Oni zadbają, by Tusk nie poległ na wojnie z lekarzami

Nikt inny tylko my sami, potrafimy najlepiej zadbać o nasze odpowiednie samopoczucie po świątecznym maratonie gnuśności. Atmosferę dodatkowo umiejętnie podkręcił premier Donald Tusk, który na chwilę przerywając pasjonujący noworoczny mecz z kumplami, zziajany wycedził do dziennikarskiego mikrofonu, że _ Arłukowicz robi wszystko najlepiej, jak potrafi _, _ a lekarze, którzy będą zachowywali się niegodnie i będą utrudniali pacjentom życie, będą podlegali konsekwencjom. _

Nie sprecyzował co prawda jakim, ale wiadomo, że ludzie z boiska nie rzucają słów na wiatr, z resztą nie tylko słów_ . _Zabrzmiało to co najmniej w stylu _ kamaszy _ Ludwika Dorna.

To wszystko w akompaniamencie zapewnień większych i pomniejszych czynowników PO, którzy jak mantrę powtarzali idiotyzmy, że ten cały bałagan jest czymś normalnym przy reformowaniu służby zdrowia. Poseł PO Sławomir Neumann stwierdził nawet, że premier powiedział to co powiedział, bo przecież grał w piłkę i miał prawo być podenerwowany.

Były szef NFZ Andrzej Sośnierz mówi o zakończeniu wojny lekarzy z rządem
Oto prosty pomysł, jak pomóc pacjentom

Opozycja od razu podniosła raban, że awantura z lekarzami, a szczególnie niechlujny sposób wprowadzenia refundacji to wystarczający powód by Donald Tusk zaczął się pakować przed wyprowadzką z kancelarii w Alejach Ujazdowskich. Zresztą nie tylko on. Wraz z nim, PiS nie omieszkał zażądać głów ministra zdrowia i oczywiście rzecznika praw pacjenta.

Opozycja może sobie huczeć niczym prezydent Bronisław Komorowski wśród myśliwych. Awantury w służbie zdrowia, lekceważenie praw chorych i zmiany wprowadzane za pięć dwunasta to przecież nasza narodowa specjalność, niezależnie od rządzącej opcji. Co dwa, trzy lata w nowy rok wchodzimy, a to w atmosferze gróźb ze strony lekarzy, że na głucho zamkną gabinety albo że odejdą od łóżek. Budowa kas chorych, zmiana w NFZ, plan B i komercjalizacja, niewiele pod tym względem zmieniły.

Ten system już tak chyba ma i inaczej nie potrafimy. Jak w poprzednich przypadkach, awantura wygaśnie po kilku tygodniach i wszystko wróci do koślawej, polskiej normy.

Lekarze przeżywają zbyt wiele wstrząsów - uważa Bartosz Chochołowski
Lekarze są biedni. Pacjenci powinni dać im spokój!

Donald Tusk wie, że włos mu za to z głowy nie spadnie i prawdopodobnie wygra kolejne wybory. Afera hazardowa, nieudolność w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej czy fiasko demontażu biurokratycznych barier - to tylko pierwsze z brzegu przykłady wydarzeń, które miały pogrzebać jego szanse na reelekcję.

Jego siła nie leży w jego skuteczności w rządzeniu, bo z tym jak możemy się po raz kolejny przekonać, jest bardzo marnie. On spokojnie może z przybocznymi kopać piłkę, bo wie, kto czyha poza boiskiem. Na głównym miejscu są szalikowcy zakonu Jarosław Polskę Zbaw, z niezawodnym w straszeniu wyborców, Antonim Macierewiczem.

Po lewej rządzi reanimowany Leszek Miller, który tak naprawdę nie wierzy już w przejęcie władzy, a jedynie kombinuje, jak tu wymanewrować PSL i zająć jego miejsce. Tu i tam bywa Janusz Palikot, zajmując się krzyżem, związkami partnerskimi i jointami. Jego jestem za, a nawet przeciw - też nie jest poważną alternatywą dla szefa Platformy.

Dopóki ma takich przeciwników, może spokojnie grać w piłkę. Świętej pamięci trener reprezentacji Kazimierz Górski mawiał, że _ Tak się gra, jak przeciwnik pozwala _. Niestety opozycja pozwala Tuskowi na bardzo wiele.