Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Martyna Kośka
Martyna Kośka
|

Kary dla pracodawców, którzy kryją alimenciarzy. Rząd chce zwiększyć ściągalność

26
Podziel się:

Kary dla pracodawców, którzy zatrudniają dłużników alimentacyjnych "na czarno" i w ten sposób kryją ich przed egzekucją komornicza oraz kierowanie bezrobotnych alimenciarzy na roboty publiczne to pomysły ministerstwa na zwiększenia skuteczności ściągalności alimentów.

Niskie kryteria dochodowe powodują, że bardzo mało dizeci może skorzystac z Funduszu Alimentacyjnego
Niskie kryteria dochodowe powodują, że bardzo mało dizeci może skorzystac z Funduszu Alimentacyjnego (Bartosz Krupa)

Kary dla pracodawców, którzy zatrudniają "na czarno" i w ten sposób kryją "alimenciarzy" przed komornikiem - to jeden z pomysłów ministerstwa na zwiększenia skuteczności ściągalności alimentów.

Ze ściągalnością alimentów w Polsce jest źle od lat. Tradycyjnie znajdujemy się na końcu listy państw Unii Europejskiej pod względem liczby rodziców, którzy wywiązują się z zobowiązań alimentacyjnych.

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej chce poprawić skuteczność egzekucji świadczeń alimentacyjnych. Na stronie internetowej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pojawiła się informacja o projekcie ustawy, która utrudni unikanie płacenia.

Trzeba zamknąć Klub Wspierania Dłużników

- Projekt przewiduje wprowadzenie odpowiedzialności materialnej pracodawców zatrudniających "na czarno" pracowników, będących dłużnikami alimentacyjnymi. Rozwiązanie to wejdzie w życie wraz z uruchomieniem Krajowego Rejestru Zadłużonych – informuje ministerstwo w komunikacie o proponowanych zmianach.

Specjaliści od lat podkreślają, że bez karania pracodawców, którzy wypłacają pracownikom pieniądze "pod stołem" i tym samym utrudniają lub uniemożliwiają egzekucję komorniczą należnych dzieciom pieniędzy, nie da się poprawić ściągalności alimentów.

Zobacz też: * *Marczuk: pracujemy nad pakietem alimentacyjnym

Liczba "alimenciarzy" nie spadnie tak długo, jak będzie istniało społeczne przyzwolenie na unikanie płacenia. Niepłacący rodzice (polski alimenciarz ma twarz ojca – aż 96 proc. z nich to właśnie mężczyźni) bardzo często tłumaczą, że chcieliby łożyć na dzieci, ale nie są w stanie, gdyż nie posiadają stałego zatrudnienia lub wprawdzie są zatrudnieni, ale zarabiają tak mało, że komornik nie może dokonać zajęcia pensji.

Tak dramatyczny obraz ma niewiele wspólnego z prawdą. W rzeczywistości nieuczciwi alimenciarze pracują, ale albo w całości na czarno, albo umawiają się z szefem na minimalne wynagrodzenie, a resztę dostają "pod stołem". Bez podatków i obawy, że pieniądze zostaną zajęte na poczet egzekucji.

Specjaliści zajmujący się problematyką alimentów powtarzają, że pierwszym krokiem do poprawy ściągalności pieniędzy na dzieci jest zmiana ludzkiej mentalności – tak by niepłacenie nie było traktowane jako wyraz "życiowego sprytu".

Na ten problem zwrócił uwagę w rozmowie z money.pl Andrzej Ritmann, rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Łodzi.

- Dłużnicy alimentacyjni bardzo często mają pieniądze, ale nie płacą, bo wyznają zasadę, że "na byłe dzieci nie płacą". "Bo to zła kobieta była". Nie żartuję - to są cytaty z dłużników i to nierzadkie. Trudno mi stać po ich stronie - mówi Ritmann. - Do tego często powstaje coś, co nazywam "zorganizowaną grupą wspierania dłużnika". Wchodzi do niej obecny partner, pracodawca, rodzice. Kryją i chwalą dłużnika, że taki sprytny, bo wykiwał komornika. Na pewno komornika? – pyta retorycznie rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Łodzi.

Ministerstwo ma dość dłużników, którzy tłumaczą uchylanie się od płacenia brakiem pracy. Chce, by unikający obowiązków byli kierowani do wykonywania pracy. Jeśli nie będzie można znaleźć im pracy w żadnej firmie prywatnej, nic nie stoi na przeszkodzie, by były to zadania organizowane przez państwo (np. roboty publiczne).

Wyższe kryterium dochodowe

W 2017 r. świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego otrzymywało tylko 300 tys. dzieci z blisko miliona tych, na których rodzice nie płacą alimentów. Za ten stan rzeczy odpowiada bardzo niskie kryterium dochodowe uprawniające do świadczeń. Wynosi ono 725 zł. Ustalone zostało na tym poziomie w 2008 r. i od tego czasu ani razu nie zostało podniesione – i to niezależnie od tego, że przez te 10 lat minimalne wynagrodzenie wzrosło o prawie 1 000 zł (ze 1 126 zł do 2 100 zł), w górę poszły też koszty życia, kryterium dochodowe uprawniające do świadczenia ani drgnęło.

Organizacje występujące w obronie praw dzieci, Rzecznik Praw Dziecka i Rzecznik Praw Obywatelskich od dawna apelowali o poniesienie absurdalnie niskiego progu. Jest szansa, że wezwania te nareszcie odniosą skutek. W informacji o projekcie czytamy, że próg ma zostać podniesiony do 800 zł. To wciąż mało, bo podwyżka o 75 zł nie oznacza, że świadczeniami z Funduszu zostanie objęta jakaś znacząca nowa grupa dzieci, ale mimo wszystko warto odnotować fakt, że wreszcie jest szansa na podniesienie progu.

Zgodnie z ustawą z 7 września 2007 r. wysokość świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego nie może przekroczyć 500 zł. Z danych ministerstwa rodziny wynika, że średnia wartość wsparcia wypłacanego z funduszu to 374 zł.

To tylko niektóre propozycje, które mają poprawić los dzieci "alimenciarzy". Pełen projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy skuteczności egzekucji świadczeń alimentacyjnych poznamy za kilka dni.

3-miesięczne zaległości mogą skutkować karą więzienia

To nie pierwsza w ostatnich dwóch latach próba rozwiązania problemu uchylania się niektórych rodziców od płacenia alimentów. W maju 2017 r. znowelizowano art. 209 Kodeksu karnego. Zmiana przewiduje, że zalegający z alimentami na kwotę równą lub przewyższającą trzymiesięczne zobowiązania, może zostać ukarany grzywną, albo nawet karą do roku więzienia. Wobec skazanych stosowany jestdozór elektroniczny, by mogli pracować i spłacać zobowiązania.

Resort sprawiedliwości chwali się, że już w pierwszych miesiącach po nowelizacji ściągalność alimentów do Funduszu Alimentacyjnego w wzrosła o 100 proc. Podczas gdy jeszcze w 2015 r. wynosiła niecałe 13 proc., to już w trzecim kwartale 2017 r. osiągnęła 26 proc.

Wyraźnie zmniejszyła się również liczba uchylających się od obowiązku alimentacyjnego, którzy trafiają do Krajowego Rejestru Długów. O ile w marcu 2017 r. wpisano do rejestru prawie 2,5 tys. nowych dłużników alimentacyjnych, to we wrześniu było już ich tylko niespełna 600.

Spadkowi liczby rodziców unikających płacenia alimentów towarzyszy zmniejszanie się kwot długów. W pierwszej połowie roku dług nowych dłużników alimentacyjnych trafiających do Krajowego Rejestru Długów sięgał miesięcznie w sumie od 150 do 180 mln zł. W kolejnych miesiącach był już około dwa razy niższy – od 90 do 106 mln zł.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(26)
Klm
6 lat temu
Powinno się zlikwidować alimenty na byłe żony,alimenty powinny być tylko wyłącznie na dzieci?!?Obecnie jest tak że większości ludzi zarabia po potrąceniach 1.600-1.800zloty netto z tego komornik zabiera 60% i zostawiają dłużnikowi 40%,moim zdaniem powinno się pobierać 40% alimentów problem by się w jakimś stopniu rozwiązał sam.
Przemek
6 lat temu
Ok wszystko rozumiem ale czy nie mozna bylo by zeobic tak ze komornik zabiera 40 % wyplaty a nie 65% i wlicza sobie potworne odsetki i odsetki od odsetek sam splacam 5 tysiecy zaleglych alimentow mojej bylej pani wplacilem 3 omijajac komornika i teraz mam mimoze oddalem ona potwierdzila to od tej sumy komornik sciaga sobie odsetki to chory poj .......... system prawny masz zaleglosci splacaj ale z 1500 zloty zostawia mi na zycie 670 zloty oczywiscie z sumy zabieranej 15 % jego
Piotr
6 lat temu
Reszta może pracować spokojnie na czarno :)
Jola
6 lat temu
A moim zdaniem gdyby komornicy zabierali dłużnikowi 20 a nie 60 procent to ściąganie zadłużenia poprawiło by sie o 500 procet i wtedy skozystaliby natym wszyscy i wszyscy byliby zadowoleni bez różnicy cz zadzi PIS czy PO
Karolina
6 lat temu
Oprócz pracodawcy trzeba jeszcze obciążyć rodziców i obecnego partnera karami bo kryją alimenciarzy. Dopiero wtedy ojcowie zaczną płacić na własne dzieci bo dzieci chcą jeść codziennie a nie co drugi dzień. Jeśli ojciec ma problem z kontaktem to jest inna droga a kasa jest dla dzieci i jeśli tego szybko nie zrozumieją to tylko ze szkoda dla dzieci. Nie robią krzywdy byłym parterkom ale dzieciom. Takie przepychanki są bez sensu-nie place bo była robi mi problemy- a cierpią dzieci. Ty plac a jak była robi problemy to zgłoś to i egzekwuj kontakty gdzie indziej a nie poprzez zaniedbanie dzieci.
...
Następna strona