Na rodzimym rynku nadal bardziej wpatrzeni jesteśmy w to co dzieje się na parkietach w USA. Zupełnie jakby celowo inwestorzy szukali pretekstu do dalszych spadków.
Tak przynajmniej przedstawiała się sytuacja podczas wczorajszej sesji. Czy dzisiaj będzie inaczej? Rynki akcji w USAzamknęły się na niewielkich plusach, ale nastroje bynajmniej się radykalnie nie zmieniły. Inwestorzy za oceanem mają jednak nadzieję, że FED kolejny raz będzie chciała zredukować stopy procentowe, aby największa gospodarka na świecie mogła uniknąć recesji. Wydaje się jednak, że najgroźniejszy zapalnik znajduje się w innej części świata. Tam, na szczęście trwa obecnie gorączka przed letnimi igrzyskami...
Początek sesji na GPW może więc przynieść odbicie głównych indeksów w górę. Jednak WIG20 wciąż bardzo niebezpiecznie blisko jest istotnego dołka, od którego udało mu się nieznacznie odsunąć. Byki muszą więc od początku sesji pokazać pazurki jeśli nie chcą być zepchnięci przed naciągającą podażą. Jest ku temu dobra okazja, bo dzisiaj nie ma w kalendarzu żadnych istotnych danych makroekonomicznych (poza danymi z rynku nieruchomości w USA, które zapewne i tak będą słabe), które mogą nagle zmienić przebieg sesji.
Z pewnością wskaźnik średnich i małych spółek ma pole do odrobienia strat. Podczas wczorajszej sesji mWIG40 stracił 3,26 proc., a sWIG80 odchudził się o 2,24 proc. Sesja oczywiście będzie kolejny raz przebiegała pod dyktando parkietów z USA, które po południu naszego czasu będą rozpoczynać notowania. Zapewne do czwartku sytuacja wciąż nie będzie do końca jasna.
Czwartek to dzień, w którym szef FED - Ben Bernanke będzie mówił na temat kondycji amerykańskiej gospodarki i przyszłej polityki monetarnej banku centralnego. Z kolei reszta świata będzie czekała na decyzje Banku Anglii i Europejskiego Banku Centralnego dotyczącej podwyżki lub utrzymania stóp procentowych na dotychczasowym poziomie.