Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. KRO
|
aktualizacja

Wybory w USA pod znakiem inflacji i aborcji. Waży się też przyszłość wsparcia dla Ukrainy

Podziel się:

Inflacja była głównym czynnikiem motywującym wyborców do oddania głosu. Na drugim miejscu znalazła się aborcja - wynika z sondażu exit poll Edison Research dla CNN i innych mediów. W tle przewija się też debata o dalszej pomocy dla Ukrainy. Amerykanie wybrali swoich przedstawicieli do Izby Reprezentantów USA i jedną trzecią senatorów w zwyczajowych wyborach przypadających na połowę kadencji urzędującego prezydenta.

Wybory w USA pod znakiem inflacji i aborcji. Waży się też przyszłość wsparcia dla Ukrainy
Amerykanie zagłosowali, teraz czekają na wyniki. W USA odbyły się tzw. midterm elections, czyli wybory do Kongresu, przypadające na połowę kadencji prezydenta (GETTY, Jim Vondruska)

- Dzisiaj stoimy w obliczu decyzji. Czujemy w kościach, że nasza demokracja jest zagrożona i wiemy, że to jest moment, aby ją obronić - przekonywał Joe Biden w Bowie State University w stanie Maryland, położonym niedaleko Waszyngtonu. Tak zachęcał swoich zwolenników do głosowania w czasie tzw. midterm elections, czyli wyborów do Izby Reprezentantów i jednej trzeciej senatorów, przypadających na połowę kadencji prezydenta. Dodatkowo większość stanów wybrała również swoje władze.

Amerykanie boją się inflacji

Zmierzającym do urn wyborczych Amerykanom sen z powiek spędza inflacja. Tak wynika z sondażu exit poll Edison Research opublikowanego jeszcze przed zamknięciem pierwszych lokali wyborczych. 32 proc. respondentów wskazało na wysoką inflację (8,2 proc.) jako główny czynnik motywujący ich do wzięcia udziału w wyborach, natomiast 27 proc. - na temat aborcji (prawo do legalnej aborcji w USA jest zagrożone po tym, jak uchylone zostało orzeczenie sądu w głośnej sprawie Roe v. Wade z 1973 r. legalizujące prawo do aborcji). Na najniższym stopniu podium znalazły się przestępczość i polityka dotycząca prawa do posiadania broni (12 proc. respondentów wskazało na ten czynnik).

Aż 75 proc. zapytanych źle oceniło sytuację w kraju. Taki sam procent źle ocenił stan gospodarki USA. Ok. 70 proc. uważa - podobnie jak prezydent USA - że demokracja jest w USA zagrożona. A skoro już o głowie państwa mowa, to 45 proc. respondentów stwierdziło, że popiera prezydenta Bidena - z kolei 54 proc. odniosło się wobec niego krytycznie.

Wśród zapytanych wyborców, 35 proc. określało się jako Republikanie, 34 proc. - jako Demokraci, natomiast 31 proc. - jako niezależni. 70 proc. respondentów to osoby powyżej 45. roku życia, podczas gdy tylko 10 proc. to wyborcy z najmłodszej grupy wiekowej, czyli 18-29.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polski atom. Amerykanie faworyzowani? "Są obawy o problemy z Komisją Europejską"

Dla Republikanów wstępne wyniki gorsze od prognoz

Zła ocena prezydentury Joe Bidena i sytuacji kraju pod jego rządami skłaniała obserwatorów amerykańskiej sceny politycznej do stwierdzenia, że na faworytów elekcji wyrastają kandydaci Republikanów. Partię tę zresztą poparł też Elon Musk.

Miliarder i świeżo upieczony właściciel Twittera stwierdził na swoim profilu, że jeżeli to oni zwyciężą w wyborach do Kongresu, a prezydent pozostanie demokratą, to zmuszenie do dzielenia się władzą przez obie partie "ograniczy ich ekscesy".

A jednak wstępne wyniki wskazują, że obie partie idą łeb w łeb. W środę po godz. 11 czasu polskiego wyniki zebrane przez The Associated Press sugerują, że to Demokraci mogą zyskać jedno miejsce w Senacie, kosztem Republikanów właśnie. A to ci drudzy potrzebowali "odbić" przynajmniej jedno miejsce, by zyskać większość w izbie wyższej Kongresu. Trzeba jednak podkreślić, że w wielu stanach wciąż trwa liczenie głosów, więc wyniki mogą jeszcze się zmienić.

Taki obrót spraw zdążył już skomentować były prezydent USA Donald Trump. W opublikowanym niedawno wideo odniósł się do awarii maszyn do głosowania w Arizonie. - Mówią, że maszyny nie działają. Mówią, że kończy im się papier (...) To bardzo, bardzo niesprawiedliwe, co się dzieje - stwierdził polityk. Wcześniej z kolei o sytuacji w Detroit pisał, że jest "bardzo zła". "Ludzie przychodzą do lokali, by tylko usłyszeć, 'przepraszam, już zagłosowałeś'. Protestujcie, protestujcie, protestujcie!" - zaapelował.

Wybory na pewno przyniosą pewną zmianę pokoleniową. AP zauważa, że w Izbie Reprezentantów zasiądzie pierwszy w historii przedstawiciel pokolenia Z, czyli 25-letni Demokrata Max Frost.

Jeżeli chodzi o wybory władz stanowych, to Demokraci zostaną gubernatorami: w Michigan, Maine, Nowym Jorku, Nowym Meksyku, Connecticut, Wisconsin, Massachusetts, Maryland, Pensywanii, a Republikanie - w Georgii, Teksasie i na Florydzie.

Ukraina obserwuje wyniki wyborów w USA

Na wieści napływające zza Oceanu wyczekuje Ukraina. Przedstawiciele władz tego państwa wyrazili nadzieję, że jeżeli Republikanie zdobędą kontrolę nad Kongresem USA, to utrzymają oni poziom wsparcia Kijowa w wojnie wypowiedzianej im przez Rosję - pisze Bloomberg.

Naprawdę doceniamy wasze dwupartyjne wsparcie - zapewniła ukraińska minister gospodarki Julia Swyrydenko w wywiadzie dla Bloomberg News. - Nie jesteśmy zaniepokojeni. Ukraina walczy o bardzo konkretne prawa i wartości. Myślę, że USA będą nas wspierać, dopóki nie osiągniemy zwycięstwa - oceniła.

Jeżeli Republikanie zwyciężą, to przewodniczącym Izby Reprezentantów może zostać lider tej partii Kevin McCarthy. Polityk ten przestrzegł w ubiegłym miesiącu, że jego partia nie wypisze "czeku in blanco" na pomoc dla Ukrainy. Zaniepokojenie taką postawą wyraził Joe Biden.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP