Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. KRO
|

Zwolnienia, prywatyzacje, rosnąca bieda. Argentyna po 100 dniach "terapii szokowej"

13
Podziel się:

Minęło 100 dni rządów nowego prezydenta Argentyny Javiera Milei. Anarchokapitalista wdraża sukcesywnie swój program "piły łańcuchowej i blendera" w gospodarce kraju. Cel jest jasny: ujarzmić szalejącą inflację. Jednak projekt liberalnej przebudowy państwa napotkał opór na ulicy i w Kongresie.

Zwolnienia, prywatyzacje, rosnąca bieda. Argentyna po 100 dniach "terapii szokowej"
Javier Milei (GETTY, Tomas Cuesta)

W grudniu zaprzysiężony został libertariański polityk Javier Milei, uznawany za anarchokapitalistę. Dotychczas był on postrzegany jako radykalny outsider porównywany przez media do byłych prezydentów Stanów ZjednoczonychBrazylii, Donalda TrumpaJaira Bolsonaro. Jesienią pokonał w drugiej turze wyborów Sergio Massę, kandydata reprezentującego lewicowy, peronistowski establishment.

Polityk postawił sobie za cel okiełznanie inflacji w kraju, która na początku 2024 r. przekroczyła poziom 200 proc. Jego plan gospodarczy, nazywany potocznie mianem "piły łańcuchowej i blendera", zakłada wdrożenie radykalnych cięć budżetowych i zaciskania pasa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: W co inwestuje Sebastian Kulczyk? Szczera rozmowa z prezesem KI Dawidem Jakubowiczem w Biznes Klasie

Argentyna w walce z inflacją. Wzrost biedy w kraju

"Terapia szokowa" uderzyła jednak w portfele Argentyńczyków. W grudniu 2023 r. odnotowano największy spadek realnych płac w sektorze prywatnym od co najmniej 29 lat. Wzrósł też odsetek osób ubogich. Według niektórych szacunków wskaźnik podskoczył z niecałych 42 proc. w drugiej połowie 2023 r. do ponad 57 proc. w styczniu.

Jednak prezydent jest zadowolony z dotychczasowych działań władz. Zapewnia, że sytuacja zaczyna się poprawia. Z dumą mówił w ostatnim czasie o zwolnieniach 50 tys. urzędników. Kolejne 70 tys. ma odejść w najbliższych miesiącach. Rząd zdecydował się też zamrozić finansowanie robót publicznych i odebrać świadczenia społeczne w 200 tys. przypadków.

Naszym celem było osiągnięcie zerowego deficytu w 2024 r. i z przekonaniem dążymy do korekty fiskalnej, w której jest dużo piły łańcuchowej i blendera (…) Jest dużo blendera, ale dużo więcej piły – stwierdził Javiel Milei.

Opór wobec reform

Prezydent obniżył oficjalny kurs peso wobec dolara o ponad 50 proc., choć pierwotnie zapowiadał wręcz rezygnację z rodzimej waluty. Ponadto uwolnił ceny niektórych towarów i obciął dotacje na transport. Zlikwidował również połowę ministerstw i wiele agencji rządowych oraz zapowiedział prywatyzację spółek skarbu państwa.

Przyznał, że "brutalna korekta" finansów uderzyła w obywateli. Zaraz jednak dodał, że inflacja – główne zmartwienie Argentyńczyków – w lutym i marcu zaczęła spadać. Najpewniej to właśnie dlatego z najnowszych sondaży wynika, że połowa mieszkańców popiera politykę rządu i z nadzieją patrzy w przyszłość.

Jednak część społeczeństwa stanowczo sprzeciwia się polityce nowego prezydenta. W kraju regularnie dochodzi do ulicznych protestów. W styczniu związki zawodowe zorganizowały 12-godzinny ogólnokrajowy strajk generalny. Kolejny zapowiadany jest na 3 kwietnia.

Argentyńczycy chcieli walki z korupcją

Eksperci sugerują jednak, że Argentyńczycy wybrali Javiera Milei, bo mieli dość rozdętej biurokracji, nieskutecznej walki z inflacją i pogłębiającego się kryzysu. Wielu wyborów uwiodły zapowiedzi odebrania przywilejów politykom, których prezydent określał mianem "kasty".

Swoje dokładały afery korupcyjne, jak ta wykryta niedawno w La Placie, stolicy prowincji Buenos Aires, gdzie związany z peronistowskimi politykami mężczyzna o pseudonimie "Chocolate" ("Czekolada") pobierał pensje za 48 osób fikcyjnie zatrudnionych w sektorze publicznym. Według mediów z kasy prowincji wyprowadzono w ten sposób nawet 800 mln pesos (ok. 3,7 mln zł).

To zresztą kolejna afera korupcyjna dotycząca fikcyjnego pobierania pensji. Ludzi niepracujących, ale odbierających wynagrodzenie, nazywa się w Argentynie "noquis" (dosłownie kluski ziemniaczane, jak włoskie gnocchi czy polskie kopytka). Walka z "noquis" to jeden ze sztandarowych postulatów Javiera Mileia, który nazywa tak zwalnianych przez siebie urzędników.

W tym kontekście wiele propozycji prezydenta cieszy się poparciem zarówno w społeczeństwie, jak i wśród polityków partii centroprawicowych. Komentatorzy jednak oceniają, że wprowadzenie reform utrudnia bezkompromisowa postawa polityka, który nie stroni od kontrowersji i ostrych ataków na przeciwników politycznych.

Analityk argentyńskiej polityki z firmy konsultingowej Horizon Engage Marcelo J. Garcia nazwał pierwsze miesiące rządów "100 dniami samotności". W jego ocenie prezydent skazał się na nią sam, gdyż palił mosty w relacjach z gubernatorami prowincji, liderami partii opozycyjnych i Kongresem. Przeciwników swoich reform nazywał: "zdrajcami", "przestępcami" i "oszustami".

Jednak aby przeforsować zmiany, prezydent potrzebuje wsparcia w dwuizbowym Kongresie. Jego partia La Libertad Avanza (Wolność Postępuje) dysponuje w obu izbach niewielką liczbą mandatów. Dlatego też rządowy projekt szeroko zakrojonych reform, mających między innymi zwiększyć uprawnienia prezydenta, został w lutym odesłany przez Izbę Deputowanych (izbę niższą) z powrotem do komisji parlamentarnych.

Prawicowy prezydent podsycił też napięcia społeczne poprzez podważenie konsensusu dotyczącego charakteru wojskowej dyktatury z lat 1976-1983 oraz liczby jej ofiar. Według szacunków grup praw człowieka państwowy aparat represji zgładził 30 tys. osób uznanych za przeciwników politycznych, natomiast Javier Milei twierdzi, że było ich niecałe 9 tys.

Według lewicowej prasy relatywizowanie zbrodni dyktatury przez prezydenta przyczyniło się do niedawnego ataku na jedną z działaczek organizacji HIJOS, zrzeszającej dzieci osób zaginionych. Grupa twierdzi, że aktywistka została pobita, a na ścianie w jej domu wypisano slogan używany przez prezydenta oraz słowo "noqui".

Na arenie międzynarodowej komentarze głowy państwa pod adresem przywódcy Kolumbii Gustava Petro, którego nazwał "terrorystą" i "mordercą", doprowadziły do kryzysu dyplomatycznego. Pod znakiem zapytania stanęła przyszłość relacji z Chinami i Brazylią, dwoma największymi partnerami handlowymi Argentyny. Javier Milei oświadczył, odnosząc się do tych krajów, że nie będzie "robił interesów z komunistami". Opowiada się natomiast za poszerzaniem współpracy z USA i Izraelem.

Kto powinien otrzymać nagrodę Money.pl w kategorii "Wkład za edukację finansową"? Zadecyduj i oddaj swój głos!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(13)
Antybolszewia
miesiąc temu
Narzekaliście na Balcerka, a dzięki takim ludziom jak on dzisiaj nie gadacie po rusku i nie żrecie paluchami ziemniarów z michy.
szok
miesiąc temu
A w Polsce ? Nowa władza, na początek dokonała skoku na kasę podatników. Zwiększenie dziury budżetowej o 30 mld i podwyżki dla obywateli wszystkiego co się tylko da. Morawiecki 15 ministerstw i na ich utrzymanie 1,3 mld zł, Tusk 27 ministerstw i 3,4 mld zł na ich utrzymanie. Tabuny urzędasów rozrastają się w zastraszającym tempie.
Andre
miesiąc temu
Na majątku państwowym za bezcen uwłaszczy się wąska grupa ludzi, tak to będą wyglądały reformy
Andrzej L
miesiąc temu
balcer gdzie jesteś?
Emeryt
miesiąc temu
Niech zaimportują z Polski balcerka - on zdławi im inflację w pół roku po drodze rozwalając całą gospodarkę. Szkoda nie wykorzystać takiego talentu.