Na ostatnim szczycie liderzy Wspólnoty zadeklarowali, że zbiorą na ten cel 200 miliardów euro, przy czym 150 miliardów ma pochodzić od państw, które mają wspólną walutę. MFW ma być wzmocnione z rezerw z banków centralnych, Polska zadeklarowała swój udział poprzez NBP.
Ze wstępnych szacunków wynika, że Warszawa miałaby przekazać niecałe 6 miliardów euro - gdyby liczyć według składek do funduszu. Minister do spraw europejskich Mikołaj Dowgielewicz nie chciał jednak mówić o konkretnych deklaracjach. "Nie ma sensu pytać nas codziennie o nasz udział, może zobaczmy, jakie będą deklaracje innych krajów, bo głównie strefa euro będzie musiała zaprezentować swoją determinację" - powiedział minister Dowgielewicz podczas wizyty w Brukseli kilka dni temu. Dodał, że to nie są tylko i wyłącznie pieniądze dla strefy euro. "Wszyscy to jasno formułują zarówno kraje G20, Japonia i Stany Zjednoczone, że to mają być środki na walkę z kryzysem, a nie dla strefy euro, to jest ważne rozróżnienie" - podkreślał Mikołaj Dowgielewicz.
Na razie z uzbieraniem pieniędzy są jednak kłopoty. Unijni dyplomaci mówią, że Niemcy zadeklarowały wstępnie około 50 miliardów euro, ale kilka krajów nie chce płacić - na przykład Bułgaria i Czechy. Wydaje się, że nie dołożą się także Węgry i Rumunia, bo spłacają wcześniejsze pożyczki, oraz Portugalia, Irlandia i Grecja, które są obecnie objęte pakietem pomocowym z Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
IAR