Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Martyna Kośka
Martyna Kośka
|

Wzrost liczby urodzeń był krótką tendencją. Dzieci coraz mniej. 500+ tego nie zmienia

876
Podziel się:

Ministerstwo rodziny ma z każdym miesiącem coraz mniej powodów do zadowolenia. W 2018 r. urodziło się mniej dzieci niż rok wcześniej, a Program Rodzina 500+, sztandarowy projekt partii rządzącej, nie jest już tak atrakcyjny. Potwierdziły się tym samym ostrzeżenia sceptyków.

Efekt wzrostu urodzeń dzięki 500+ się skończył. Eksperci nie są zaskoczeni
Efekt wzrostu urodzeń dzięki 500+ się skończył. Eksperci nie są zaskoczeni (Rafał Oleksiewicz/EastNews)

Kobiety rodzą coraz później, rośnie też liczba tych, które w ogóle nie decydują się na dziecko. W rezultacie można bezpiecznie prognozować, że w 2018 r. urodzi się niewiele ponad 390 tys. dzieci, czyli o 10 tys. mniej niż w roku ubiegłym. Te pochodzące z GUS dane każą zadać pytanie, czy Program Rodzina 500+ nadal spełnia swoją funkcję, czyli zachęca do powiększania rodziny, czy też jego koncepcja się wyczerpała.

Najświeższe dane pochodzą z 27 listopada, ale końcówka roku nie jest pierwszym okresem spadków. Przykładowo, w maju urodziło się 32 tys. dzieci, czyli prawie 11 proc. mniej niż rok wcześniej. W kolejnych miesiącach nie było lepiej: w sierpniu spadek wyniósł 1,5 tys., we wrześniu już 2,4 tys.

- Byłam wśród osób, które uważały, że efekt 500+ będzie krótkookresowy, że może zmienić tylko kalendarz urodzeń. I to tych osób, które są już rodzicami jednego czy dwojga dzieci. Potwierdzają to dane o strukturze urodzeń według kolejności urodzenia dziecka – powiedziała.

Przedstawiła dane, z których wynikało, że możliwość skorzystania z programu przyspieszyła decyzję osób, które i tak chciały mieć kolejne dziecko, ale nie wpłynęła na tych, którzy w ogóle nie rozważali posiadania potomstwa.

- Po nieznacznym wzroście tych urodzeń w 2016 r. (o 1 proc.) nastąpił powrót do tendencji spadkowej obserwowanej od 2010 r., a udział urodzeń pierwszego dziecka zmniejszył się z 48,7 proc. w 2010 r. do 42,9 proc. w 2017 r. Z tego widać, że 500+ to nie jest rozwiązanie, które zachęca do rodzicielstwa - oceniła prof. Kotowska.

Nic nie zapowiada, by program Rodzina 500+ miał się skończyć, więc rodzice mają pewność, że nie zostaną z dnia na dzień odcięci od tego stabilnego zastrzyku finansowego. Mimo to liczba urodzeń spada, co jest niezbitym dowodem na to, że przy podejmowaniu decyzji o powiększeniu rodziny względy finansowe wcale nie odgrywają tak wielkiej roli, jak może się wydawać politykom, którzy ustalają zasady polityki prorodzinnej.

Zobacz także: Zobacz także: Związek Polska Cyfrowa ostro o unijnej dyrektywie. "Nakłada kaganiec"

I zdrowie, i pieniądze

Prof. Kotowska jest autorką raportu "Niska dzietność w Polsce. Diagnoza społeczna 2013". Przygotowując go, poprosiła Polaków o podanie powodów, dla których zrezygnowali z posiadania dzieci. Wskazali oni na następujące przyczyny:

- trudne warunki materialne, brak pracy i niepewność zatrudnienia (85 proc.),

- niemożność zajścia w ciążę (85 proc.),

- złe warunki mieszkaniowe (74 proc.),

- brak odpowiedniego partnera (69 proc.),

- ryzyko chorób genetycznych dziecka (69 proc.),

- niepewność przyszłości (67 proc.),

- trudności godzenia pracy i rodzicielstwa (63 proc.),

- wysokie koszty wychowania dzieci (62 proc.),

- brak miejsc lub zbyt wysokie opłaty w żłobkach i przedszkolach (61 proc.),

- zbyt niski zasiłek na urlopie macierzyńskim lub wychowawczym (60 proc.).

Dla porządku podkreślmy, że badanie zostało przeprowadzone przed wprowadzeniem programu Rodzina 500+ i być może gdyby respondenci zostali skonfrontowani z pytaniem dziś, ich odpowiedzi przedstawiałyby się nieco inaczej. Różnica nie byłaby jednak diametralnie różna, bo istnienie programu nijak nie wpłynęło na niskie zasiłki macierzyńskie/wychowawcze ani nie ułatwiło godzenia pracy i rodzicielstwa.

Pomimo upływu lat nie zwiększa się też dostępność publicznych żłobków i przedszkoli. Każda placówka ma długą listę oczekujących, o czym samorządy doskonale wiedzą, a mimo to nie rozbudowują sieci. Jak grzyby po deszczu wyrastają za to prywatne żłobki i przedszkola, ale czesne w dużych miastach znacząco przekracza 500 zł.

Ważne, by utrzymać standard

Co jeszcze powstrzymuje ludzi przed posiadaniem dzieci?

- Z naszych badań decyzji o dziecku pierwszym i kolejnych wynika, że zarówno rodziny o średnich dochodach, jak i rodziny o dochodach wyższych wskazywały na sytuację materialną jako przeszkodę. Nie chodzi zatem o to, że nie wystarcza pieniędzy na życie, ale o obawy, by nie obniżyć standardu życia poprzez pojawienie się nowego członka rodziny i o wyobrażenie, co temu dziecku trzeba zapewnić – zauważyła prof. Kotowska.

Według niej nie można też zapominać o barierach zdrowotnych. Przeszkody związane ze stanem zdrowia dotyczą nie tylko osób bezdzietnych. Pogorszenie szans, czyli wydłużenie czasu oczekiwania na dziecko, następuje już po 35. roku życia kobiety, a od wielu lat widać, że decyzję o pierwszym dziecku odkładamy na później ze względu na budowę swojej pozycji na rynku pracy.

Lista zadań jest długa

Eksperci nie mają wątpliwości, że długoterminowe efekty w postaci stabilnie rosnącej liczby urodzeń może dać tylko wspieranie rodzin, ale nie punktowo, poprzez "rzucenie" 500 zł na dwoje dzieci, lecz w drodze stosowania kompleksowych rozwiązań. Musi być więc pewność zatrudnienia przejawiająca się przez to, że wracając z urlopu macierzyńskiego, kobieta będzie wiedziała, że stanowisko z dotychczasowym wynagrodzeniem na nią czeka.

Na pewno będzie jej łatwiej zdecydować się na dziecko, jeśli rozpowszechni się system pracy na część etatu oraz praca zdalna. Kluczowe jest wspomniane tworzenie nowych miejsc w przedszkolach oraz rzeczywiste ułatwienia w zatrudnianiu opiekunek.

Rodzice, którym wystarczy nie przeszkadzać

O ile państwo deklaruje, że chce zachęcić niezdecydowanych do posiadania dzieci, to nawet nie udaje, że jest gotowe wyciągnąć ręką do tych rodzin, które choć bardzo chcą mieć dzieci, nie mogą mieć potomstwa z powodów medycznych. Nieustannie podejmowane są próby ograniczenia stosowania metody in vitro. Już teraz korzystać z niej mogą wyłącznie małżeństwa.

Obecnie posłowie pracują nad projektem, który zakłada, że możliwe będzie tworzenie tylko jednego zarodka (zamiast nawet sześciu, jak jest teraz). Jeśli w takiej formie stanie się obowiązującym prawem, in vitro praktycznie przestanie być w Polsce dostępne. Jakaś propozycja w zamian? Tak, naprotechnologia, która jest wielokrotnie tańsza, ale skuteczna w śladowym stopniu.

Dodajmy, że skuteczność in vitro w Polsce wynosi 30-40 proc. i nie odbiega od europejskiej średniej.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(876)
mir
4 lata temu
Po pierwsze, zadaniem 500+ nie było tylko zwiększenie dzietności, ale przede wszystkim poprawa sytuacji materialnej w rodzinach. Dzięki temu w najuboższych rodzinach dzieci przestały chodzić głodne, a w pozostałych znalazły się środki na dodatkowe zajęcia dla dzieci (angielski, taniec, muzyka, itp.) oraz na wyjazdy wakacyjne. Po drugie, ciekawe na podstawie jakich badań autor artykułu stwierdza, że "naprotechnologia, która jest wielokrotnie tańsza, ale skuteczna w śladowym stopniu". Ja widziałem statystyki, że jest bardziej skuteczna od in vitro, a jest rzeczywiści wielokrotnie tańsza. A in vitro to czysty biznes, więc będą deprecjonować naprotechnologię, która jest metodą opracowaną przez amerykańskich lekarzy-naukowców.
Mary
5 lata temu
Aż 85% pytanych podało jako powód braku potomstwa względy medyczne. Chcieli mieć dzieci a nie zachodzą. Jednocześnie koszty badań lekarskich związanych z płodnością są bardzo wysokie, często nie stać młodych na te badania. Należałoby je dotować. Przecież to tylko badania a nie in vitro, z którym ten "katolicki", bogobojny rząd walczy.
niuans
5 lata temu
Degrengolada żydowsko-sowiecko-niemieckich POmylećów w UPADŁOŚCI
Stef
5 lata temu
Z moich obserwacji wynika,że dla 500 mnożą się głównie związki patologiczne,narkomani,alkoholicy,bezrobotni.Dla reszty to jest obciach, a rodzenie stało się FE bo kojarzy się z patologią. I takie przyszłe pokolenie Polaków dostanie geny,patologiczne. Sądzę,że PIS doskonale o tym wiedział wprowadzając ten sztuczny twór "rodzenie dla pieniędzy"...za pieniądze głodującego pracującego podatnika.. To jest efekt podobny [symetrycznie odwrotny] do zakazów sprzedaży alkoholu. Każdy polityk [ a zwłaszcza super dobrze kler] wie o tym,że prohibicja prowadzi do totalnego alkoholizmu społeczeństwa. I bardzo często kler naciska na ograniczenia sprzedaży, aby rozpić społeczeństwo.Wiadomo, durnym narodem łatwo się rządzi,...
Ja
5 lata temu
Nie bardzo rozumiem dlaczego nikt nie zauważył że wzrost liczby urodzeń wiązał się z decyzją o kolejnym lub pierwszym dziecku u osób z wyżu demograficzne, dla których był to tzw. ostatni dzwonek.
...
Następna strona