Premier Donald Tusk zapowiadał w połowie stycznia, że te zmiany są w interesie setek tysięcy Polaków pracujących na umowach śmieciowych. Być może obłożenie składkami na ubezpieczenie społeczne umów zleceń i o dzieło da 900 tys. Polaków - bo tylu wedle szacunków resortu pracy zarabia na życie bez etatów - iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa. Bądźmy jednak szczerzy to, o co chodzi rządowi, to ściągnięcie z obywateli kolejnych pieniędzy. W tym roku - bagatela - 350 milionów złotych.
Wiceminister pracy powiedział wczoraj jasno: _ oskładkowanie umów o dzieło zapewni z jednej strony ochronę ubezpieczeniową pracujących, z drugiej, pozwoli ZUS-owi kontrolować, czy pracodawcy, stosując umowy o dzieło, nie uciekają przed etatem. _ A skoro przedsiębiorcy będą lepiej kontrolowani, to mniej chętnie będą stosować formę zatrudnienia, którą w każdej chwili zakwestionuje organ państwa.
Na razie resort pracy nie przedstawił jeszcze konkretnej propozycji, jak miałaby być oskładkowana umowa o dzieło. Z wypowiedzi ministrów można jednak wywnioskować, że zamiary są takie by i ten rodzaj umów nie był od nich wolny, jeśli ktoś nie ma innego źródła dochodu.
Co to oznacza? Ci wszyscy, którzy utrzymują się z pracy na umowach śmieciowych zarobią po prostu mniej. Bo raczej wątpić należy w to, by nagle rynek pracy znalazł się w tak dobrej kondycji, by przedsiębiorcy byli skłonni płacić pracownikom więcej o tyle, ile państwo zabierze na ubezpieczenia społeczne.
Kto zatem zyska na tym, że umowy zlecenia zostaną oskładkowane? 350 mln złotych, które jeszcze w tym roku ma dać państwu ta operacja trafi do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Dodam tylko dla jasności, że zarządza nim ZUS. Taki jest rzeczywisty cel rządu, który skrywa go pod chwytliwymi hasłami troski o emerytalną przyszłość obywateli.
Zatem jeśli ktoś jeszcze ma złudzenia, że premierowi Tuskowi zależy na spokojnej i dostatniej starości pracujących na zlecenie, powinien się ich szybko pozbyć. W tym celu najlepiej poprosić kogoś znajomego, kto pracuje na etacie, by pokazał prognozy dotyczące wysokości przyszłej emerytury przesyłane przez ZUS. Składki emerytalne płacone regularnie od średniej krajowej dadzą skromniutką emeryturę. Trudno więc oczekiwać, by składki uiszczane od umowy śmieciowej czyniły perspektywę emerytury bardziej świetlaną. A jeśli ekipa Tuska przeforsuje swój plan, wiele tysięcy ludzi zatrudnionych na _ śmieciówkach _, zacznie życie na skraju ubóstwa znacznie szybciej. I nie będą mieli z czego odłożyć na starość.
Autor jest dziennikarzem w Money.pl
Czytaj więcej w Money.pl