Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wyniki i PKB nie pomogły w tym tygodniu

0
Podziel się:

Pomimo bardzo dobrych rezultatów za IV kwartał 2009 r., sezon raportów kwartalnych w Stanach Zjednoczonych w minionym tygodniu nie wpłynął pozytywnie na indeksy giełdowe.

Najlepsze od 2007 r. wyniki spółek takich jak Microsoft, IBM, Apple, Intel, Google, EMC, Boeing, Abbott, Gilead, Stryker powodowały jedynie chwilowe pozytywne reakcje na rynku. Wydaje się, że głównym powodem korekcyjnego zachowania jest zwątpienie czy spółki są w stanie kontynuować zapoczątkowany w drugim kwartale progres wyników kwartalnych.

Oczekiwania rynkowe oraz prognozy spółek na I kwartał obecnego roku są wyraźnie słabsze od prezentowanych danych za ostatni okres sprawozdawczy 2009 r. Inwestorzy tracą główny argument (przyszłe wyniki) uzasadniający dalsze wzrosty. Jednocześnie dane makro (ogromne zadłużenie, wysoka stopa bezrobocia, słaby rynek nieruchomości) nie pomagają w realizacji pozytywnego scenariusza dla rynku akcji. Sprzedaż sprzętu komputerowego i gadżetów technologicznych pokazuje, że konsumenci nadal potrzebują nowych zabawek. Oczywiście muszą one trafiać w gust konsumentów (rewelacyjne wyniki Apple kontra słabiutkie Motoroli). Słabsze wyniki spółek, które cięły wydatki związane z pozycjonowaniem swoich produktów pokazały, że nie jest to najlepszy pomysł na przetrwanie kryzysu, gdzie estetyzacja stała się kluczowym motorem napędzającym globalny popyt.

Negatywnym czynnikiem dla rynków akcji jest również umocnienie się dolara, który przez ostatnie miesiące stał się główną walutą używaną w transakcjach carry trade. Pomimo deklaracji FOMC o kontynuacji polityki niskich stóp procentowych, rynek coraz bardziej niepokoi się bliskim końcem programów płynnościowych. W połączeniu z problemami w niektórych krajach Unii, które według niektórych ekonomistów, w skrajnym przypadku mogą stwarzać zagrożenie dla dalszego funkcjonowania strefy euro, obecna sytuacja promuje USD. Mocny dolar może zdecydowanie ograniczyć ogromne zyski banków amerykańskich realizowane na działalności inwestycyjnej. Niepokojące dla gospodarki amerykańskiej są wyniki konglomeratów (GE, United Technologies) i firm działających w segmencie Idustrial Goods (Caterpillar), których zyskowność nadal zdecydowanie odbiega od rezultatów sprzed kryzysu. Ukazuje to, że konsument amerykański mimo wysokiego bezrobocia jest w stanie realizować swoje marzenia (iphone, nowy komputer) jednak firmy bardzo ostrożnie
podchodzą do wydatków na urządzenia i maszyny.

Wszystkie te czynniki (słabsze prognozy na I kwartał 2010, mocny USD, brak mocnych impulsów makro, ogromne zadłużenie, bliski koniec nadpłynności na rynku, chęć realizacji ogromnych zysków) powodują, że coraz trudniej rynkom przychodzą dalsze wzrosty.

Polska

W ubiegłym tygodniu jedynie poniedziałek zakończył się niewielkim wzrostem indeksów. Pozostałe dni na polskim rynku minęły pod znakiem kontynuacji korekty rozpoczętej tydzień wcześniej. We wtorek po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej dowiedzieliśmy się, że stopy procentowe pozostały bez zmian, tak więc podstawowa stopa referencyjna wynosi w dalszym ciągu 3,5%. Z komunikatu po posiedzeniu wynika, że prawdopodobieństwo wzrostu jak i spadku inflacji w najbliższym czasie jest porównywalne.

Natomiast dosyć wysoki, 3,5% poziom wskaźnika CPI w grudniu związany jest głównie z bardzo niską bazą, ponieważ w ubiegłym roku w grudniu ceny wielu surowców ustanawiały swoje minima. Dane o bezrobociu, które poznaliśmy we wtorek nie napawają optymizmem. Wynosi ono już prawie 12% i zdaniem wielu analityków będzie się utrzymywać na tym poziomie jeszcze przez jakiś czas. Pozytywnie natomiast zaskoczyły dane o sprzedaży detalicznej, która urosła w grudniu o 7,2%, podczas gdy spodziewano się wzrostu na poziomie 6%.

W czwartek dane z GUS o szacunkach wzrostu PKB w całym 2009 roku, również były lepsze od oczekiwanych. Tym razem nieznacznie, bo oczekiwano wzrostu o 1,6%, a odczyt był o 0,1% lepszy.
Pomimo stosunkowo dobrych danych płynących z naszej gospodarki, na piątkowej sesji na wykresie indeksu Wig20 naruszyliśmy linie wsparcia trendu wzrostowego, który trwał od początku sierpnia 2009 roku. Może to oznaczać kontynuacje korekty w następnym tygodniu z poziomem docelowym w okolicach 2200 punktów.

Europejskie Rynki Wschodzące

Uwaga świata w bieżącym tygodniu skoncentrowała się na 40 Światowym Forum Ekonomicznym w Davos - dorocznym wydarzeniu ekonomicznym. Choć większość komentujących zaznacza, że żadne kluczowe decyzje nie zapadną, to temat jest gorący, szczególnie w obliczu zapowiedzi Prezydenta USA sprzed kilku dni.

Co można było obserwować na giełdach Europy Wschodniej? Na pewno dużą zmienność, ale trudno oceniać, czy jest ona spowodowana spotkaniem w Davos i czy jest zapowiedzią poważniejszego ruchu - jeśli uważnie przyjrzymy się indeksom, to większość z nich nieznacznie zmieniła swoją wartość, a tam, gdzie były spadki, sięgnęły one 1,5-2% na koniec tygodnia.

Niepokojące są dane, które napłynęły w tym tygodniu z węgierskiej gospodarki. W okresie, kiedy wskaźniki ekonomiczne sąsiadów są coraz lepsze, a prognozy na rok 2010 coraz bardziej optymistyczne, Węgry borykają się z poważnym problemami. Rząd Węgier szacuje, że w 2009 roku gospodarka skurczyła się o 6,7%, czyli najmocniej od 1991 roku. W tym roku spodziewany jest dalszy spadek PKB o 0,6%. Wskaźnik bezrobocia, choć nieco lepszy od prognoz, utrzymuje się na poziomie 10,5%. Nie zachwyca sprzedaż detaliczna - w listopadzie jej wskaźnik spadł o 7,8% rok do roku, najmocniej w historii publikacji tych danych.

Zmniejszenie wydatków konsumentów jest w dużej mierze spowodowane podwyższeniem podatku VAT w lipcu 2009 roku. Ten negatywny obraz nieco łagodzi fakt, że Bank Centralny na Węgrzech po raz kolejny obniżył stopy procentowe - tym razem o 25 punktów bazowych. Główna stopa procentowa wynosi obecnie 6,0%, a suma jej obniżek od lipca 2009 wyniosła 3,5%.

Wyłaniający się z tych danych obraz gospodarki nie jest pozytywny. Tym mocniej zastanawia oświadczenie premiera Gordona Bajnaiego - zapytany o możliwy termin przyjęcia przez Węgry euro, premier odparł, że dojdzie do tego "prawdopodobnie w ciągu najbliższych czterech lat". Jest „tylko" jeden warunek - należy wygrać z kryzysem, kontynuując drakońskie reformy. Czy ostre cięcia pomogą Węgrom sprostać wymogom, stawianym kandydatom do strefy euro - pokażą najbliższe lata.

Europa Zachodnia

W ubiegłym tygodniu poznaliśmy wstępny odczyt dynamiki PKB w Wielkiej Brytanii za ostatni kwartał 2009 roku. Jest to ostatni znaczący kraj Europy Zachodniej, który opublikował dane o ostatecznym kształcie gospodarki w ubiegłym roku. Okazało się, że od swojego szczytu w 2008 roku do dołka zanotowanego w III kw. gospodarka angielska skurczyła się o ok. 6 proc.

Najlepiej w tym zestawieniu wypada Francja ze spadkiem swojego krajowego produkty brutto o 3,5 proc., podczas gdy Niemcy, z ponad 6-procentową zniżką uplasowały się na ostatnim miejscu w europejskim obszarze gospodarczym. Jedynie Japonia w tym zestawieniu wypada gorzej (-8,5%), podczas gdy Stany Zjednoczone, gdzie „całe zło" miało swój początek, przy spadku o niecałe 4 proc. wydaje się całkiem odpornym krajem. Powyższe informacje większego wpływu na notowania akcji oczywiście nie miały, ale warto pamiętać o skali zniszczeń z jakich gospodarki się aktualnie dźwigają.

Same indeksy w mijającym tygodniu miały szansę odbić się po wcześniejszych dynamicznych spadkach, ale tak się nie stało. Nie pomógł lepszy od prognoz odczyt wskaźnika Ifo, gdyż wciąż w mediach przewijała się „kwestia grecka". Inwestorzy wyraźnie boją się problemów fiskalnych Grecji, która doświadcza prawdziwej nagonki medialnej podobnej do tej, jaką kraje Europy Środkowo-Wschodniej przeżywały na początku ubiegłego roku. Może to niektórych bacznych obserwatorów nieco dziwić, gdyż przemilczaną pozostaje bardzo kłopotliwa sytuacja budżetu Kalifornii, którego wpływ na USA jest znacznie większy niż problemy stosunkowo niewielkiej Grecji na cały Euroland. Tym niemniej obligacje tego południowego kraju osiągnęły ceny najniższe od 1999 roku, pomimo, że w poniedziałek popyt na nowa emisję greckich papierów znacznie przewyższył ich podaż.

Japonia, Chiny, Indie

People's Bank of China wdrożył w życie wcześniej zapowiedzianą podwyżkę o 50 pkt. bazowych stopy rezerw obowiązkowych dla krajowych banków. Na początku tygodnia było to sygnałem „sprzedaży" dla inwestorów i raczej dodało oliwy do ognia po zeszłotygodniowej wypowiedzi Baracka Obamy dotyczącej planów zmian architektury amerykańskich instytucji finansowych. W obliczu wyhamowującej deflacji, rosnącej produkcji przemysłowej oraz spadającej sprzedaży detalicznej agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła we wtorek perspektywę ratingu kredytowego Japonii do negatywnej ze stabilnej.

Analitycy uzasadnili swoją decyzję zmniejszającą się "elastycznością" w radzeniu sobie z rosnącym zadłużeniem. Agencja podtrzymała rating długookresowy dla Japonii na poziomie AA, trzecim najwyższym. Fitch Ratings pozostawia zaś bez zmian perspektywę ratingu kredytowego Japonii na poziomie stabilnym. Stopa bezrobocia w Japonii w grudniu 2009 r. niespodziewanie spadła do 5,1 proc. z 5,2 proc. Tymczasem analitycy spodziewali się wzrostu stopy bezrobocia do 5,3 proc. W gospodarce przybyło w grudniu 130 tys. nowych miejsc pracy.

To największy wzrost od 4 miesięcy. Więcej miejsc pracy oferowały sektory związane z ochroną zdrowia i edukacją, a mniej przemysł i branża detaliczna. Wszystkie indeksy japońskie w perspektywie tygodnia traciły. Narodowy Bank Indii podniósł swoją prognozę inflacji do poziomu 8,5 procent z 6,5 procent. W rezultacie podniósł wskaźnik rezerw gotówkowych do 5,75 procent z 5 procent, stopy procentowe zostały utrzymane na niezmienionym poziomie. Po tych informacjach indeks giełdowy spadł o 1,2 procent do 16 105,75, a rentowność 10-letnich obligacji skarbowych wzrosła do 7,59 procent z 7,55 procent. Indyjska Rupia osłabiła się do 46,39 w stosunku do dolara względem 46,36 przed raportem.

Surowce

Kontrakty terminowe na ropę Crude staniały o 1%, natomiast baryłka wyceniania jest na 74 dolary. Znacznie większy spadek cen mieliśmy na rynku miedzi, która zniżkowała o 7,5% w ujęciu tygodniowym. Tona metalu na giełdzie w Londynie kosztowała w piątkowe południe 6863 dolary. Identyczny wynik jak ropa osiągnęło złoto, które również potaniało o 1%. Za uncję trzeba zapłacić 1082 dolary. Spadki na rynkach surowcowych spowodowane są zmianą sentymentu na rynkach akcyjnych oraz sytuacją na rynku walutowym.

Ostatnie doniesienia makroekonomiczne nie wróżą dobrze dla globalnej gospodarki. O ile w tej fazie cyklu gospodarczego wzrost bezrobocia nie może dziwić to sygnały z Europy i Azji mogą „straszyć" inwestorów. Otóż ostatnio „wypłynęła" sprawa Grecji a dokładniej jej problemy budżetowe, które wcześniej zostały zignorowane przez rynki. Oliwy do ognia dolały również Chiny, które zacieśniają politykę monetarną i wprowadzają zmiany mające na celu ograniczenie akcji kredytowej. Działania te mają za zadanie zwalczania baniek spekulacyjnych i ochronę przed ich skutkami. Inwestorzy odczytali te informacje jako czynniki, które mogą ograniczyć tempo wychodzenia globalnej gospodarki z recesji, a to będzie miało swoje odbicie w popycie na surowce. Wszystkie te czynniki spowodowały odpływ kapitału z rynków wschodzących do Stanów Zjednoczonych i wymianę walut tychże państw na amerykańską walutę. Ten zwiększony popyt na dolara spowodował jego umocnienie w stosunku do głównych walut świata, a to z kolei miało niekorzystne
przełożenie na ceny surowców.

Z wszystkich informacji mijającego tygodnia nie można pominąć doniesień z Wenezueli, gdzie odkryto złoża ropy naftowej większe niż te znajdujące się w Arabii Saudyjskiej, która do tej pory uważana była za kraj o największych zasobach tego surowca na świecie. Szacuje się, że wenezuelskie pokłady ropy w delcie Orinoko mają wielkość 513 mld baryłek podczas gdy Arabia Saudyjska posiada ich 260 mld. Może to mieć rewolucyjne znaczenie dla struktury OPEC. Do tej pory z racji posiadanych zasobów dominującą rolę odgrywała właśnie Arabia Saudyjska. Wenezuela nie miała zbyt dużej siły przebicia z racji swojego oportunistycznego stanowiska jej prezydenta Hugo Chavez'a do polityki rządu USA. Stało to w konflikcie z polityką biznesową OPEC, gdyż właśnie Stany Zjednoczone są największym odbiorcą ropy na świecie. To właśnie za sprawą prezydenta Wenezueli w ostatnich latach zabierano koncesje amerykańskim spółkom wydobywczym w delcie Orinoko i przekazywano firmom z Chin i Rosji.

Waluty

Para EUR/USD tylko w poniedziałek zachowywała się w miarę stabilnie. Już we wtorek w trakcie sesji azjatyckiej umocnienie dolara względem euro zaowocowało wyjściem dołem z kilkudniowego kanału wzrostowego. Droga do poprawienia ostatnich minimów stała otworem. Posiadacze dolara wykorzystali to już w środę rano, a późnym wieczorem i w następnych dniach potwierdzili, że to oni rozdają karty i w pełni kontrolują sytuację. Póki co trend jest spadkowy i dziś nie widać szans na znaczącą korektę. Możliwe, że dopiero poziom 1,3730-1,3750 (szczyt z marca 2009 oraz dołek czerwca 2009) może być wystarczająco silnym wsparciem, które przynajmniej na jakiś czas zmieni kierunek. Nasza rodzima waluta w minionym tygodniu wykazała się sporą odpornością na giełdowe spadki. Nie było widać gwałtownego osłabienia względem głównych walut jak bywało to w przeszłości. Trafniejsze chyba jest stwierdzenie, że obserwowaliśmy wyhamowanie aprecjacji złotego.

* Raport przygotował zespół Doradców Finansowych Xelion w składzie:*
Łukasz Bugaj, Zofia Kamińska, Jacek Maleszewski, Paweł Pilzak, Adam Piotrowski, Tomasz Ray-Ciemięga, Tatiana Świderska, Piotr Trzeciak, Kamila Urbańska-Pałac, Konrad Widuliński, Jan Żuralski.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)