O kradzieżach w lasach pisze piątkowy "Fakt". Jak czytamy w dzienniku, działają już zorganizowane grupy przestępcze, które ogałacają polskie tereny z mchu.
"Lasy w słoiku" i kradziony mech
Dziennik przypomina zuchwałą kradzież w Nadleśnictwie Józefów w 2021 r. Leśnicy zauważyli w lesie samochód dostawczy, który postanowili skontrolować. Na pace znaleźli 150 skrzynek wypełnionych po brzegi świeżo zerwanym leśnym mchem. Były to: bielistka siwa oraz widłoząb miotlasty, będące pod częściową ochroną gatunkową.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To właśnie piękna bielistka siwa najczęściej znika z polskich lasów.
- Mech ten jest wywożony do Niemiec, służy do pokrywania tak zwanych "zielonych dachów" - mówi w rozmowie z dziennikiem Piotr Fitas, nadleśniczy Nadleśnictwa Suchedniów.
Dużą popularnością cieszą się też "lasy w słoiku", bukiety i wianki. Nierzadko do ich tworzenia stosowany jest mech pochodzący z kradzieży.
Złodzieje złapani na gorącym uczynku
"Fakt" przypomina o karach. Zgodnie z artykułem 153. kodeksu wykroczeń, jeśli ktoś zbiera mech lub ściółkę w nienależącym do niego lesie, to podlega karze grzywny. Nie należy liczyć, że leśnik zaufa nam na słowo, gdy powiemy, że zbieraliśmy mech w prywatnym lesie. Takiemu zatrzymaniu, jak w przypadku auta wyładowanego mchem, towarzyszą oględziny terenu - informuje dziennik.
Zatrzymana w lesie ciężarówka ze skrzynkami wypełnionymi mchem, zdaniem leśników, jest dowodem na to, że w lasach pojawiły się zorganizowane grupy, które na procederze zarabiają duże pieniądze.
Dziennik opisuje także kradzież z 2021 roku w Nadleśnictwie Bolesławiec, gdzie na gorącym uczynku zostali złapani złodzieje, którzy wycinali krzewinki borówek. Rośliny miały trafić do Holandii, gdzie przygotowano by z nich ozdoby wielkanocne. Złodzieje dostali mandat w wysokości 1 tys. zł.