Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Huebner: Polskie przewodnictwo w UE nie może być obciachem

0
Podziel się:
Huebner: Polskie przewodnictwo w UE nie może być obciachem

Money.pl: W lipcu przyszłego roku Polska obejmie prezydencję Unii Europejskiej. Jakie ma to dla nas znaczenie?

Prof. Danura Huebner, europosłanka, była komisarz UE ds. polityki regionalnej: Ogromne. To przede wszystkim pokaże Polakom, że Unia Europejska to nie tylko źródło finansowania naszego kraju, ale również nasza współodpowiedzialność. Że my także musimy dbać chociażby o to, jak unijna gospodarka wygląda na tle globalnym. Ale prezydencja to też doskonały okres, który powinniśmy wykorzystać do promocji Polski w Europie.

W jaki sposób?

Powinniśmy pokazać Polskę: nowoczesną, inwestującą w wiedzę, z gospodarką na miarę XXI wieku. Będą temu służyły między innymi: spotkania, wizyty, imprezy promocyjne. Wciąż wiele osób w Europie Zachodniej ma głowach nieprawdziwe mity na temat Polski i Polaków. Prezydencja to szansa, by to zmienić.

Ale to trochę mało, jak na setki dodatkowych urzędników i ponad 430 milionów złotych, które wydamy na przewodnictwo w UE

Prezydencja to nie tylko przywilej, ale także nasz obowiązek. Polska będzie pierwszym dużym krajem spośród nowych członków Unii, który będzie jej przewodniczyć. Dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby ta inwestycja się zwróciła.

Ten okres trzeba wykorzystać, żeby przyciągnąć turystów. Musimy pokazać Polskę jako stabilny politycznie kraj, odpowiedzialny za Europę. Przecież będziemy na pierwszych stronach gazet. Trzeba pokazać naszą sprawność administracyjną, żeby nie było wpadek i obciachu.

Jakie cele poza promocyjnymi powinna sobie postawić Polska podczas prezydencji w UE?

Tych celów jest kilka. Po pierwsze będziemy umacniać unijny rynek wewnętrzny. Po drugie Polska chce rozwinąć w Unii partnerstwo wschodnie - z pewnością będziemy chcieli podczas prezydencji położyć większy nacisk na współpracę między innymi z Ukrainą. Kolejny cel to wreszcie rozwinięcie kwestii polityki energetycznej UE.

A konkretnie? Chodzi o uniezależnienie od dostaw ze wschodu?

Tak. Mamy już prawne podstawy do budowania wspólnej polityki energetycznej Unii. Chodzi o to, by nie powtórzyły się sytuacje zagrożeń związanych z zatrzymaniem dostaw gazu ze wschodu. Trzeba budować wspólną politykę energetyczną Unii i udzielać wsparcia tym krajom, które mają problemy z dostawami energii. Wreszcie Europa, a zwłaszcza Polska potrzebuje też przecież inwestycji w nowe sieci energetyczne.

Jakich?

W całej Europie powstają projekty niedużych elektrowni pracujących na potrzeby małych miast czy nawet osiedli. Najczęściej ich budowa jest współfinansowana ze środków europejskich, a one same wykorzystują odnawialne źródła energii.

Dla Polski to ogromna szansa, bo przecież mamy mnóstwo terenów wiejskich, na których rolnicy mogliby wykorzystywać w ten sposób odpady. To również klucz do rozwiązania przynajmniej części naszych problemów energetycznych.

Wróćmy jeszcze do tematu promocji Polski w Europie Zachodniej. Jak jesteśmy postrzegani po tych kilku latach w UE?

Myślę, że wydarzyło się coś niezwykłego. Udało się nam przełamać budowane przez lat stereotypy Polski i Polaków. Unia zobaczyła, że mamy młodych, wykształconych ludzi, którzy chcą studiować na zagranicznych uczelniach, pracować w instytucjach unijnych. Pokazaliśmy, że Polska to wspaniałe, wykształcone społeczeństwo.

A nie źródło taniej siły roboczej?

Proszę pamiętać, że to nie tylko bieda czy chęć zarobienia większych pieniędzy wypchnęła Polaków za granicę. To także wolność, swoboda, ciekawość świata. Fakt, że nie potrzebujemy wiz, by przemieszczać się po Europie. Czynników było wiele. Proszę też pamiętać o tym, że nasze członkostwo w Unii pomaga jej rozwoju gospodarczym.

W końcu jesteśmy _ zieloną wyspą _. Ale czy tak naprawdę jest się z czego cieszyć?

Mam nadzieję, że Polsce uda się utrzymać dodatni wzrost gospodarczy, choć w porównaniu do poprzednich lat i tak odnotowujemy jego spory spadek. To pokazuje, że nie mamy wyjścia i musimy zacząć inwestować w wiedzę, ośrodki badawcze, innowacyjność. To jedyna szansa, by móc konkurować na rynku globalnym.

A w tym wszystkim nie ma Pani obaw o strefę euro? Przypadek Grecji pokazał, że wieszczenie jej rozpadu wcale nie jest pozbawione rozsądku.

Faktem jest, że strefa euro nie miała dopracowanych mechanizmów wyjścia z kryzysu i teraz ma z tym poważny problem. Ale same źródła kryzysu nie tkwiły przecież w Europie. I uważam, że to dzięki euro przechodzimy przez kryzys w lepszej kondycji.

Proszę sobie wyobrazić co by było, gdybyśmy mieli nie jeden a szesnaście banków centralnych, z których każdy walczyłby o swoją walutę. Gdybyśmy mieli silną niemiecką markę, od której inwestorzy w pewnym momencie zaczęliby uciekać. Byłby totalny chaos. A tak wspólna waluta, choć niedoskonała, to jednak stabilizuje przejście przez kryzys. Nie mam obaw o rozpad strefy euro.

A Polska powinna się spieszyć z wejściem do niej?

Tak, ale tylko ze zdrową gospodarką i finansami publicznymi.

Polska w Unii
*30 mld euro zysku z pięciu lat w Unii * Jak oszacował Money.pl, pięć lat w Unii Europejskiej to dla Polski czysty zysk w wysokości 30 mld euro. Do tej pory do unijnej kasy przelaliśmy 12 mld euro, w tym samym czasie zyskaliśmy ponad 42 mld euro.
*6 razy mniej zarabiamy niż na Zachodzie * Najwięcej w Europie za pracę dostają Duńczycy. Polskie pensje są od trzech do sześciu razy niższe niż na Zachodzie. Ale gonimy czołówkę.
*1000 emigrantów na każdy dzień członkostwa * Fala nowej emigracji zarobkowej liczy około 2,2 miliona osób. Ponad 1,8 miliona z nich wyjechało do pracy do krajów Unii Europejskiej.
wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)