Ci, którzy po wczorajszym krachu na GPW liczyli dziś na szybkie odbicie mogą czuć się zawiedzeni. Po południu WIG20 tracił 1,36 proc. Nadal spadają małe i średnie spółki: mWIG40 notuje stratę rzędu 3,64 proc. a sWIG80 2,71 procenta.
Mimo w miarę dobrego zamknięcia giełd w USA (S&P zyskał 0,32 proc., NASDAQ stracił tyle samo, a Dow Jones 0,12 proc.) histeryczne nastroje pojawiły się na giełdach azjatyckich. Warto wspomnieć, że japoński indeks Nikkei stracił wczoraj ponad 5 proc. Między innymi ten czynnik spowodował, że dzisiejsza sesja na GPW nie obfituje we wzrosty.
ZOBACZ TAKŻE:
Rozłucki: Odradzam gwałtowne ruchyPocieszającym jest fakt, że panika nie jest już dziś kontynuowana. Inwestorzy czekają na sygnały z USA, które mogą dać odpowiedź, czy wczorajsze wyciągnięcie indeksów w górę przed samym końcem sesji może oznaczać naprawdę krótkotrwałe odbicie. Obroty w Warszawie są nieporównywalnie mniejsze niż wczoraj i na głównym indeksie WIG wynosiły przed południem trochę ponad pół miliarda złotych.
Statystyka sesji również jest lepsza niż wczoraj, choć to nie jest to na co czekali inwestorzy. 46 spółkom udało się po południu wyjść na plus. Większość nadal traci - 246 spółek. Najmocniej przeceniono dziś walory Euromarku, prawie 15 proc. Natomiast najwyższym wzrostem może pochwalić się spółka Pemug - ponad 17 proc.
Sytuacja GPW nadal jest bardzo niepewna. Analitycy podkreślają, że oprócz zachowania indeksów w USA kluczową rolę odegrają ewentualne umorzenia jednostek TFI, które w ostatnim miesiącu straciły sporo na wartości.