Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rybiński: Zacofanie ratuje nas przed kryzysem

0
Podziel się:
Rybiński: Zacofanie ratuje nas przed kryzysem

Money.pl: Z nieoficjalnych jeszcze danych Eurostatu wynika, że w II kwartale Polska była samotną, zieloną wyspą na morzu recesji w UE. Zawdzięczamy to sami sobie, bo nie zrażamy się kiepskimi nastrojami na świecie i wciąż rosnąca konsumpcja napędzą gospodarkę?

Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, partner Ernst & Young: Tak. Zawdzięczamy to sobie. A to dlatego, że jesteśmy gospodarką, która ma inną strukturę od większości gospodarek, które zostały dotknięte kryzysem.

U nas większy jest udział popytu wewnętrznego w strukturze PKB. A co się z tym wiąże mniejszy jest udział handlu zagranicznego. Nie bez znaczenia jest też to, że nasza gospodarka jest też mało _ zalewarowana. _ Udział kredytów w gospodarce jest bardzo niski.

Przemysł choć odczuwa skutki spowolnienia, to w porównaniu z sąsiadami radzi zadziwiająco sobie dobrze. **To zasługa tylko tego, że eksport nie stanowi aż tak istotnego elementu w naszym PKB?

To, że mamy najniższy w tej części świata udział eksportu w PKB, chroni nas przed kryzysem, bozałamały się najważniejsze rynki zbytu. Ale w dłuższej perspektywie to nie jest dobra sytuacja.

Po kryzysie powinniśmy przystąpić jak najszybciej do budowy polskiej potęgi w handlu zagranicznym. Bo jeżeli chcemy się szybko rozwijać udział handlu zagranicznego w PKB musi rosnąć i być duży. To oznaczałoby, że nasza gospodarka jest bardziej konkurencyjna. Bo radzimy sobie nie tylko w kraju, ale i na rynkach zagranicznych.

W walce z kryzysem pomogło też to, że podejmowaliśmy mądrzejsze decyzje niż - w zdecydowanej większości - państwa, które mają teraz spadki PKB kilku- czy nawet ponad dwudziestoprocentowe - czyli republiki bałtyckie.

Ma pan na myśli decyzje nadzoru finansowego?

Tak. Nie dopuściliśmy do tego, że dynamika wzrostu kredytów była tak wysoka jak w krajach, które mają problemy. Chodzimiędzy innymi o rekomendację S.

To była jedna z niewielu takich decyzji na świecie podjętych przed kryzysem. Obecne kroki regulacyjne są już pokłosiem załamania. Tylko Polska podjęła wcześniej działania, które miały zapobiec narastaniu bańki na rynku kredytów.

Nasze banki nie zaraziły się też modą inwestowania w pochodne instrumenty kredytowe. Były to śladowe ilości. To efekt zapóźnienia. Gdybyśmy poczekali z 2,3 lata, u nas też powstałyby zespoły specjalizujące się w inwestycjach w toksyczne instrumenty typu CDO. Na szczęście banki w Polsce zarabiały dobrze na tradycyjnych instrumentach.

Z drugiej strony może paradoksalnie pomógł nam też brak decyzji. Politycy brali kryzys raczej na przeczekanie...

Nic nie robienie to nie jest dobra strategia przy tej skali kryzysu. W skali globalnej z tej recesji - bardzo powoli - ale jednak wychodzimy, m.in. dlatego że reakcja rządów i banków centralnych z całego świata była podjęta na skalę bez precedensu w historii ludzkości.

Pytanie czy przez to za 2,3 lata nie wylądujemy z innymi problemami, to już inna kwestia. Ale bez tej reakcji - gdyby zostawiono sytuację niewidzialnej ręce rynku - bylibyśmy dziś w środku bardzo poważnej światowej recesji o skali dużo większej niż to co obserwujemy.

Kraje, które mają poważne problemy musiały wdrożyć różne instrumenty, by im przeciwdziałać. Tak było m.in. w: USAi Wielkiej Brytanii. W Polsce te problemy były dużo mniejsze. Skala reakcji musiała być odpowiednio inna. To nie oznacza, że nic nie zostało zrobione. Ostatnio MFW ocenił naszą gospodarkę, wystawił nam laurkę i pochwalił nas za reakcję na kryzys.

Ale ja ostrzegałbym przed samozadowoleniem. Na horyzoncie rysuje się ryzyko. I może okazać się, że - bez odpowiednich działań - wychodzenie ze spowolnienia nie będzie dynamiczne. Jednym z głównych czynników ryzyka jest sytuacja na rynku kredytowym. Mocno utrudniony dostęp do finansowania może odbić się na tempie wychodzenia z dołka.

A pakiety pomocowe zachodnich rządów****? Bardzo nam pomogły? ****Mam tu na myśli m.in. słynne już dopłaty do złomowanych aut w Niemczech.

Wydatki rządowe i niskie stopy procentowe pozytywnie przekładają się na sytuację w Polsce. Jesteśmy częścią globalnej gospodarki. Wielu polskich producentów zyskało na tym, żerządy dopłacają do koniunktury gospodarczej. Najbardziej namacalny dowód to wzrost produkcji samochodów. To w dużej części zasługa niemieckich dopłat.

Cały czas - choć coraz wolniej - rosną pensje. Bezrobocie od dołka z października urosło zaledwie o 2 pkt. proc. Czyli o ok. 300 tys. osób. W porównaniu z Hiszpanią to naprawdę niewiele. To tylko zasługa struktury gospodarki?

Nie możemy porównywać sytuacji w Polsce - gdzie mamy wzrost PKB w granicach 1 proc.- z ostrą recesją w Hiszpanii i Niemczech, gdzie PKB spada o ponad 5 proc. Gdyby u nas była taka sytuacja, bezrobocie rosłoby w zastraszającym tempie. Ono rośnie o tyle o ile wymusza to sytuacja gospodarcza.

Pod względem elastyczności rynku pracy nie jesteśmy prymusami. Ale nie jesteśmy też na szarym końcu. Część pracodawców zamiast zwalniać stara się skłonić ludzi, by brali dobrowolne urlopy, lub zgodzili się na ograniczenie wynagrodzeń.

Przedsiębiorcy liczą na powrót koniunktury w przyszłym roku, nie chcą więc zwalniać, by za chwilę musieć znów szukać ludzi. Liczą na to, że uda się niższym kosztem przeczekać okres dekoniunktury. Jeżeli on będzie się przedłużał, wtedy wiele firm może dojść do wniosku, że nie stać ich na przedłużanie takiego stanu uśpienia i będą zwalniać.

Ale miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie. Najnowsze dane wskazują, żepowinno udać się bezrobocie w ryzach.Mówiło się o 13-15 proc. i ja mam nadzieję, że więcej nie będzie. Spodziewam się jednak szczytu bezrobocia pod koniec 2010 roku. Bo wzrost gospodarczy w granicach 1-2 proc. jest za mały, by generować miejsca pracy.

A brak euro? Na początku kryzysu mówiło się, że powinniśmy zazdrościć Słowakom. Ale czy teraz nie okazuje się, żefakt, że płacimy i zarabiamy w złotych paradoksalnie nam pomógł?

To sytuacja niejednowymiarowa. Fakt, żeSłowacja ma europomaga jej walczyć z kryzysem. Bo dług Słowacji jest niżej oprocentowany niż np. dług Polski i za sprawą euro kraj jest bardziej wiarygodny.

Słowacy popełnili za to błąd, którego Polska musi uniknąć. Weszli do strefy euro z potwornie przewartościowaną koroną. Gdy waluty krajów tzw. _ emerging markets _ traciły na wartości, ich eksporterzy stali się konkurencyjni. Polska jest tu najlepszym przykładem.

Koszty produkcji Słowaków zostały przeliczone po bardzo wysokim kursie i stali się niekonkurencyjni. Tak samo płace ich robotników wyrażone w euro - za sprawą przyjętego kursu wymiany - są bardzo wysokie. A w Polsce za sprawą osłabienia złotego, wyrażone w euro one bardzo spadły.

Konkluzja jest taka. Trzeba jak najszybciej wejść do strefy euro, ale po kursie, który ma sens. Tak, by nie zrobić sobie krzywdy. Słowacy właśnie zrobili sobie krzywdę i to nie pozwoli im się szybko rozwijać przez wiele lat. Będą musieli podjąć szeroko zakrojone reformy, by wzrostem produktywności zrekompensować brak konkurencyjności jeżeli chodzi o koszty.

Raport Money.pl
*Sami ratujemy naszą gospodarkę. Kupując * Naszą gospodarkę ratujemy sami, bo nie przestraszyliśmy się recesji i cały czas robimy duże zakupy w sklepach. Izolacja naszego kraju i niski udział eksportu w PKB również nam pomagają. Czytaj w Money.pl
Kryzys w raportach i analizach Money.pl
*Złoty się umocni, frank przegoni dolara * Wszyscy ankietowani przez Money.pl analitycy są zgodni: za rok waluty będą dużo tańsze. Dwóch ekspertów spodziewa się nawet roszady cenowej między walutą amerykańską a szwajcarską.
*Pensje nadal rosną. Ale spada zatrudnienie * W czerwcu wynagrodzenia w firmach wzrosły w ciągu 12 miesięcy o 2 procent i wyniosło 3287,88 złotych. W tym samym czasie zatrudnienie spadło o 1,9 proc. do 5,28 mln zatrudnionych.
*Rośnie suma zagrożonych kredytów * Dziś wchodzi w życie ustawa o pomocy państwa w spłacie kredytów mieszkaniowych udzielonych osobom, które utraciły pracę. Pomogą tracącym pracę, ale czy uchronią banki przed toksycznymi długami?
*Mimo kryzysu chcemy kupować auta *Co trzeci internauta Money.pl chce w tym roku kupić samochód. Blisko jedna piąta spośród tych, którzy to deklarują, myśli o nowym modelu.
kryzys
wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)