Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Marcin Lis
|

InPost sprzedał spółkę z pracownikami. Teraz chce im dać po... tysiąc złotych

0
Podziel się:

Po tym, jak InPost sprzedał w ubiegłym roku spółkę Bezpieczny List za kilka tysięcy złotych, jej pracownicy przestali otrzymywać wynagrodzenia. Niemal półtora roku później byli pracownicy otrzymali informacje, iż Fundacja InPost wypłaci im… po tysiąc złotych.

Punkty odbioru przesyłek InPost znajdowały się m.in. w sklepach monopolowych
Punkty odbioru przesyłek InPost znajdowały się m.in. w sklepach monopolowych (Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta)

Rafała Brzoskę gryzie sumienie? Milioner przez należącą do niego Fundację InPost zamierza dać swoim ekspracownikom zatrudnionym w spółce Bezpieczny List po tysiąc złotych. Wbrew pozorom to nie prezent na święta, ale raczej próba spłacenia starych długów.

Cała sprawa zaczęła się w lipcu ubiegłego roku, gdy InPost za dziesięć tysięcy złotych sprzedał zatrudniającą ponad tysiąc osób spółkę Bezpieczny List. Nabywcą była firma... handlująca żywnością Tenes One. Wiele osób twierdziło jednak, że to tylko podstawiony podmiot. Miał on pomóc pozbyć się długu InPostu wobec pracowników.

Dwa miesiące później Bezpieczny List był znacząco zadłużony i nowy właściciel "pozbył się" firmy. Za 5 tysięcy złotych przejęła ją zarejestrowana na Cyprze spółka.

Kontrola Państwowej Inspekcji Pracy

Od chwili rozpoczęcia cyklu opisanych transakcji pracownicy Bezpiecznego Listu przestali otrzymywać wynagrodzenia. Sprawą zainteresowała się Państwowa Inspekcja Pracy. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" przeprowadzonej w listopadzie 2016 roku główny inspektor pracy przyznał, że praktyka sprzedaży spółek celem uniknięcia obowiązku wypłat wynagrodzeń, dotyczy nawet kilkunastu przedsiębiorstw każdego roku.

Zobacz także: Zobacz też, w jaki sposób odczytać list z ZUS o wysokości emerytury:

Część listonoszy pozwała swojego byłego pracodawcę, inni próbowali wynegocjować zaległe wypłaty. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", o sprawie przypomnieli sobie właściciele firmy. Fundacja InPost skierowała do byłych pracowników Bezpiecznego Listu pisma, z których wynika, że każdy z nich będzie mógł otrzymać jednorazowe darowizny w wysokości... tysiąca złotych.

Środki są jednak obwarowane dwoma warunkami. Po pierwsze, na pieniądze mogą liczyć jedynie osoby, które 8 sierpnia 2016 r. były pracownikami Bezpiecznego listu. Po drugie tysiąc złotych ma zostać przeznaczony "na dowolny cel edukacyjny i rozwojowy". Nie są to więc spore wymagania.

Po pieniądze zgłaszać można się do końca stycznia przyszłego roku. Ich wypłata nastąpi już wiosną 2018.

Także spółka Bezpieczny List zapewnia, że zamierza uregulować wszystkie kwestie związane z wynagrodzeniem pracowników. "Z naszej strony z całą stanowczością zapewniamy, że niezależnie od powyższego, nadal za swój priorytet uważamy uregulowania wszelkich kwestii formalnych" - czytamy w piśmie zarządu spółki.

Tysiąc złotych dla byłych pracowników

Oferowany tysiąc złotych jest znacząco niższą kwotą aniżeli zaległe pensje i odprawy, których domagają się przed sądami byli pracownicy. Niektórzy z nich żądają także uznania, iż byli zatrudniani w oparciu o Kodeks pracy, choć z pracodawcą mieli zawarte umowy cywilnoprawne.

Fundacja InPost twierdzi, że propozycja darowizny jest świadczeniem dodatkowym, nie jest przekazywana zamiast zaległych wynagrodzeń.

Przypomnijmy, że właścicielem firmy był pośrednio przez spółki-córki Rafał Brzoska. To twórca nie tylko InPostu, który próbował walczyć o rynek listów z Pocztą Polską, ale także Paczkomatów. Brzoska za sprzedaż Bezpiecznego Listu był wielokrotnie krytykowany. Sam jednak nie miał sobie nic do zarzucenia.

Właściciel InPostu tłumaczył rok temu, że choć poprosi kupującego o wyjaśnienia, to on ze swoimi byłymi pracownikami nie ma już nic wspólnego. Stanowczo zaprzeczał też informacjom jakoby specjalnie sprzedał Bezpieczny List do spółki-krzak.

Brzoska, choć jest założycielem i prezesem InPostu, to nie jest już jego pełnym właścicielem. W związku z problemami finansowymi musiał odsprzedać część udziałów funduszowi Advent International. Miało to związek z wycofaniem się Integera z rynku przesyłek listowych.

Stanowisko Grupy Integer.pl

Już po publikacji tekstu skontaktował się z nami Wojciech Kądziołka, rzecznik Grupy Integer.pl. Poinformował, że w ciągu 5 dni od rozpoczęcia programu 40 proc. uprawnionych do otrzymania wsparcia zadeklarowało chęć udziału w nim.

Równocześnie wskazano, że Grupa Integer "otarła się o bankructwo" w związku z "remonopolizacją rynku pocztowego na rzecz Poczty Polskiej". "Teraz gdy przy pomocy nowego inwestora stanęliśmy na nogi chcemy pomóc także tym ludziom, którzy z nami budowali wolny rynek" - zadeklarował przedstawiciel Grupy i dodał, że chociaż InPost nie ma żadnych zobowiązań wobec pracowników Bezpiecznego Listu, to "firma w pierwszym możliwym finansowo momencie podejmuje inicjatywę mającą na ceku wsparcie ich w trudnej sytuacji"

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)