Ostatnie godziny przyniosły pogłębienie spadków na giełdach od Stanów Zjednoczonych po Azję. Teraz wszystko wskazuje na to, że kolej na przecenę europejskich akcji, chyba że Mario Draghi zaserwuje ‘coś’ nadzwyczajnego podczas dzisiejszej konferencji prasowej. Skąd wynika tak słabe zachowanie indeksów giełdowych za oceanem?
Unijni politycy nie mają łatwego życia. Skomplikowane negocjacje z Wielką Brytanią i nieprzyjazny im rząd we Włoszech, który Brexit wykorzystuje dla własnych celów politycznych. Najbliższe tygodnie na obydwu frontach mogą przynieść istotne rozstrzygnięcia, a konsekwencje zobaczymy na rynkach walut. Jak na razie euro traci po publikacji kolejnych słabych danych.
Październik jak na razie nie upływa na rynkach w dobrych nastrojach. Spadki na globalnych giełdach wywołane przede wszystkim obawami o wpływ wyższych stóp procentowych i marazm w europejskiej polityce przywołujący demony eurokryzysu.
Europejskie waluty nie mają dobrego tygodnia. Bieżący tydzień przypomina trochę rok 2012, kiedy europejscy politycy nie potrafili rozwiązać własnych problemów, nie wspominając już o światowych wyzwaniach. Słabsze dane napłynęły też z Chin i w efekcie ten tydzień trudno będzie zakończyć w dobrych nastrojach.
Kolejna sesja tego tygodnia mija w dosyć spokojnej atmosferze, a korekcyjne ruchy sprzyjają stabilizacji zmienności. Wczorajsze minutki FOMC potwierdziły jastrzębie nastawienie Powella i członków FED, co było argumentem do wyprzedaży podczas sesji azjatyckiej, lecz względny spokój wśród inwestorów na Starym Kontynencie i Wall Street pokazuje, że zeszłotygodniowy kurz powoli opada.
Choć opublikowane wczorajszego wieczoru minutki Rezerwy Federalnej z wrześniowego posiedzenia nie wywarły żadnego, natychmiastowego wpływu na rynek, to efekt ten przyszedł nieco z opóźnieniem. W konsekwencji rentowność amerykańskich papierów skarbowych ponownie zawitała powyżej poziomu 3,2 proc.. Taki ruch nie sprzyjał azjatyckim indeksom giełdowym. Z Polski poznaliśmy dość rozczarowujące dane na temat produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej.
Bieżący tydzień na walutach zaczął się nieco niemrawo, za to na rynkach akcji po ubiegłotygodniowej przecenie widzimy zdecydowane odreagowanie. Dotyczy to szczególnie Wall Street, gdzie rozpoczął się sezon publikacji wyników kwartalnych. Dziś rozpoczyna się unijny szczyt w Brukseli, który najprawdopodobniej nie przyniesie rozstrzygnięcia ws. Brexitu.
Poniedziałek na rynkach akcji w Europie rozpoczął się w mieszanych nastrojach po spadkach na parkietach azjatyckich. Z każdą minutą widać jednak coraz większą ochotę do rozbudowy piątkowego odreagowania, czemu sprzyja utrzymanie poziomów na otwarciu z zamknięcia poprzedniego tygodnia przez Wall Street.
Ubiegły tydzień przyniósł załamanie nastrojów na globalnych rynkach i niewiele wskazuje na to, aby miały one się dziś gwałtownie poprawić. Europa dołożyła się do owego załamania, a sprawy wydają się iść w niekorzystnym kierunku.
Wojna handlowa z Chinami, włoski budżet, coraz bardziej restrykcyjna polityka Fed, szalejące ceny ropy - tego było za dużo, nawet dla inwestorów z USA, którzy w ostatnich latach mieli najmocniejsze nerwy. Ten tydzień na rynkach był najbardziej turbulentny od wczesnej wiosny. Widać jednak pewne światełko w tunelu.
Funt jest jedną z tych walut, która w ostatnim czasie żyje własnym życiem. Wszystko dlatego, że na horyzoncie jest zakończenie wstępnych negocjacji w kwestii opuszczenia Unii przez Wielką Brytanię. W ostatnich dniach pojawiła się szansa na pozytywny scenariusz i to sprzyja brytyjskiej walucie.
Ostatnie godziny na rynku upłynęły pod dyktando ruchów w dochodowości obligacji Stanów Zjednoczonych, co wywarło wpływ na cały finansowy świat. W konsekwencji rynkowe stopy wzrosły nie tylko za oceanem, ale i również w Europie, Japonii czy Polsce.
Dobra koniunktura w USA nie jest w tym roku zaskoczeniem. Zaskoczeniem staje się jednak rosnący rozdźwięk pomiędzy koniunkturą w USA i resztą świata. To pcha przewartościowanego dolara jeszcze wyżej, a rosnące stopy procentowe w USA zwiększają zagrożenie dla światowej gospodarki.
Dzisiaj na większości rynków widać bardzo dobre nastroje finansowe. W Europie wzrosty nierzadko przekraczały 1,0 proc., choć wyjątkiem od reguły był niemiecki indeks DAX, gdzie spadki sięgały nawet 0,5 proc.. W przypadku USA na uwagę zasługuje przede wszystkim indeks Dow Jones Industrial Average, który otworzył się na rekordowym poziomie.
Początek października nie był udany dla polskiego złotego. Obawy i budżet we Włoszech mocno zaciążyły notowaniom europejskich walut. Nastroje inwestorów są zmienne i już niewielkie ustępstwa Rzymu spowodowały odreagowanie, ale problem zasadniczo pozostał.
W piątek na europejskich rynkach zapachniało paniką. Po rozczarowującym budżecie przedstawionym przez nowe włoskie władze tamtejsza giełda traciła nawet 5 proc. Ponieważ mowa o najbardziej zadłużonej gospodarce w Europie, szybko przełożyło się to na inne rynki, w tym polski. Nowa umowa handlowa w Ameryce Północnej została zawarta, zatem w dobrym momencie - pozwoliła odwrócić uwagę inwestorów od problemu.
Amerykański Fed obszedł się z rynkami bardzo delikatnie, ale euro nie wykorzystało tej szansy. Wczoraj notowaniom wspólnej waluty - a w ślad za nią także złotemu, ciążyły wracające obawy o kondycję finansów publicznych we Włoszech. Przyjęty przez rząd budżet zakłada spory wzrost deficytu, a to zwiastuje problemy. Dziś w USA istotne dane o inflacji.
Decyzja Fed nie była zaskoczeniem – stopy procentowe za oceanem poszły w górę. Są już zdecydowanie najwyższe wśród gospodarek rozwiniętych. Fed jednak daje sygnał, że koniec cyklu, również koniunkturalnego, jest już na horyzoncie.
Środa to przede wszystkim posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej, niemniej jednak poza tym czekają nas również inne pozycje w dzisiejszym kalendarzu makroekonomicznym. Z polskiej gospodarki wczoraj poznaliśmy dane na temat bezrobocia w sierpniu, a także bardziej szczegółowe wielkości odnośnie do płac i zatrudnienia. Z kolei rząd przyjął projekt ustawy budżetowej na 2019 rok zakładający deficyt na poziomie 28,5 miliarda zł.
Poniedziałek zaczyna się na rynkach w nienajlepszych nastrojach. To dziś w życie wchodzą nałożone cła na chiński import oraz cła odwetowe, a do tego Pekin zrywa rozmowy z Waszyngtonem. Ropa drożeje po spotkaniu producentów, zaś dolar umacnia się przed środowym posiedzeniem Fed.
Po dramatycznym spadku kursu tureckiej liry, tamtejsze ministerstwo finansów zaprezentowało wczoraj plan gospodarczy, który ma na celu wyciągnięcie gospodarki ze skutków kryzysu walutowego. Niemniej jednak jak na razie plan ten nie znalazł wielu entuzjastów, co w konsekwencji spotkało się z umiarkowaną wyprzedażą liry.
Kolejny czwartek przynosi aż trzy istotne decyzje banków centralnych. Co prawda tym razem nie ma ani tak nieprzewidywalnej decyzji jak Banku Turcji, ani tak dużego kalibru jak EBC, jednak posiedzenia będą z pewnością ciekawe. Nas interesuje przede wszystkim bank centralny Szwajcarii.
To mógł być spokojny tydzień na rynkach finansowych. Przypomnijmy, iż jeszcze w ubiegłym tygodniu mówiło się o nowej rundzie negocjacji pomiędzy USA a Chinami, Turcja mocno podniosła stopy procentowe wykazując wolę do walki z inflacją, publikowane dane makro były ogólnie niezłe.
Turecki bank centralny był bez wątpienia najbardziej znaczącym wydarzeniem dla rynków finansowych podczas czwartkowej sesji w przeciwieństwie do tego, co zaoferowały Bank Anglii oraz Europejski Bank Centralny.
Ostatnie godziny przyniosły wiele istotnych z rynkowego punktu widzenia informacji. Jedną z ważniejszych było przegłosowanie przez Parlament Europejski rezolucji pozwalającej uruchomić artykuł 7 wobec Węgier. Ze Stanów Zjednoczonych poznaliśmy zaskakująco słabe dane odnośnie do inflacji producenckiej.
Środowy poranek na walutach jest bardzo spokojny. W grupie głównych walut zmiany nie przekraczają 0,2 proc., na rynkach wschodzących jest podobnie. Tak jakby inwestorzy zapomnieli o Turcji, cłach na Chiny czy wyborach w Brazylii. Ale to tylko zawieszenie broni.
Poniedziałek był na rynkach dość spokojny. Złoty, podobnie jak inne waluty rynków wschodzących, nieco zyskiwały przy jednocześnie słabszym dolarze. Wyróżniał się funt, zyskujący w nadziei na osiągnięcie porozumienia w terminie.
Wybory w Szwecji odbywały się nieco w tle głównych rynkowych wydarzeń. Jednak w kraju, gdzie dotąd rządziła przewidywalność polityczna mamy pat mogący skutkować rozpisaniem następnego głosowania. Dla złotego w tym tygodniu ważniejsze będzie jednak, co zrobi bank centralny... w Turcji.
Dziś o 6 rano polskiego czasu upłynął termin na konsultacje Białego Domu z biznesem związane z nałożeniem ceł na import z Chin. Jak na razie ceł nie ma, ale rynki żyją w przekonaniu, że jest to tylko kwestia czasu. Dla rynku walut kluczowy może być dzisiejszy raport z amerykańskiego rynku pracy.
W ostatnim czasie tematem numer jeden na rynkach walutowych jest kryzys walut wschodzących, szczególnie w Turcji i Argentynie, ale także jego konsekwencje dla innych gospodarek. Wczoraj jednak prawdziwą huśtawkę nastrojów obserwowaliśmy na brytyjskim funcie. Negocjacje ws. Brexitu będą mieć dla notowań funta coraz większe znaczenie.