Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Tomasz Grynkiewicz
Tomasz Grynkiewicz
|

Jak polska firma zatrudnia programistkę z Białorusi? Musi postraszyć urząd prawnikami

6
Podziel się:
Borys Musielak
Borys Musielak (Ola Anzel)

- Najgorsze jest to, że to nie jest nawet kwestia przepisów, tylko nastawienia – mówi Borys Musielak, założyciel Filmastera, spółki przejętej przez amerykańską Samba TV.

Nie milkną echa decyzji konsulatu RP, którynie wpuścił biznesmena z Pakistanu do Polski. Najpierw uznał, że przyjazd na podpisanie umowy i ogląd produkcji to zbyt mało precyzyjny cel. A potem odrzucił wniosek o wizę.

Po tym tekście odezwała się do nas Polka, która nie może sprowadzić na operację chłopca z Egiptu. Okazuje się, że problem firmy mają z polską dyplomacją jeszcze z czym innym – np. przy zatrudnianiu cudzoziemców z Białorusi.

Jak to wygląda w praktyce? Pierwsze pół roku osoba z Białorusi może przepracować w Polsce. Ale w tym czasie pracodawca powinien wystąpić o docelowe pozwolenia o pracę.

- Niedawno czekałem na taki dokument 5 miesięcy – mówi money.pl Borys Musielak, jeden z menedżerów amerykańskiej spółki Samba TV, która – po kupnie polskiego Filmastera – rozwija u nas część usług.

Spółka wysłała - w terminie - wszystkie dokumenty, których potrzebował urząd ds. cudzoziemców. Ale jeden papier zaginął. Nie przysłaliście wniosków w terminie, sprawa zamknięta. Odwołanie nie przysługuje – usłyszeli.

Jaki to był dokument? To teraz najlepsze – poszło o... wydruk potwierdzający przelew. Przelew na konto oczywiście doszedł. Potem się okazało, że i dokument się znalazł. Ale decyzja była negatywna – programistka z Białorusi pracować nie może.

Spółka nie odpuściła. Musielak przyszedł do urzędu raz. – System nie działa – usłyszał. Druga wizyta skończyła się tym samym. – System nie działa.

Kolejne spotkanie z urzędniczką – bez efektu. Co podziałało? Pismo od kancelarii prawnej, wskazujące, że urząd złamał prawo i spółka będzie dochodzić odszkodowania w sądzie.

- Od razu sprawa nabrała tempa. Urzędniczka zadzwoniła, umówiliśmy się na spotkanie. Znalazło się nawet wcześniej zagubione pismo, ten wydruk z potwierdzeniem przelewu – mówi Musielak.

- Najgorsze jest to, że to nie jest nawet kwestia przepisów, tylko przede wszystkim nastawienia. Czasem sprawdzenie w Google kilku informacji o firmie czy osobie wystarczyłoby, żeby pozytywnie ją zweryfikować i nie blokować rozwoju. Czasem telefon, zamiast wysyłania urzędowego pisma pocztą, rozwiałby wątpliwości.

Zobacz jaki projekt energetyczny *wspiera PGNiG *

wiadomości
gospodarka
gospodarka polska
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(6)
$
7 lat temu
a co to w Polsce pracowników nie ma?.... Za grosze niewolników się zachciewa? A do roboty nieroby, sami na swój dobrobyt zapierdzielać!!!!
xtaer
7 lat temu
To jest informatyzacja, kiedyś urząd reagował po kilku tygodniach, a teraz sprawa leży, całe lata może być w niepewności, żeby jak człowiek się zgłosi to mu naliczą karę i odsetki
programer
7 lat temu
Tu jest Polska. Jeśli nie podoba się nasza rzeczywistość to droga wolna, np. na Białoruś.
Maja
7 lat temu
Nie ma polskich programistów?
ioioii
7 lat temu
zatrudniajcie Polakow i kupujcie polskie produkty ale obnizcie opodatkowanie w POlsce......tak robi caly swiat!!!!!!!!!!!!!!!