Po wczorajszej nocy pod Sejmem nie mam wątpliwości, że następnym krokiem będzie broń gładkolufowa w rękach policji i rozlew krwi – uważa mec. Roman Giertych w rozmowie z WP money. – Roześmiana twarz Jarosława Kaczyńskiego, który uciekał wczoraj w rządowej limuzynie, świadczy tylko o jego chorobie psychicznej. Kto w tak poważnej sytuacji, którą mamy obecnie w Polsce, ma ochotę na śmiech? Staczamy się. W ciągu roku Kaczyński doprowadził do paraliżu najważniejszych organów państwa.
Giertych zapytany o to, czy uchwalony wczoraj w chaosie budżet jest wiążący, odpowiada krótko: nie wiem, nie umiem powiedzieć.
- Nie znamy odpowiedzi na podstawowe pytanie: czy w Sali Kolumnowej, do której obrady przeniósł marszałek Kuchciński, było kworum – tłumaczy Giertych. – Nie wiemy, bo marszałek nie zadbał o to by przed rozpoczęciem obrad to sprawdzić i policzyć posłów, a to podstawa. Podpisywanie listy obecności po zakończeniu obrad to niewyobrażalny skandal, tego nie wolno robić. Nie mam też pewności, czy wszyscy posłowie zostali prawidłowo powiadomieni o przeniesieniu obrad z sali plenarnej.
Giertych uważa, że nie chodzi tylko o to, czy wczorajszej w nocy PiS miało kworum.
- Cały kryzys rozpoczął się od wykluczenia posła PO Michała Szczerby, i to właściwie bez powodu – uważa prawnik. – Marszałek zrobił to, bo nie podobała mu się jego wypowiedź. To absurd! Sejm jest miejscem publicznej debaty a obowiązkiem władzy jest słuchanie tego, co ma do powiedzenia opozycja, to istota demokracji. Za chwilę PiS będzie wykluczał każdego, kogo poglądy nie zgadzają się linią programową partii. Do czego to nas doprowadzi?
Giertych zwraca także uwagę na fakt, że instytucja, która jako jedyna może oceniać, to co wczoraj wydarzyło się w Sejmie - Trybunał Konstytucyjny - jest całkowicie sparaliżowana.
- W ciągu roku Jarosław Kaczyński doprowadził do sytuacji, w której cały porządek prawny kraju się chwieje – uważa prawnik. – Staczamy się. I to się stało w zaledwie rok. Co zrobi Kaczyński? Mam nadzieję, że się cofnie, że wróci do umowy społecznej, którą jest Konstytucja, która chroni w Polsce wszystkich, także władzę. Inaczej za chwilę pod Sejmem będzie stało nie 20, a 500 tys. ludzi. I co zrobi? Wyda rozkaz, by strzelać? Kto ten rozkaz wykona? Sytuacja jest bardzo, bardzo poważna.
Jarosław Kaczyński (PiS) odnosząc się do wydarzeń, jakie miały miejsce podczas piątkowych obradach Sejmu, wskazał, że "blokowanie mównicy jest oczywiście deliktem z punktu widzenia regulaminu Sejmu". "Muszą być z tego wyciągnięte wnioski wobec wszystkich, którzy dopuścili się tego nadużycia, tego rodzaju czynu" - zapowiedział.
W głosowaniu nad budżetem udział wzięło wczoraj 236 posłów, za jego uchwaleniem było 234, przeciw 2, nikt się nie wstrzymał - takie oficjalne informacje podał marszałek Sejmu Marek Kuchciński po głosowaniu.
Według posłów opozycji głosowanie było nielegalne, ponieważ zostało przeniesione z Sali Planarnej do Sali Kolumnowej. Jak relacjonował Cezary Tomczyk z PO, podczas głosowań panowały chaotyczne warunki, trudno było policzyć, ilu jest na sali posłów. Był nawet problem z identyfikacją, kto posłem jest, a kto nie. Nie dało się składać wniosków formalnych ani dotrzeć do stołu, przy którym siedział marszałek Sejmu Marek Kuchciński.