WIG20 utrzymuje się pod oporem 2670 punktów. Mimo kiepskich nastrojów na giełdach Europy Zachodniej, ponownie w Warszawie można było zaobserwować nieco większy popyt w gronie blue chipów.
Początek tygodnia na GPW może być przez to nieco nerwowy, szczególnie, że czwartkowo-piątkowe notowania w USA wskazują na możliwość kontynuacji spadków przez amerykańskie indeksy w pierwszych dwóch dniach bieżącego tygodnia.
Komentując czwartkowe notowania warto zwrócić uwagę na zachowanie PKO BP i Pekao S.A. Od rana na walorach obu banków pojawił się olbrzymi popyt, który wywindował dość szybko ich ceny.
Tak dobrej sesji nie widzieliśmy na GPW od miesięcy. W trakcie środowych notowań pierwszy raz od dłuższego czasu widzieliśmy skuteczny atak popytu w segmencie małych i średnich spółek.
WIG20 dotarł po kilku sesjach w pobliże najszybszego oporu 2610 punktów.
Na razie musimy się jednak skupić na krótkim terminie, a w tym horyzoncie czasu można spodziewać się kilku tygodni spadków cen ropy, przerywanych korektami wzrostowymi. To pomoże w obecnym odbiciu na rynkach akcji.
Dzięki splotowi zewnętrznych czynników dzisiejszą sesję najprawdopodobniej zaczniemy od wzrostów. To na pewno przez część rynku zostanie wykorzystane do wyprzedaży, jeśli jednak popyt będzie zdeterminowany, jest szansa na kilka lepszych sesji na GPW.
Trzecia sesja tygodnia ponownie zakończyła się spadkiem indeksów i zła passa warszawskiego parkietu została podtrzymana.
Spadek na giełdach azjatyckich oraz kiepskie otwarcie na rynkach europejskich przywrócił całkowitą dominację strony podażowej na GPW.
Weekendowa informacja o pomocy władz amerykańskich największym instytucjom udzielającym kredytów hipotecznych w USA dały sygnał do wzrostów indeksów europejskich.
Wczorajsza sesja na warszawskim parkiecie może budzić mieszane uczucia. Z jednej strony bowiem rynek zachowywał się mocno na tle pozostałych parkietów, z drugiej zaś podaż i tak w końcu doszła do głosu potwierdzając ważność oporów.
Raczej nic z tej korekty nie będzie. Wyglądało dość obiecująco, poprawiła się szerokość rynku i obroty, jednak na rynku wciąż była widoczna podaż, która hamowała zapędy kupujących.
Wygląda na to, ze rynek dojrzał do korekty i tym razem wykorzysta nadarzającą się okazję, jaką bez wątpienia są wzrosty indeksów za oceanem.
Dzisiejsza sesja nie spełni wczorajszych oczekiwań, kiedy to większość rynku liczyć mogła na lekkie odbicie.
Piątkowa sesja niestety nie nastraja optymistycznie. Jest bowiem świadectwem nieobecności byka na naszym rynku.
Dziś powinniśmy mieć kolejną sesję w ramach korekty, co oznacza ni mniej ni więcej jak to, że indeksy nie powinny spadać.
WIG-i nie wykorzystały wczorajszej szansy na przeprowadzenie chociażby jednosesyjnej korekty, co powinno pozbawić złudzeń wszystkich spodziewających się odbicia.
Dzisiejszą sesję warszawski parkiet powinien rozpocząć w lepszych nastrojach, gdyż na horyzoncie pojawiła się możliwość wystąpienia korekty.
Media podgrzewają atmosferę przywołując Wielką Bessę lat trzydziestych, a to tylko wspiera niedźwiedzia.
Emocje sięgają, jak się może wydawać, zenitu, ale na wykresie po piątkowej sesji mamy tylko formację doji. Może to zwiastować korektę.
Był to jeden z gorszych tygodni na światowych rynkach akcji w tym roku. Decyzja Fed była niemal pewna – o ile istnieje coś pewnego na rynku – ważny był jednak komunikat jej towarzyszący.
Wczoraj warszawski parkiet w dalszym ciągu zachowywał się w miarę stabilnie i spokojnie, a fixing zdawał się być obietnicą lepszego jutra z uwagi na zbliżający się window dressing związany ze zbliżającym się końcem półrocza.
Wczorajsza sesja to zdecydowanie wyczekiwanie na decyzję FED. Żadna ze stron - ani kupujący, ani sprzedający, nie chciała wystartować z falstartem, w wyniku czego zmienność na sesji zmalała, a decyzje zostały przełożone na dziś.
Wczorajsza sesja, była drugą już w kolejności podczas której byk próbował się pokazać.
Pierwszą sesję tygodnia można uznać z jednej strony za bardzo złą w skutkach, lecz jednocześnie za nadspodziewanie spokojną.
Trudno jest ostatnio komentować sesje giełdowe, ponieważ zazwyczaj mają bardzo podobny, niestety niekorzystny dla inwestorów przebieg.
Poniedziałkowe notowania utrwaliły słaby obraz naszego rynku. Mimo dość dobrego otwarcia w reakcji na udany początek tygodnia na parkietach azjatyckich, w dalszej części sesji przewagę systematycznie zdobywała podaż.
Po kilku dramatycznych w skutkach sesjach, wreszcie mieliśmy do czynienia z odbiciem na GPW.
Trzecia sesja tygodnia nie przyniosła pozytywnej niespodzianki inwestorom.
Wczorajsze sesje na Wall Street zakończyły się niewielkimi zmianami indeksów, przy niezbyt dużym obrocie.