Nowego Bretton Woods nie będzie
18 kwietnia 2009, 10:59
Na początku kwietnia odbył się szczyt G20, którego decyzje podobno doprowadziły do dużych wzrostów indeksów giełdowych. Piszę lekko ironicznie, bo mam inne zdanie niż to prezentowane przez „mainstream”.
Gdyby gracze uwierzyli w to, co zostało postanowione na spotkaniu potęg, to indeksy mocno spadałyby. Ostre regulacje i sankcje wymierzone w raje podatkowe nie są bowiem tym, co fundusze inwestycyjne mogą pokochać. Pokochały za to z pewnością decyzję amerykańskiej FASB (Financial Accounting Standards Board), zgodnie z którą aktywa firm będą wyceniane zgodnie z teoretycznymi wycenami, a nie zgodnie z wartością rynkową. Znowu usankcjonowano kreatywną księgowość.
Wracając do szczytu G20, przypomnijmy, że liderzy krajów tworzących tę grupę zgodzili się wesprzeć globalny handel pakietem kredytów i gwarancji 250 mld dolarów. Niby doskonała informacja, ale problem w tym, że handel kurczy się przede wszystkim z powodu spowolnienia gospodarczego, a nie z braku środków na ten cel.
Nie ulega jednak wątpliwości, że taka pomoc się przyda. Poza tym ustalono, że fundusze MFW zostaną zwiększone trzykrotnie (do 750 mld USD). To też duży plus, ale nie dla krajów, w których kryzys się zrodził. USA czy strefa euro z pomocy MFW przecież korzystać nie będą. Zapowiedziano też zwiększenie regulacji, stworzenie globalnego organu monitorującego sytuację na rynkach finansowych oraz utworzenie czarnej listy rajów podatkowych, które zostaną objęte sankcjami.
Komunikat był przesycony optymizmem. Mówiono o „historycznym kompromisie”, a Nicholas Sarkozy stwierdził nawet, że „szczyt przeszedł jego oczekiwania”. Musiały to być bardzo ograniczone oczekiwania. Nie ustalono nic w sprawie reformy Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Nie powiedziano też nic o zwalczaniu zmienności na rynkach walutowych ani o przeciwdziałaniu globalnej nierównowadze (zadłużenie w USA, rezerwy w Azji i OPEC). Sukcesem było to, że szczyt zakończył się bez rozdźwięków między USA, Wielką Brytanią i Japonią z jednej strony (zwolennicy zwiększenia interwencjonizmu) a Francją i Niemcami („poczekamy na wyniki tego, co już zrobiliśmy”) – dlatego że o tym nie mówiono. Znaleziono najmniejszy wspólny mianownik, bo celem szczytu było pokazanie jedności i danie nadziei. I ten cel został osiągnięty.
Z pewnością nie można mówić o „nowym Bretton Woods”. Do powstania nowego ładu jest jeszcze bardzo daleko. Można wręcz powiedzieć, że jest coraz dalej. Wiem, że to dziwnie brzmi, szczególnie na tle licznych komentarzy, w których mówi się o tym, że taki ład właśnie się tworzy.
Uważam, że ta medialna większość, która chce reform, porusza się w oparach utopii. Uważam, że zbudowanie nowego ładu jest niezbędne, ale tym razem się to nie uda. Mówi się na przykład o znacznym zwiększeniu regulacji rynków finansowych. Bardzo dobrze, ale kto to ma zrobić? Ci sami ludzie, którzy od lat rządzili w spółkach, bankach centralnych, rządach i doprowadzili do obecnego kryzysu? Poza tym potężni lobbyści zrobią wszystko, żeby reformy były bardzo ograniczone.
Wystarczy przyjrzeć się temu, co dzieje się na rynkach, żeby stwierdzić, że nie jest prawdziwe powiedzenie, zgodnie z którym nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki. Ależ można! Właśnie do niej wchodzimy! Sytuacja na rynkach akcji się poprawia, surowce drożeją, w drugiej połowie roku zobaczymy już skutki pomocy, którą rządy i banki centralne zaaplikowały gospodarkom od Chin i Japonii poprzez Europę, aż do USA.
Poprawa doprowadzi do medialnego zamknięcia wieka nad trumną kryzysu, a to z kolei znacznie stępi pazury tych polityków, którzy chcieliby gruntownej zmiany systemu. Owszem, dojdzie do jego upudrowania, jakieś reformy zostaną wprowadzone, ale stopień „finansjeryzacji” gospodarki zmniejszy się nieznacznie, tykająca bomba derywatów nie zostanie rozbrojona, a rynkiem walutowym i surowcowym rządzić będą fundusze. Indeksy giełdowe będą rosły (może nawet zrodzi się nowy rynek byka?).
Po prostu będą budowane fundamenty pod nowy kryzys. Tym razem taki, którego opanowanie będzie jeszcze trudniejsze, o ile nie niemożliwe. Dopiero ten kryzys doprowadzi do wymiany elit, a na jego zgliszczach powstanie Nowy Ład. Przed nami jednak kilka lat, kiedy będzie można dobrze zarobić. Mówiąc: „trwaj chwilo, jesteś piękna”, trzymajmy kciuki za to, żebym się pomylił, a politycy okazali się wizjonerami i geniuszami, którzy bez rewolucji mogą zmienić cały system globalnych finansów.
Bretton Woods, G20, MFW
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Witam,
rzadko cytuje Kuczynskiego, ale tym razem pozwolilam sobie to uczynic, gdyż w duzej czesci podzielam jego opinie. Jedynie bardziej ostrozna bym byla w optymizmie, jaki autor wyraza na koncu komentarza....