne - uważa Mech.

Nie ma decyzji rządu

- Nie ma jeszcze decyzji rządu, co dalej z podatkiem handlowym, ale był zamysł, by tę ustawę wprowadzić, bo analogiczne przepisy obowiązują w innych krajach UE - tak rzecznik rządu Rafał Bochenek komentował w piątek decyzję Komisji Europejskiej w sprawie polskiego podatku handlowego.

Bochenek zaznaczył, że rząd czeka na oficjalny dokument KE w tej sprawie i dopiero po zapoznaniu się z nim będzie mógł zdecydować "jakie kroki podejmie na dalszym etapie".- Takie rozwiązania funkcjonują w wielu krajach zachodniej Europy i to nie jest nic nadzwyczajnego, że taka ustawa została przygotowana - podkreślił. Według Bochenka podobne przepisy obowiązują np. we Francji.

Rzecznik rządu nie odpowiedział jednoznacznie, czy rząd nie rezygnuje z ustawy. - Zamysł był taki, aby tę ustawę wprowadzić i chcielibyśmy podobne regulacje, jakie obowiązują w krajach zachodniej Europy, utrzymać - zaznaczył. Dodał zarazem, że "jakie będą kolejne działania, co do tego nie ma jeszcze ostatecznej decyzji".

Negatywny kapitał pracujący

Według Cezarego Mecha hipermarkety "generują znacznie wyższe społeczne koszty systemowe", uciekają od opodatkowania przy zastosowaniu cen transferowych i uprzywilejowują dostawy ze swoich centrów zakupów, które mieszczą się poza granicami Polski. Zdaniem Mecha, w ten sposób dochodzi do dyskryminacji polskich dostawców i stanowi, że supermarkety stały się efektywnym kanałem dystrybucji produktów na terenie krajów goszczących.

Ekonomista ocenia, że hipermarkety mają "negatywny kapitał pracujący", czyli sprzedaż w takich sklepach następuje szybciej, niż zapłata za dostarczone towary u dostawcy. - To oznacza, że znaczna część inwestycji jest dokonywana przez dostawców hipermarketów, co jest charakterystyczne dla takiej formy działalności i dowodem na odmienność biznesową silnie skorelowaną z wysokością obrotów - stwierdził Mech.

Cezary Mech postuluje wprowadzenie w Polsce daniny analogicznej do tej wprowadzonej we Francji. - Ale bardziej efektywne wydaje się dążenie do utworzenia krajowej sieci hipermarketów, która rozpoczęłaby ekspansję zagraniczną, sprzedaż tam polskich towarów żywnościowych i powszechnego użytku, które są u nas bardzo tanie - proponuje.

- Na początek proponowałbym Berlin, oddalony od polskiej granicy o zaledwie kilkadziesiąt kilometrów a o znacznie wyższych cenach. Takie działanie ukazałoby bardzo szybko, jaką gamę ochrony swoich rynków stosują kraje wpływające na decyzje KE i byłoby najbardziej przekonywającym argumentem w dyskusji z UE, jak i ułatwiłoby własne przedsięwzięcia temperujące szkodliwe konsekwencje ekspansji hipermarketów zagranicznych na rynku krajowym - powiedział.

- Polska, jeśli chce dogonić zagranicę pod względem zamożności, nie może pozbywać się możliwości ekspansji zagranicznej i jednocześnie stwarzać ułatwienia dla dystrybucji obcych towarów w Polsce - dodał.

Miesiące prac na ustawą, wiele skutków ubocznych

Każda wersja projektu ustawy o podatku handlowym, pierwotnie zwanym podatkiem od handlu wielkopowierzchniowego, okazała się mieć tak poważne skutki uboczne, że każdorazowo podejmowano decyzję o opracowaniu nowego projektu ustawy. Daninę od hipermarketów PiS zapowiadało w kampanii wyborczej. Miała dotyczyć przede wszystkim zagranicznych sieci handlowych.

Najpierw okazało się, że wbrew intencjom pomysłodawcom, pierwotne przepisy nakładające podatek obrotowy na placówki o powierzchni ponad 250 mkw. uderzyłyby głównie w polskie sieci sklepów spożywczych skupionych w sieciach franczyzowych. Co więcej, do powierzchni handlowej postanowiono wliczać także tymczasowe powierzchnie handlowe w namiotach, przez co podatek objąłby nawet niewielkie sklepy.

Inna wersja projektu ustawy miałaby taki skutek, że podatek uderzyłby w polskie sklepy internetowe, które znalazłyby się na straconej pozycji wobec ich zagranicznych, niepodlegającym polskim przepisom konkurentom. Gdy z kolei okazało się, że podatkiem objęte zostaną stacje benzynowe, eksperci wyliczyli, że odbije się to na cenach paliw. Wśród potencjalnych ofiar podatku handlowego znalazły się nawet... sklepy medyczne sprzedające np. refundowane wózki inwalidzkie.

Ustawa o podatku handlowym zakładała, że przedmiotem opodatkowania miał być przychód ze sprzedaży detalicznej, czyli sprzedaży dokonywanej na rzecz konsumentów. Przychód ze sprzedaży detalicznej miał nie obejmować należnego podatku VAT. W podstawie opodatkowania miała nie być uwzględniana sprzedaż na rzecz przedsiębiorców. Ustawa nie przewidywała opodatkowania sprzedaży dokonywanej przez internet.

Nowy podatek mieli płacić sprzedawcy detaliczni dokonujący zbycia towarów. Ustawa nie zawierała szczególnych rozwiązań dotyczących sprzedawców działających w ramach sieci handlowych.

Pierwszą wersję podatku MF przedstawiło 2 lutego 2016 roku. Zakładała ona, że podatek miał mieć dwie zasadnicze stawki. Stawka 0,7 proc. miała obciążać przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln zł. Stawka 1,3 proc. miała być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln zł w miesiącu. Inne stawki podatku od sprzedaży miały obowiązywać w soboty, niedziele i święta - 1,3 proc. (dla uzyskujących przychód poniżej 300 mln zł miesięcznie) oraz 1,9 proc. (powyżej tego progu). Kwota wolna od podatku miała wynosić 1,5 mln zł miesięcznie (18 mln zł rocznie).

Protesty handlowców

Propozycje te wzbudziły jednak protesty wielu zainteresowanych środowisk, przede wszystkim handlowców.

Podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego 18 lutego 2016 roku ówczesny minister finansów Paweł Szałamacha przyznał, że wersja projektu z 2 lutego jest w trakcie przepracowywania, jest bowiem szereg kwestii, które MF musi brać pod uwagę, np. to, że Komisja Europejska zdecydowanie negatywnie wypowiada się o stawce progresywnej. Mówił też, że wiele było głosów za podwyższeniem kwoty wolnej powyżej 18 mln zł rocznie, co uznał za zrozumiałe. Dodał też, że należy zważyć argumenty o zniesieniu oddzielnej stawki weekendowej.

13 kwietnia 2016 roku, podczas posiedzenia kierowanego przez Adama Abramowicza zespołu parlamentarnego, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk oraz wiceminister Wiesław Janczyk przedstawili nowe założenia projektu. Zawierały one trzy progresywne stawki podatku: 0,4 proc. od miesięcznego przychodu między 1,5 mln i 17 mln zł, 0,8 proc. od przychodu między 17 mln i 170 mln zł, 1,4 proc. od przychodu miesięcznego ponad 170 mln zł. Kwota wolna miała wynosić 1,5 mln zł miesięcznie (18 mln zł rocznie). Nie było już - oprotestowanej przez handlowców - oddzielnej stawki weekendowej i opodatkowania sieci franczyzowych. W ostatecznej wersji projektu rząd wycofał się z najniższej stawki.

gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(53)
gargulec
7 lat temu
Że są podwójne standardy to wszyscy wiedzą,tylko dlaczego siedzimy jeszcze w tym gnojowisku zwanym UE.W tej chwili jesteśmy tam chłopcami do bicia,a będzie jeszcze gorzej.
JP-2
7 lat temu
W PIS-owskiej Polsce całkowity brak standardów.
Bart
7 lat temu
Nie popieram PiSu, ale w tym wypadku się zgadzam. Wiadomo, że po kieszeni miały dostać duże zachodnie (francuskie i niemieckie sieci). Jak Polacy byli zagrożeniem dla francuskiego transportu to Francuzi szybko wprowadzili ustawę Loi Macron o płacy minimalnej oraz, że Polacy chcący realizować transport dla Francuzów muszą mieć przedstawiciela we Francji, to wtedy UE powiedziała, że te bandyckie prawo jest ok, ale gdy my próbujemy bronić własny rynek to jest już to niezgodne z prawem. Chyba nikt już nie ma wątpliwości, że Europa Wschodnia jest dla UE tylko nowym rynkiem zbytu. Mamy siedziec cicho i kupowac ich towary. To się nazywa neokolonializm!
wzdowiak
7 lat temu
Czy komunistów z PiS można nauczyć ekonomii ????
ekon
7 lat temu
Bruksela robi wszystko wbrew naszym interesom, by Polska była jak za (nie) rządów PO brukselskim wasalem.
...
Następna strona