Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Działalność SKOK to afera większa niż Amber Gold?

0
Podziel się:

Na niejawnej komisji sejmowej posłowie mówili o ogromnych nieprawidłowościach w działaniu stworzonych przez Grzegorza Biereckiego Kas.

Działalność SKOK to afera większa niż Amber Gold?
(REPORTER)

Sejmowa komisja finansów przez ponad osiem godzin omawiała w środę nieprawidłowości w systemie SKOK i związane z nimi postępowania. SKOK-i stały się jednym z głównych tematów politycznego sporu. PO mówi o patologiach w kasach i wyprowadzenie wielomilionowego majątku, wykazane w raportach Komisji Nadzoru Finansowego, a PiS odpiera zarzuty.

Zdaniem Dariusza Jońskiego z SLD, informacje przekazane posłom przez szefów Komisji Nadzoru Finansowego, CBA, ABW i przedstawicieli prokuratora generalnego świadczą o tym, że "mamy do czynienia z Amber Gold 2, a może nawet z Amber Gold do kwadratu". Świadczą o tym, zdaniem posła Sojuszu, powiązania osobowo-biznesowe i polityczne oraz wydawanie pieniędzy przez SKOK-i. Według Dariusza Jońskiego to, co się dzieje i działo ze SKOK-ami przed 2012 rokiem "mrozi krew w żyłach".

Poseł niezrzeszony Przemysław Wipler powiedział, że podczas posiedzenia była mowa o zorganizowanych grupach przestępczych, które zastraszają funkcjonariuszy publicznych zajmujących się SKOK-ami. To jeden z elementów, które - jego zdaniem - różnią tę sprawę od afery Amber Gold. Przemysław Wipler uważa, że ze SKOK-ów nie da się zrobić afery jednej partii opozycyjnej i jednego człowieka, bo jest to "coś, co uderza bardzo szeroko ogólnie w system ludzi stanowiących i wykonujących w Polsce prawo".

Zdaniem posła Wiplera, gdyby powstała komisja śledcza, to powinna zająć się zbadaniem działania organów państwa w sprawie SKOK-ów, opcji walutowych, frankowiczów i afery Amber Gold - czyli tych wszystkich przypadków, w których jego zdaniem KNF nie dała sobie rady.

Poseł PiS Jerzy Szmit powiedział, że komisja konkretnych wniosków nie wypracowała, a fakty każdy może interpretować na swój sposób. Wyraził nadzieję, że posiedzenie komisji przyczyni się do lepszego funkcjonowania rynku finansowego, gdyż "wiele wątpliwości zostało tam rozwianych". Poseł Szmit dodał, że już przed posiedzeniem komisji miał o SKOK-ach dużą wiedzę teoretyczną i praktyczną, bo od lat funkcjonuje w tym systemie. Dyskusję ocenił jako szczerą i otwartą i wyraził nadzieję, że także KNF wyciągnie z niej wnioski.

Poseł Marcin Święcicki z Platformy Obywatelskiej powiedział, że nie może mówić o wrażeniach z posiedzenia, bo wszystkie informacje są zastrzeżone. Dodał, że najprawdopodobniej odbędzie się jeszcze kolejne spotkanie w trybie niejawnym, bo można się wówczas więcej dowiedzieć o mechanizmach i sprawach, które "zilustrowane są konkretami".

Kiedy będzie kolejne posiedzenie komisji finansów w sprawie SKOK - na razie nie wiadomo. Nie wiadomo też, czy koalicja zdecyduje się na wniosek o powołanie komisji śledczej.

Afera w SKOK-ach czy prowokacja polityczna?

Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe stały się jednym z głównych tematów politycznego sporu. PO, wskazuje na patologie w kasach, wykazane w raportach Komisji Nadzoru Finansowego. PiS uważa, że temat jest instrumentalnie wykorzystywany w kampanii wyborczej. Przed tygodniem pojawiły się doniesienia medialne, że senator PiS i "twórca SKOK-ów Grzegorz Bierecki wyprowadził kilkadziesiąt milionów złotych do spółki, której dziś jest właścicielem i prezesem".

Według "Wprost" i "GW", z materiałów zgromadzonych przez KNF wynika, że majątek zlikwidowanej w 2010 r. Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, która kontrolowała system SKOK-ów i której prezesem był Bierecki, przekazany został do spółki będącej własnością kilku osób, w tym Biereckiego, mającego w niej najwięcej udziałów, nie zaś do instytucji w systemie SKOK np. do Kasy Krajowej.

Sprawie tej poświęcone miało być pismo Andrzeja Jakubiaka, które otrzymali: premier Ewa Kopacz, marszałek Senatu oraz szefowie CBA i ABW. Kopacz, komentując doniesienia medialne oceniła, że "sytuacja jest bardzo poważna" i należy ją wyjaśnić. Wcześniej szef KNF informował o tym posłów z sejmowej komisji finansów.

Sam Bierecki oświadczył, że zarzuty w mediach pod jego adresem - dot. wyprowadzenia pieniędzy z systemu SKOK-ów - to kłamstwa. Wystosował list do premier Kopacz jako "osoby sprawującej nadzór nad KNF". Prosi m.in. o udzielenie wyjaśnień, na jakiej podstawie prawnej przewodniczący KNF wystosował do niej pismo, co ono zawierało, do kogo (oprócz premier) i kiedy było skierowane.

Według Biereckiego, środki Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych nie były środkami publicznymi, ani środkami spółdzielców. Były one - zapewnił - przekazane fundacji przez Światową Radę Unii Kredytowych "na konkretny cel" i dysponowane zgodnie z jej wolą. Bierecki zapowiedział, że będzie dochodził swoich praw w sądzie "kierując pozwy przeciwko osobom i instytucjom powielającym skandaliczne oszczerstwa".

Senator stwierdził też, że publikacje na jego temat pojawiają się w czasie intensywnej kampanii wyborczej. - Nie mam wątpliwości, że rzeczywistym celem brutalnego ataku są PiS oraz kandydat tej partii na prezydenta - pan Andrzej Duda - dodał. Jak ocenił, próbuje się odwrócić uwagę od "prawdziwych afer związanych z obozem władzy".

Sprawą zajmuje się już gdańska prokuratura apelacyjna, po przekazaniu jej materiałów dotyczących SKOK-ów przez ABW. Według rzecznika PA w Gdańsku Mariusza Marciniaka postępowanie dotyczy podejrzenia "nieprawidłowości związanych z procesem likwidacji Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, będącej głównym udziałowcem Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo - Kredytowej". - Nieprawidłowości te mogły doprowadzić do wywołania poważnej szkody materialnej w majątku tej instytucji finansowej - zaznaczył Marciniak.

W poniedziałek swoje stanowisko zajęła Kasa Krajowa SKOK. Wyraziła zaniepokojenie, że w debacie publicznej pojawiło się "szereg nieuprawnionych zarzutów w stosunku do spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych i ich funkcjonowania, które próbuje się włączyć w kampanię wyborczą". "Spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe są instytucjami finansowymi prowadzącymi działalność na rzecz swoich członków. Nie prowadzą one natomiast działalności politycznej" - oświadczyła Kasa.

Zwróciła też uwagę, że od 2012 r., gdy kasy zostały objęte nadzorem przez KNF, wokół nich istnieje "niestabilne otoczenie prawne". Ustawa to przewidująca - przypomniano - została przyjęta już w 2009 roku, ale prezydent Lech Kaczyński skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Dopiero prezydent Bronisław Komorowski wycofał ją z TK.

Po objęciu kas nadzorem KNF, podkreśla Kasa Krajowa, nastąpił szereg niepokojących zdarzeń. "Doszło już do czterokrotnego określenia szczególnych zasad rachunkowości dla kas, praktycznie bez wystarczających okresów dostosowawczych. Kasy odprowadzają także należne składki z tytułu rezerwy obowiązkowej NBP oraz składki do BFG, dzięki czemu lokaty w kasach chronione są na takich samych zasadach jak w przypadku banków - do równowartości 100.000 EUR" - głosi komunikat Kasy Krajowej.

Wątpliwości, jak czytamy, budzi także m.in. "prowadzenie przez KNF w stosunku do Kasy Krajowej postępowań mających na celu wprowadzenie w Kasie Krajowej zarządcy komisarycznego".

Zaniepokojenie Kasy Krajowej wywołuje również "nieprzejrzysty obieg informacji wytwarzanych przez KNF, związanych z systemem kas oraz brak weryfikacji zawartych w nich informacji przez Komisję z Kasą Krajową". "W praktyce media mają lepszy dostęp do informacji wytwarzanych przez Komisję Nadzoru Finansowego niż reprezentująca interesy kas i kontrolująca kasy Kasa Krajowa" - podkreślono.

Czytaj więcej w Money.pl

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)