Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Szef doradców premiera dla Money.pl: Niektórzy będą nas jeszcze całować po rękach

0
Podziel się:

Co ze złotym i co czeka nas po upadku Grecji? Na te i wiele innych pytań odpowiada Jan Krzysztof Bielecki, uczestnik Wrocław Global Forum, któremu patronuje Money.pl.

Szef doradców premiera dla Money.pl: Niektórzy będą nas jeszcze całować po rękach
(Money.pl/Tomasz Brankiewicz)

Jan Krzysztof Bielecki w swoim życiu udowodnił, że potrafi sobie poradzić jako prywaciarz, premier rządu, prezes dużego banku, a także doradca rządu. Występując w tej ostatniej roli zdradza w rozmowie z Money.pl, czy Donald Tusk zamierza wkrótce dokonać zmian w gabinecie i czy reformy będą kontynuowane. Karierę doradcy zaczynał jednak dość nietypowo. Gdy był dobrze zapowiadającym się młodym ekonomistą, został ekspertem od... transportu morskiego. Dziś nie opowiada o statkach, tylko wyjaśnia, dlaczego rząd nie będzie obniżać podatków, tworzyć pakietów stymulacyjnych, tylko ciąć wydatki. Bielecki był przedsiębiorcą - założył w latach 80. spółdzielnię pracy _ Doradca _ - i zapewne dlatego jest pewien, że obecni polscy biznesmeni świetnie sobie poradzą podczas nadchodzącej drugiej fali kryzysu. Są na nią przygotowani, bo dobrze sypiają na 200 miliardach złotych zgromadzonych oszczędności.Donalda Tuska poznał tworząc Kongres Liberalno-Demokratyczny. Po wielu latach pracy w bankowości powrócił do roli mentora premiera Donalda Tuska. Przeczytaj, co ma do powiedzenia.

Money.pl: Szuka Pan pracy po niepowodzeniu w staraniach o fotel prezesa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju? Jest Pan do wzięcia?

Jan Krzysztof Bielecki: Nie mam takiego poczucia, żeby mi nie wyszło z EBOiR-em. Stoczyłem bardzo poważny bój. To był pierwszy przypadek, że odbyły się praktycznie wolne wybory i doszło wręcz do przesłuchań kandydatów. Ważne jest też to, że dobrze wypadłem i dotarłem do ostatniego etapu.

Jednak wybrano Brytyjczyka, Sumę Chakrabarti. Czego zabrakło na tej ostatniej prostej?

Niestety zabrakło wsparcia ze strony Amerykanów i Japończyków. To oni przesądzili o takim, a nie innym wyborze. Jednak ja, w dalszym ciągu, czuję duży sentyment do tej instytucji. Tak się składa, że z EBOiR-em jestem związany od 1991 roku. Wtedy to jego pierwszy prezes Jacques Attali pytał mnie, jak powinien funkcjonować bank. Potem spędziłem w nim 10 lat jako przedstawiciel Polski.

Rozmowa z Janem Bieleckim została przeprowadzona podczas Wrocław Global Forum 2012, którego patronem jest Money.pl. Czytaj więcej o wydarzeniu

Co dalej?

Jestem przewodniczącym rady gospodarczej przy premierze Tusku.

I nie zamierza Pan nic zmieniać? A jak premier zdecyduje, że konieczne są zmiany?

(śmiech) Jestem przewodniczącym rady gospodarczej przy premierze Tusku.

Będąc nim na pewno zna Pan jego plany po Euro 2012. Na razie wszyscy żyją turniejem, ale po kilku miesiącach to się zmieni. Coraz częściej mówi się o nowym otwarciu, rekonstrukcji rządu, a nawet o powrocie Grzegorza Schetyny do gabinetu.

Najlepiej pytać o to samego premiera. Mnie się wydaje, że to jest bardzo ciekawy rząd, choćby pod względem wieku. To jeden z najmłodszych gabinetów w Europie. Średnia wieku to około 40 lat.

Nie o to jednak chodzi, żeby ministrowie byli młodzi, ale żeby radzili sobie w swoich resortach. Tymczasem nie ustaje krytyka pod adresem ministra zdrowia, Bartosza Arłukowicza, czy choćby ministra sprawiedliwości, Jarosława Gowina.

To dopiero pierwsze miesiące ich urzędowania, trzeba dać im szanse. Poza tym, to coś w rodzaju kuźni nowego pokolenia polityków, którzy zastąpią tych starych odchodzących już ze sceny. Czy ich zastąpią, zależy od wyborców i od opozycji.

Platformie tymczasem wyrosła bardzo ostra opozycja i to wewnątrz rządu. PSL stara się blokować i wetować wszystkie poważniejsze reformy. Pamiętamy, że koalicja wisiała na włosku przed podniesieniem wieku emerytalnego. Teraz ludowcy zbierają podpisy pod wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie reorganizacji sądów.Chcą zablokować reformę ministra Gowina. Tak się nie da skutecznie reformować kraju.

To tylko wypadki przy pracy. Z emeryturami udało się wypracować kompromis, a z tymi sądami to sprawa dość marginalna. Zresztą z tym wnioskiem się spóźnili, bo podobny został już złożony.

Kolejne twarde _ nie _ ze strony ludzi Waldemara Pawlaka Panu nie przeszkadzają?

więcej o ministrze zdrowia: [ ( http://static1.money.pl/i/h/172/136108.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wywiady/artykul/arlukowicz;to;zwykly;figurant;o;niczym;nie;decyduje,64,0,1092928.html) *Arłukowicz to zwykły figurant, o niczym nie decyduje * Bolesław Piecha z PiS mówi, dlaczego szefa NFZ trzeba było odwołać już dwa lata temu.

Patrzę na koalicję przede wszystkim przez pryzmat umiejętności rozwiązywania strategicznych problemów. Jednym z nich było właśnie podniesienie wieku emerytalnego. W tej sprawie Waldemar Pawlak zachował się jak dobry, lojalny sojusznik, mimo że te zmiany nie były dobrze postrzegane przez jego elektorat.

Okaże się równie lojalnym sojusznikiem, jeżeli weźmiecie się za obiecana reformę KRUS? Chyba że dla świętego spokoju nie zamierzacie ruszać rolniczego systemu ubezpieczeń.

KRUS stanie się istotną kwestią do zmiany, kiedy wejdzie rachunkowość rolna. Przedsiębiorstwa na wsi zaczną funkcjonować tak, jak przedsiębiorstwa w miastach. Jak opodatkujemy działalność rolników, wtedy weźmiemy się za zmiany w KRUS.

Opodatkowanie rolników było zapowiadane na 2013 rok.

Tego się trzymamy.

Wokół Polski atmosfera robi się coraz bardziej niepewna. O upadku Grecji i wypchnięciu jej ze strefy euro mówią już nawet ci, którzy jeszcze niedawno nie dopuszczali takiej myśli. Dniem prawdy będą powtórne wybory parlamentarne 17 czerwca. Los Grecji, ale też w dużym stopniu trwałość Eurolandu, zależą od tego, na kogo zagłosują Grecy. Czy będą to populiści, czy jednak partie skłonne do kontynuacji reform. Jak rząd zamierza się przygotować na uderzenie fali kryzysu? Co z dalszymi reformami zapowiedzianymi przez premiera Donalda Tuska.

Należy przygotować się na to, że i u nas odczujemy skutki pogorszenia się sytuacji w Europie. Bardzo dużo zależy teraz od tego, czy po Grecji nastąpi przeniesienie zarazy i kolejny kraj będzie wymagał finansowego wsparcia. Sam problem Grecji nie jest już zjawiskiem, które przyniesie jakieś wstrząsy dla Europy. Nie wierzę w rozpad strefy euro, nawet jeśli Grecy z niej wyjdą. Większym problemem jest teraz Hiszpania i odpowiedź na pytanie, jakiego wsparcia będzie wymagała.

więcej o sytuacji w grecji: [ ( http://static1.money.pl/i/h/178/202930.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wywiady/artykul/czy;juz;nalezy;wyplacac;pieniadze;z;banku,75,0,1088331.html) *Czy już należy wypłacać pieniądze z banku? * Prof. Dariusz Filar mówi, co będzie z naszymi lokatami po wyjściu Grecji ze strefy euro. Mówi Pan, że Grecja nie jest problemem, jednak to przez nią złoty się znacznie osłabił. W założeniach do budżetu na 2013 rok oraz w Planie Konwergencji na kolejne lata, rząd przewidział coś przeciwnego, stopniowe umacnianie się naszej waluty. Co z długiem publicznym i z inflacją? To, co się dzieje nie przekreśli planów ministra Jacka Rostowskiego?

Nie widzę takiego zagrożenia. Do obecnego osłabienia złotego nie przywiązuję wielkiej wagi. Złoty reaguje proporcjonalnie do zmianie sytuacji na eurodolarze. Proporcjonalnie do tego, jak osłabia się euro do dolara, tak złoty osłabia się do europejskiej waluty. Związanie naszej waluty ze strefą euro jest bardzo mocne. Nasza siła eksportowa zależy od kondycji niemieckiej gospodarki. Te wahania nie są charakterystyczne tylko dla naszej gospodarki.

Jednak właśnie z tej gospodarki, ale też z kilku innych, kluczowych dla Europy, płyną ostatnio złe sygnały. Komisja Europejska alarmuje wręcz, że aż dwanaście krajów w Europie nie radzi sobie z ograniczeniem długu publicznego.

Jestem jednak optymistą. W najbliższym razie czeka nas spowolnienie. Trudny będzie 2013 i 2014 rok. Nasza zależność jest znaczna, odczujemy tąpnięcie, ale nasza gospodarka jest na to przygotowana i wciąż radzi sobie doskonale. Ta zasada premiera, żeby wykonać wszystko, co zostało zapowiedziane w expose, w stu procentach jest wciąż aktualna. Po reformie emerytalnej konsekwentnie przygotowujemy się do kolejnych trudnych zmian. Rząd tego nie odpuści.

Na kryzys w strefie euro nałoży się jednak znacznie zmniejszenie strumieni pieniędzy z Brukseli. Nie obawia się Pan tej kumulacji?

W ostatnim okresie mamy pasmo spektakularnych zakończeń wielkich inwestycji związanych z Euro 2012. Turniej tego nie zakończy, wciąż przecież prowadzone są kolejne, wielkie inwestycje współfinansowane przez Unię i one potrwają do 2014 roku. Nawet jeśli na początku funkcjonowania kolejnej unijnej perspektywy budżetowej tych pieniędzy będzie mniej, to polskie przedsiębiorstwa śpią na pieniądzach. Mają odłożone 200 mld złotych w szufladach. Tak więc nie chodzi wcale o brak pieniędzy, ale o klimat inwestycyjny, a ten będzie dobry.

Ostatnio, przy okazji debaty wokół paktu fiskalnego, coraz częściej słychać było głosy o konieczności uzupełnienia strategii zaciskania pasa i cięć wydatków budżetowych o stymulowanie gospodarki przez ulgi czy obniżanie podatków. O tym mówi nowy prezydent Francji Francois Hollande, czy premier Włoch Mario Monti. Rząd zdecyduje się na pakiety stymulacyjne albo obniżenie podatków dla firm, by podtrzymać koniunkturę?

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/114/132210.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wywiady/artykul/spowolnienie;gospodarcze;mamy;sie;doskonale,154,0,1093018.html) *Spowolnienie gospodarcze? Mamy się doskonale! * Ekonomista prof. Marian Noga komentuje ostatnie dane GUS dotyczące sprzedaży detalicznej.

Nie widzę potrzeby stymulowania gospodarki. Nie może być też mowy o żadnych pakietach stymulacyjnych. W Polsce trzymamy idealną równowagę pomiędzy wzrostem gospodarczym a zaciskaniem pasa. W 2009 roku, gdy inni za wszelką cenę starali się stymulować swoje gospodarki, my już wdrażaliśmy strategię ograniczania wydatków. Jednak to schodzenie z deficytu było bardzo wyważone, na pewno nie były to szaleńcze cięcia wydatków. To byłoby groźne dla zrównoważonego rozwoju. Polska może być przykładem dla innych, jeżeli chodzi o zachowanie równowagi między wzrostem, a dyscypliną fiskalną.

Pan mówi o dobrej równowadze, tymczasem samorządowcy, w tym prezydenci największych miast, ostro krytykują rząd za duszenie inwestycji narzuconą regułą wydatkową. Politykę ministra Rostowskiego i jego kaganiec szczególnie ostro piętnował chociażby prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz.

Dzisiaj prezydent Dutkiewicz i inni tak mówią, a za pięć lat będą dziękować i całować nas po rękach. Przykłady - choćby Portugalii - pokazują do czego może doprowadzić niekontrolowany przyrost długu. Nie da się oddzielić długu municypalnego od długu instytucji rządowych. Jesteśmy pod jedna definicją: deficytu finansów publicznych. Jeden na pewno nie jest lepszy ani gorszy od drugiego. Musimy go wspólnie kontrolować. Z punktu widzenia długoterminowego wzrostu, kontrola długu jest kluczowa. Ważne jest, że Polacy chcą kupować i zachowują dobre nastroje. Jak ktoś chce straszyć i uprawiać czarnowidztwo, to radzę mu pojechać na kilka tygodni na urlop. Jak sobie odpocznie, to nastrój się poprawi.

O kryzysie w Europie czytaj więcej w Money.pl
To nie koniec spadków. Przed nami trzy tygodnie grozy Zobacz, jak dalsze zamieszanie wokół kryzysu w strefie euro wpłynie na polską walutę.
Pięć wydarzeń, które wstrząsną giełdą Zobacz, co może odwrócić kiepskie nastroje na rynkach finansowych.
Euro po 5 złotych, 200 tys. Polaków na bruk, a raty kredytów w górę o... Nie wiemy, jak wyrzucić Grecję ze Eurolandu. Wiemy jednak, jak jej wyjście odbije się na nas.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)