Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Marcin Lis
Marcin Lis
|

Lidl Podróże. Dyskont dopiero wszedł na rynek, a już zagotował branżę

272
Podziel się:

Wejście na rynek agentów turystycznych marki Lidl Podróże wywołało niemałe zamieszanie. Choć najważniejsi gracze na rynku przerwali publiczną wymianę ciosów, to pod adresem nowego podmiotu kierowane są poważne zarzuty.

Dyskont swoją nową ofertą wywołał gwałtowną reakcję branży turystycznej
Dyskont swoją nową ofertą wywołał gwałtowną reakcję branży turystycznej (Nimpu/ Pixbay)

Lidl Podróże zainaugurował działalność 11 września. Jako pierwsza tę wiadomość podała Wirtualna Polska. - Pokazaliśmy Polakom, jak wyglądają kuchnie świata, teraz chcemy pokazać Polakom świat od kuchni - mówił Maksymilian Braniecki, prezes Lidl Polska.

W ten sposób pod marką dyskontu można kupić nie tylko kurczaka czy buty do biegania, ale też wycieczkę w polskie góry, na Dominikanę czy wyjazd z wejściem na Kilimandżaro.

W czym problem? W cenach. Przedstawiciele Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych zaczęli przeglądać, co Lidl ma w ofercie. Wynik śledztwa? Okazało się, że w przynajmniej kilkunastu przypadkach niemiecka sieć oferuje wycieczki organizowane przez Rainbow oraz trzech innych operatorów w cenach niższych niż te, które otrzymali pozostali agenci.

Lidl czy agenci? Kto ma rację w sporze

- W ten sposób została złamana branżowa zasada - mówi członek zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych Marek Kamieński. Wspomniana zasada reguluje wewnętrznie działalność operatorów i agentów na rynku turystycznym.

- W Polsce, Niemczech i innych krajach turystycznie cywilizowanych obowiązuje jedna cena za ten sam produkt u tego samego operatora w tym samym czasie - tłumaczy przedstawiciel OSAT i zastrzega, że praktyka nie stanowi zmowy cenowej. Zasada ogranicza się bowiem do konkretnego produktu u tylko jednego podmiotu w określonym terminie.

Członek zarządu OSAT zapewnia, że Lidl Podróże "to nowy portal, który może działać na dowolnej zasadzie i dowolnych warunkach, które stworzy", jeśli tylko będzie przestrzegać obowiązujących zasad. To właśnie zarzut o naruszenie tej praktyki znalazł się u podstaw głośnego w środowisku listu skierowanego m.in. do Rainbow. OSAT krytykował jedno z największych biur podróży w Polsce za to, że Lidlowi dało niższe ceny.

"Jeśli złamiemy zasadę jednej ceny i na ten sam produkt w każdym miejscu będą różne ceny, zmienimy turystykę w bazar. Klient będzie chodził od stoiska do stoiska i marudził i wyłudzał zmianę ceny" - pisał Kamieński w liście do "Rzeczpospolitej".

Jak mówi money.pl Kamieński, sprawa została wyjaśniona. Rainbow przyznało się do błędu, który popełnić miał pracownik. - W związku z tym zawiesiliśmy wszystkie działania do 6 października, gdy najważniejsi gracze - przede wszystkim Rainbow, OSAT oraz największe portale turystyczne, np. Wakacje.pl - spotkają się na kawie w celu dalszych rozmów. Będziemy bronić "zasady Kamieńskiego" - mówi nam członek zarządu OSAT, wieloletni agent turystyczny i biegły sądowy w dziedzinie turystyki.

Co na to Lidl? Problemu nie widzi. - Firma działa zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami prawa. Niskie ceny oferujemy dzięki skali naszych działań - tłumaczy nam Aleksandra Robaszkiewicz z biura PR polskiego Lidla.

Kolejny front - rabat czy legalna sprzedaż premiowa?

Mimo uspokojenia sytuacji na linii Rainbow - agenci, otwarty pozostaje front związany z akcją sieci sklepów Lidl. Za 100 zł wydane w sklepie, klient otrzymuje jednorazowy voucher o wartości 100 zł. Maksymalnie o tę kwotę obniżyć można cenę kupowanej za pośrednictwem Lidl Polska wycieczki. Praktyka ta jednak nie podoba się OSAT, które uznaje ją za bezsprzeczne złamanie zasady Kamieńskiego.

- Na podstawie umów agencyjnych żaden z agentów nie może zmienić ustalonej ceny. Pod groźbą kary finansowej nie może udzielić rabatu - mówi członek zarządu OSAT. Dodaje, że zasada jest przestrzegana na tyle rygorystycznie, że organizatorzy zatrudniają tzw. tajemniczych klientów. - Jeśli taka osoba przyjdzie do agenta i otrzyma rabat, to mamy sytuację "trafiony, zatopiony". Płaci olbrzymią w stosunku do działalności karę - wskazuje. W najpoważniejszych przypadkach może nawet stracić koncesję na działalność.

Z taką argumentacją nie zgadza się Lidl. Aleksandra Robaszkiewicz wskazuje, że w regulaminie akcji znajduje się zapis, iż akcja stanowi sprzedaż premiową. - To w pełni zgodne z przepisami polskiego prawa - dodaje i przypomina, że na polskim rynku usług turystycznych podobne działania miały już miejsce.

wiadomości
gospodarka
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(272)
WYRÓŻNIONE
Jan
8 lat temu
Nie wyłudzał zmianę ceny, tylko negocjował racjonalną cenę. Bo to co teraz oferują firmy turystyczne to jest typowa zmowa cenowa.
walendzak
8 lat temu
Jak się czyta ten artykuł to nasuwa się pytanie, co do tej pory robił UOKIK. Toż to cała mafia turystyczna. Uzgadnianie cen, zakaz udzielania rabatów i zniżek, zakaz konkurencji toż to zmowa cenowa na całego, mafia i ośmiornica.
Robert
8 lat temu
Dobry tekst, klient będzie chodził i wyłudzał ceny. Nosz k ... załamka.
...
Następna strona