Wzrost cen znów przyspieszył. Ekonomiści mówią, co będzie dalej
Główny Urząd Statystyczny podał najnowsze dane o inflacji, która ponownie zaskoczyła i pobiła rekord. Okazało się, że ceny we wrześniu rosły nawet nieco szybciej, niż wskazywały wstępne dane sprzed dwóch tygodni. Co więcej, kolejne podwyżki cen energii, gazu czy wzrost akcyzy na tytoń i alkohol, mogą "wybić" inflację sporo powyżej 7 proc.
Ceny we wrześniu były średnio o 5,9 proc. wyższe niż w analogicznym miesiącu rok temu. Ostatni raz takie tempo wzrostu cen widzieliśmy dwie dekady temu.
"Ups. Inflacja we wrześniu jednak nie 5,8 proc., a nawet 5,9 proc. Szóstka w październiku gwarantowana. Rozpoczyna się gra o siódemkę na początku 2022 roku" - oceniają ekonomiści mBanku.
Zdaniem analityków 6-proc. inflacja, której Rada Polityki Pieniężnej spodziewała się na koniec roku, pojawi się już w październiku. Co więcej, jeszcze nie przywykliśmy do myśli, że niebawem inflacja "dobije" do 6 proc., a już mówi się o... 7-proc. wzroście cen.
"Oszustwo budżetowe". Były minister finansów komentuje głośny wywiad money.pl
- Każdy miesięczny odczyt inflacji, coraz wyższy, a do tego odchylający się od prognoz w górę, "podbija" jej ścieżkę w kolejnych miesiącach – ocenia Monika Kurtek, główny ekonomista Banku Pocztowego. - Początek 2022 roku z nieuniknionymi podwyżkami cen energii i gazu, zapowiedzianymi wzrostami akcyzy na alkohol i tytoń, a także podwyżką płacy minimalnej o 7,5 proc., może "wybić" wskaźnik inflacji sporo powyżej 7 proc. - uważa.
Zdaniem ekonomistów PKO BP, kolejne miesiące przyniosą dalszy wzrost inflacji w okolice 7 proc. Zwracają też uwagę, że inflacja we wrześniu była nie tylko najwyższa od 20 lat, ale też jej natężenie było niezwykle szerokie. Ceny rosły w ujęciu rocznym we wszystkich publikowanych przez GUS głównych kategoriach, nawet w przypadku odzieży i obuwia.
Inflacja w Polsce. Co napędza drożyznę?
We wrześniu ceny usług wzrosły o 6,6 proc. w skali roku, towarów zaś o 5,6 proc. rok do roku. To po raz kolejny potwierdza, że ceny towarów rosną coraz szybciej i "doganiają" wzrost cen usług. We wrześniu najwyższy wzrost cen w skali roku widać było w kategoriach: "paliwa do prywatnych środków transportu" (o 28,6 proc.), "wywóz śmieci" (o 19,7 proc.) oraz "mięso drobiowe" (o 17,5 proc.). Żywność i napoje bezalkoholowe zdrożały średnio o 4,4 proc.
Drożyznę w Polsce napędzają też wyższe ceny surowców. Producenci korzystają z utrzymującego się popytu i przenoszą rosnące w związku z szokiem surowcowym koszty na konsumentów.
Ekonomiści ING Banku Śląskiego zwracają uwagę, że w 2022 roku coraz większy wpływ na inflację będzie mieć tzw. presja popytowa. Co to oznacza? - Rynek pracy jest silny, spada stopa bezrobocia, pracodawcy szukają pracowników i za wymagane kompetencje są w stanie więcej zapłacić. Proinflacyjne będą także zmiany z Polskiego Ładu. Przesuniecie dochodów do mniej zamożnych gospodarstw domowych podbije konsumpcję, zwiększając presję na wzrost cen - oceniają Rafał Benecki i Dawid Pachucki, ekonomiści ING.
Ich zdaniem, podwyżka stóp procentowych o 40pb, jaka miała miejsce w Polsce w październiku, jest zdecydowanie niewystarczająca. Banki centralne Czech i Węgier podniosły stopy o 100-125pb i w ciągu 6 miesięcy dodadzą kolejne około 100pb.
Wyższe stopy procentowe zahamują inflację?
Przypomnijmy, że dbanie o to, aby ceny w Polsce nie rosły zbyt szybko, to zadanie banku centralnego, którego organem wykonawczym jest Rada Polityki Pieniężnej. Wzrost cen (przynajmniej w niektórych kategoriach) mogą hamować wyższe stopy procentowe. Jednak bank centralny przez wiele miesięcy powtarzał, że nie trzeba podnosić stóp. Ostatecznie (dość niespodziewanie) RPP dokonała pierwszej podwyżki w październiku.
- W Polsce CPI (inflacja konsumencka - red.) już przed pandemią wynosił 4,7 rok do roku, a doszło wiele czynników dodatkowych, dlatego zakładamy, że dalsze podwyżki w Polsce nastąpią, a docelowa stopa to około 2 proc. - prognozują ekonomiści ING Banku Śląskiego.
Przypomnijmy, że wyższe stopy procentowe mogą hamować wzrost cen, ale oznaczają też wyższe raty kredytów. Teoretycznie powinny oznaczać też wyższe odsetki od depozytów w bankach, jednak wszyscy ci, którzy na to liczą, mogą się rozczarować.