Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jakub Wątor
|
aktualizacja

Zlękniona administracja publiczna. Polskie miasta bez WiFi się nie rozwiną

25
Podziel się:

Choć sieć 5G jest coraz bliżej, w polskich urzędach wciąż brak wiary w bezprzewodowy internet. A może on być bezpieczny, pomocny i przynieść więcej pożytku zarówno urzędnikom, jak i petentom.

Zlękniona administracja publiczna. Polskie miasta bez WiFi się nie rozwiną
(Fotolia)

Wśród pasjonatów technologii krąży żart o piramidzie potrzeb Masłowa. Zwykło się przyjmować, że na samym jej dole są potrzeby fizjologiczne – jedzenie, tlen, woda, seks, sen. Techmaniacy dodają – jeszcze niżej! – kolejną potrzebę: WiFi (WLAN). Niestety w administracji publicznej i samorządowej nad Wisłą ten żart raczej by się nie przyjął.

5600 – tyle publicznych hot spotów, uruchomionych przez samorządy, funkcjonuje obecnie nad Wisłą. To WiFi w parkach, na miejskich placach, głównych arteriach. Nie wiadomo za to, ile dokładnie hot-spotów funkcjonuje w samych urzędach. – Nie mamy takich danych, urzędy działają w tej kwestii samodzielnie. To wymagałoby wydzwonienia wszystkich 2,5 tys. gmin – mówi Karol Manys, rzecznik Ministerstwa Cyfryzacji.

Choć dokładnych liczb nie ma, obraz tego, jak wygląda sprawa WiFi w urzędach, daje wspólny raport Cisco i Exatela zrealizowany przez IDC. I jest to obraz raczej mało optymistyczny.
„Mamy sieć WLAN, ale ograniczamy jej wykorzystanie, bo teraz urzędnicy mają internet w służbowych telefonach komórkowych” – opowiedziała analitykom z IDC jedna z urzędniczek. Inny pracownik administracji przyznał, że w jego urzędzie WiFi jest jedynie w sali konferencyjnej. Czemu tylko tam? „Nie ufamy tej technologii” – odparł.

Choć to tylko kilka opinii – a zdarzały się także i pozytywne – przyczyn tego wciąż dość bojaźliwego podejścia jest kilka.

WiFi, czyli czas i pieniądze

Powszechnie uważa się, że korzystanie z publicznych sieci WiFi jest ryzykowne, bo z mocnymi zabezpieczeniami nie mają one wiele wspólnego. Istnieje przekonanie, że każdy – kto choć trochę zna się na technologiach – może je podsłuchać. Może też stworzyć fałszywą kopię sieci. Nic nie stoi na przeszkodzie, by uruchomić pod urzędem hot spot o nazwie identycznej, jak ten urzędowy, np. „miejskie wifi”. Cyberprzestępca liczy w takim wypadku na to, że internauci pomylą dostępne sieci i zalogują się do jego fałszywki. A wtedy on przejmie wszystko, co użytkownicy w sieci robią, piszą i wysyłają – w tym także dane do logowań na rozmaitych kontach.

O ile w tym drugim przypadku ryzyko istnieje – trzeba być po prostu czujnym, o tyle kwestia bezpieczeństwa samej sieci bezprzewodowej to zupełnie co innego. „Ograniczanie używania sieci WLAN nie spowoduje wzrostu bezpieczeństwa. Hakerowi wystarczy jeden punkt dostępu” – czytamy w raporcie.

W istocie – jeśli sieć jest słabo zabezpieczona, cyberprzestępca to wykorzysta. Ale jeśli w urzędzie – biurze, domu, gdziekolwiek – działa nawet kilka odpowiednio zabezpieczonych sieci WiFi, wykorzystanie ich w niecnych planach może być bardzo trudne lub niemożliwe. Ba, gdy są odpowiednio odseparowane – osobna sieć dla petentów, osobna dla urzędników itd. – ryzyko jakichkolwiek wpadek maleje niemal zupełnie.

Z bezpiecznym WiFi w pracy wiąże się nie tylko większa mobilność i oszczędność czasu oraz pieniędzy. - Swoboda przemieszczania się w pracy to wiele spraw załatwionych szybciej i skuteczniej. A jeśli dodamy do tego m.in. wydzielone sieci dla użytkowników (inny dla klientów, inny dla pracowników a jeszcze inny dla administratorów), pełne logowanie zdarzeń oraz możliwość ich analizy – otrzymamy przepis na bezpieczne środowisko pracy – mówi Paweł Deyk, kierownik ds. kluczowych klientów na rynku publicznym w Exatelu. Dla urzędów to choćby lepszy kontakt z obywatelami czy redukcja kosztów związanych z modernizacją sieci przewodowych.

Miasto moje, a w nim… sztuczna inteligencja i WiFi

Co więcej, bezprzewodowa sieć można zrewolucjonizować nie tylko funkcjonowanie samego urzędu, ale i miasta.

Smart cities – to jedno z haseł, które stawiane są na równi z hasłem „cyfrowa przyszłość”. Za kilka, kilkanaście lat miasta będą wyglądały zupełnie inaczej. Naszpikowane milionami urządzeń internetu rzeczy (IoT) w dużym stopniu będą funkcjonowały automatycznie.

Uliczne światła, kierowanie ruchem drogowym, monitoringiem, wolnymi miejscami parkingowymi, wysyłanie informacji do autonomicznych aut – wszystko to będzie możliwe dzięki technologii 5G. A technologia 5G z kolei będzie w pełni stabilnie i poprawnie funkcjonowała tylko w jednym przypadku – jeśli wokół będą działały sieci wi-fi.

Niektóre z miast w Polsce już korzystają – choć wciąż nieśmiało – z udogodnień nowych technologii. We Wrocławiu od dwóch lat funkcjonują inteligentne sieci wodociągowe. Setka urządzeń (IoT) monitoruje ilość i ciśnienie przepływającej przez rury wody. W razie anomalii natychmiast alarmuje centralę. W ten sposób miasto oszczędza setki milionów litrów wody rocznie.

Niestety, to jeden z wyjątków. W światowym rankingu „2018 Smart Cities Index”, który ocenia scyfryzowanie miast, długo trzeba szukać polskich śladów. Dopiero na 110. miejscu znajduje się Warszawa. Dominują miasta skandynawskie. W skali kontynentu zaś ideałem jest Estonia. Prawo dostępu do internetu zapisane jest w jej konstytucji, a kraj niemal w całości pokryty jest siecią darmowych hotspotów.

Czy i w Polsce tak będzie? Nadzieję na to daje unijny program WiFi4EU, którego celem jest lepszy dostęp do internetu w państwach członkowskich. W jego ramach gminy mogą ubiegać się o bony wartości 15 tys. euro na zakup i instalację sprzętu do budowy sieci bezprzewodowej w przestrzeni publicznej. Gmina, która z tego skorzysta, musi stworzyć bezpłatne WiFi w ciągu półtora roku. Wnioski można składać na stronie www.wifi4eu.eu.

Dlaczego warto korzystać z hotspotów także w administracji publicznej i samorządowej? Więcej odpowiedzi na te pytania można znaleźć w przytaczanym raporcie Cisco i Exatela – do ściągnięcia pod tym linkiem.

internet
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(25)
Rick
5 lata temu
Długotrwałe przebywanie w zasięgu 4G jest już szkodliwe dla czlowieka. 5G generuje sygnał o większej częstotliwości i nawet krótkotrwałe przebywanie będzie negatywnie odbijać sie na zdrowiu. Od lat prowadzone są badania nad wpływem mikrofal na organizmy żywe. Bóle głowy, choroby serca i układu krążenia, zaburzenia układu nerwowego, nowotwory i bezpłodność - to tylko kilka efektów tej wspaniałej technologii. Wszystko po to aby oglupione społeczeństwo miało dostęp do Facebooka, instagrama i Youtube.
inż.
5 lata temu
Urzędasy wiedzą co robią. Gdyby powszechnie stosowali internet, to połowa z nich byłaby niepotrzebna. A tak to setki pism, kserowanie, wkładanie w koperty, rejestrowanie, potwierdzenie wysyłki, potem odbioru, itd.
Sajgon
5 lata temu
A co ze smogiem elektromagnetycznym?
xxx
5 lata temu
tamtamami bedziecie informacje przesylac?
mixxi
5 lata temu
Wyobrazmy sobie ze milion robotow by zaczelo pracowac w urzedach ! i co by wtedy robili urzednicy ? ).ot i rozwiazana zagadka strachu urzednikow przed nowymi technologiami.
...
Następna strona