Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Bereźnicki
Jacek Bereźnicki
|

Polskę czeka kryzys demograficzny. Eksperci: 500+ to za mało

1097
Podziel się:

Ekonomiści nie mają wątpliwości: Polskę czeka kryzys, o jakim nam się nie śniło. Za brak przemyślanej polityki demograficznej słono zapłacimy my, nasze dzieci i wnuki. Liczba mieszkańców Polski sukcesywnie spada. W pierwszym półroczu zmniejszyła się o 15 tys. osób.

Polskę czeka kryzys demograficzny. Eksperci: 500+ to za mało
(EAST NEWS)

Liczba mieszkańców Polski sukcesywnie spada. Z najnowszych wyliczeń GUS wynika, że w pierwszym półroczu ubyło 15 tys. osób. Oznacza to, że 2016 jest piątym rokiem z kolei, w którym populacja naszego kraju się kurczy. Czy program Rodzina 500+ - jak twierdzi rząd - jest w stanie odwrócić tę tendencję?

Ekonomiści nie mają wątpliwości: Polskę czeka kryzys, o jakim nam się nie śniło. Za brak przemyślanej polityki demograficznej słono zapłacimy my, nasze dzieci i wnuki. Z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w pierwszym półroczu mieszkało w Polsce 38,422 mln osób. Pół roku wcześniej było nas 38,437 mln.

Główną przyczyną kurczenia się polskiego społeczeństwa jest ujemny przyrost naturalny. Choć minione półrocze było wyraźnie lepsze niż poprzednie (narodzeń było o 10 tys. więcej, a zgonów o 4 tys. mniej) przyrost naturalny i tak wyniósł minus 9 tys. osób.

Rafalska zaczyna mieć wątpliwości

Jeszcze w maju minister rodziny pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska przekonywała, że 500+ przełoży się na wzrost wskaźnika dzietności i nawet przedstawiła konkretne prognozy. - Przewidujemy, że ustawa wiązać się będzie ze wzrostem liczby urodzeń o 278 tys. w ciągu 10 lat. Ma również przynieść wzrost wskaźnika dzietności. Planujemy, że w perspektywie 10-letniej ten wskaźnik wzrośnie z obecnego poziomu 1,29 do 1,6 - powiedziała Rafalska podczas jednego z posiedzeń Rady Ministrów.

Teraz już takiej pewności nie ma. - Jeśli wykażemy trochę więcej cierpliwości, okaże się, jaki jest jego wpływ na dzietność - powiedziała pod koniec sierpnia. - Ale na pewno nie przyjmujemy postawy bezkrytycznej. To jest szeroki, duży program i sprawdzamy go w życiu i w praktyce - zapewniła.

Sytuacja jest bardzo poważna. Efekty ujemnego przyrostu naturalnego na dłuższą metę mogą okazać się katastrofalne. Według prognoz Eurostatu liczba mieszkających w Polsce ludzi spadnie do 36,6 mln w 2035 r. i tylko 32,4 mln w 2060 r. A największym i tak nie jest sama liczba mieszkańców, lecz struktura wiekowa społeczeństwa.

To będzie kraj starych ludzi

Jak szacują eksperci Eurostatu, jeśli w wyniku długotrwałego ujemnego przyrostu naturalnego ludność Polski skurczy się z 38,4 mln do 32,4 mln, osób w wielu produkcyjnym będzie aż o 8,7 mln mniej niż obecnie, a osób w wieku poprodukcyjnym o 5 mln więcej.

Warto zaznaczyć, że wyliczenia te opierają się na definicjach wieku produkcyjnego i poprodukcyjnego, które obowiązywały do 2013 roku, gdy weszła w życie reforma emerytalna rządu Donalda Tuska, zakładająca stopniowe, rozłożone na wiele lat podwyższanie wieku emerytalnego - z 65 do 67 lat w przypadku mężczyzn i z 60 do 67 lat w przypadku kobiet.

Jeśli obecny rząd spełni swoje deklaracje i wiek emerytalny zostanie obniżony do wcześniejszego poziomu, stosunek liczby osób w wieku produkcyjnym do osób w wieku poprodukcyjnym będzie więcej niż niekorzystny. Według prognoz Eurostatu, w takim przypadku w 2016 roku na 1000 osób w wielu produkcyjnym będzie przypadać 607 osób w wieku poprodukcyjnym (obecnie 295). I nie będzie miało znaczenia, czy następcy PiS za kilka lat podwyższą wiek emerytalny, czy nie.

Tak niekorzystny stosunek osób, które pracują i płacą składki do tych, które są przez nie utrzymywane, musi oznaczać, że system emerytalny znajdzie się pod olbrzymim obciążeniem. Z prognoz ZUS wynika, że deficyt funduszu emerytalnego może wzrosnąć z 45,9 mld zł w 2015 r. do nawet 166 mld zł w 2060 r. W takiej sytuacji nawet kilkupunktowa podwyżka podatku VAT może nie zapewnić odpowiednich środków na wypłatę świadczeń.

Według niektórych polityków Prawa i Sprawiedliwości zwiększenie liczby urodzeń w pierwszym kwartale jest jasnym dowodem, że program ten działa. Wprawdzie wypłata świadczeń ruszyła dopiero w kwietniu, ale jak przekonuje europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk, program ten zapowiadany był 1,5 roku temu w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, a następnie w kampanii PiS. Choć Kuźmiuk nie mówi tego wprost, sugestia jest taka, że Polacy zwiększyli wysiłki reprodukcyjne, licząc na pieniądze z 500+.

Nie chodzi tylko o pieniądze

Prof. Dominika Maison z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że zachęcanie do posiadania większej liczby dzieci nie może ograniczać się do pomysłu "dajmy rodzinie po 500 zł i zaczną się rozmnażać". - Sprawa nie jest taka prosta. Zanim podejmie się decyzję o tego typu posunięciu należy dobrze przeanalizować, jakie są przyczyny bardzo niskiego wskaźnika dzietności w Polsce - wskazuje.

Maison wątpi, czy 500 zł co miesiąc na każde dziecko i dla każdego to rozwiązanie optymalne. - Czy rzeczywiście będzie tym "czynnikiem motywacyjnym”, który rozwiąże problem dzietności w Polsce? - zastanawia się. - Myślę, że zdecydowanie nie. Polacy oczekują rozwiązań systemowych, kompleksowych działań prorodzinnych, rozwiązania problemu żłobków i przedszkoli, a nie 500 zł dodatku, który kolejna ekipa rządowa może cofnąć - przekonuje.

Także Iga Magda z Instytutu Badań Strukturalnych i SGH uważa, że do zwiększenia dzietności potrzeba czegoś więcej, niż pieniędzy. - Bardzo ważna jest dostępność do żłobków, urlopów macierzyńskich, świadomość, że po urlopie macierzyńskim można wrócić do pracy - powiedziała ekspertka w Polskim Radiu.

Powstrzymać starzenie się społeczeństwa jest bardzo ciężko, o czym przekonuje się właśnie Europa Zachodnia. Trzeba jedna próbować, bo już widać pierwsze niekorzystne efekty kryzysu demograficznego. Z najnowszych badań McKinsey Global Institute wynika, że w latach 2005-2014 pierwszy raz od II wojny światowej dochody 65-70 proc. gospodarstw domowych w 25 najbardziej rozwiniętych gospodarkach świata (560 mln osób) spadły lub nie zmieniły się. Dla porównania w poprzedniej dekadzie (1993-2005) wzrosły one w 98 proc. gospodarstw.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1097)
Damian
6 lat temu
Prozaiczna sprawa ... Jadę z rodziną (żona, dwoje małych dzieci + wózek) do jednego z dobrze znanych w Polsce i na świecie sklepów z kompleksowym asortymentem do domu / mieszkania. Szukam miejsca parkingowego na niebieskim polu z wyraźnym oznaczeniem znaku czteroosobowej rodziny z wózkiem blisko wejścia. Okazuje się, że wszystkie podane wyżej miejsca (niebieskie pole z wyraźnym oznaczeniem znaku czteroosobowej rodziny z wózkiem) są zajęte ... przez m.in. bus, dwa dostawczaki, jeden pick-up, kilka pojazdów dwudrzwiowych typu hathback i kilka innych pojazdów, a każdy bez nawet jednego fotelika ! Puenta ? jadę na koniec parkingu, gdzie są węższe miejsca i całą jego długość pokonuję między samochodami z małymi dziećmi, ponieważ osobom w żadem sposób nieuprzywilejowanym do w/w miejsc z racji swojej arogancji, chamstwa nie chce się respektować czyichś praw ! POLSKA moja żona, kiedyś w sklepie z dwójka dzieci usłyszała od pewnego starszego małżeństwa (po 60-tym roku życia), po interwencji że to jest kasa dla rodzin z dziećmi, jest jej ciężko i w tym przypadku ma tutaj pierwszeństwo, że "to po co sobie pani tyle dzieci robiła" !!!
skłyrs
7 lat temu
To będzie kraj starych samobójców, bo jaki stary człowiek doczeka wizyty u specjalisty za 1,5 roku i na zabieg zaćmy 5 lat? Albo na operację dyskopatii rok.
Krzysztof
7 lat temu
Biedronka, Lidl, TESCO, Kaufland nie dołożą się do emerytur ? Jaka szkoda ....
Pimpus
7 lat temu
Naprawde nie rozumiem po co ma nas być więcej- np Dania jest bardzo mała i ma mało mieszkańców a żyją spokojnie i dostatnio, albo Szwajcaria.
Antykomuch
7 lat temu
Chciałbym mieć dzieci ale Państwo Polskie zabrania mi wyremontować mój dom który obecnie nie nadaje się do zamieszkania bo nie ma żadnej izolacji termicznej i jest z początków XX w. Powiatowy Konserwator Zabytków w Poznaniu twierdzi, że izolacja termiczna domu jest zbędna. Ważniejsza dla niego jest cegła która na każdej wiosce w Wielkopolsce jest taka sama. 500+ i mieszkanie+ tu nic nie pomoże. Mam własny dom, chcę go wyremontować za własne pieniądze ale samorządowcy z PO w Poznaniu mi na to nie pozwalają. Sprzedaż tego domu też się nie opłaca bo nie ma wielkiej wartości. Więc jestem bezdomnym będąc właścicielem domu jednorodzinnego który nie nadaje się do mieszkania :) Najlepsze jest to, że domów według identycznego projektu w okolicy jest ponad 100. Według PiS mam sobie zrobić dziecko i mieszkać z nim pod mostem? Czy może całe życie wynajmować mieszkanie i wydawać na to całą wypłatę? Ludzi którzy nie mogą remontować własnych domów jest mnóstwo w tym kraju. Komunistyczni konserwatorzy nie pozwalają remontować domów i mówią, że lepiej żeby się dom zawalił niż ktoś w nim zamieszkał.
...
Następna strona