Żądają podwyżki. Związki w ZUS ostrzegają przed protestem. Piszą do rządu
Związki zawodowe działające w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych wystąpiły do minister rodziny Agnieszki Dziemianowicz-Bąk z listą żądań, w tym podwyżką wynagrodzeń o 1200 zł brutto na etat. Ostrzegają, że brak reakcji rządu i władz ZUS może doprowadzić do protestu na niespotykaną dotąd skalę - informuje "Fakt".
Jak ustalił "Fakt", cztery związki zawodowe działające w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych przekazały minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszce Dziemianowicz-Bąk list z postulatami. Związkowcy podkreślają, że od miesięcy nie mogą doczekać się reakcji ze strony władz ZUS, a prezes zakładu nie tylko nie spełnił żadnego z żądań, lecz także nie podjął rozmów.
W piśmie domagają się przede wszystkim podwyższenia od 1 stycznia 2026 r. wynagrodzeń zasadniczych wszystkich pracowników ZUS – średnio o co najmniej 1200 zł brutto na etat.
Kolejne postulaty dotyczą:
- poprawy warunków pracy poprzez dostosowanie poziomu zatrudnienia do liczby zadań nakładanych na zakład,
- ograniczenia zlecania pracy w godzinach nadliczbowych wyłącznie do nagłych sytuacji
- oraz wznowienia szkoleń z zakresu etyki i przeciwdziałania mobbingowi, ze szczególnym uwzględnieniem kadry kierowniczej.
Problem z walutą euro. Ekspert wskazuje na przykład Niemiec
"Pracownicy są na granicy wytrzymałości"
Związkowcy uważają, że ich postulaty są ignorowane. Mówią też o próbie blokowania przeprowadzenia legalnego referendum strajkowego.
Pracownicy są już na skraju wytrzymałości. Narasta niezadowolenie z braku realnej zapłaty za dodatkowe zadania zlecane dla ZUS przez rząd RP. Brak reakcji rządzących na nasze apele o zwiększenie kwoty odpisu funduszu osobowego na wynagrodzenia pracowników w ustawie budżetowej przy jednoczesnym informowaniu opinii publicznej, ile to środków zabezpieczono na wypłaty świadczeń, doprowadzi do protestu na niespotykaną skalę — ostrzegają cztery związki zawodowe działające w ZUS.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych odpowiada, że nie ma możliwości spełnienia tych żądań. Rzecznik ZUS Karol Poznański przekazał "Faktowi", że Zakład może dysponować wyłącznie środkami zapisanymi w planie finansowym.
Oznacza to, że podwyżki mogą być przyznane jedynie na poziomie przewidzianym dla całej sfery budżetowej, czyli 3 proc. Jak podkreśla rzecznik, realizacja postulatów związkowych oznaczałaby naruszenie ustawy budżetowej oraz przepisów o finansach publicznych. Dodał jednocześnie, że ZUS zabiegał w Ministerstwie Finansów o wyższy limit wzrostu wynagrodzeń, lecz bez powodzenia.
Zakład odniósł się również do kwestii nadgodzin. Z przekazanych danych wynika, że średnia liczba godzin nadliczbowych przypadających na jednego pracownika spadła z 55,8 godziny w 2020 r. do 37,4 godziny w okresie od stycznia do lipca 2025 r.
ZUS podkreśla, że realizacja dodatkowych zadań nie zawsze oznacza automatycznie pracę po godzinach, choć w szczególnych przypadkach – jak przy wdrażaniu renty wdowiej – nadgodziny były konieczne. W takich sytuacjach pracownikom wypłacono dodatkowe pieniądze – łącznie na ten cel w 2025 r. przeznaczono 30 mln zł.
Źródło: "Fakt"