Prokuratura mediolańska wyznaczyła Berlusconiemu trzy terminy: piątek, sobotę lub niedzielę. Ta swoista prowokacja spowodowana była faktem, że premier powoływał się dotychczas na swoje obowiązki, by nie brać udział w swoich procesach, które z tej racji zostały odroczone. Kilka dni temu szef włoskiego rządu zapowiedział, że nie będzie rozmawiać z prowadzącymi śledztwo w sprawie nowego skandalu: "Zgodziłbym się na natychmiastowy proces, ale z sędziami, którzy byliby bezstronni, a nie z prokuratorami, którzy chcą wykorzystać tę historię do walki politycznej". Informując o odmowie złożenia zeznań, adwokaci Berlusconiego odwołali się jednak do innych argumentów: ich zdaniem, premier powinien odpowiadać przed tzw. trybunałem ministrów, kompetentnym w sprawach wykroczeń popełnianych przez członków rządu podczas pełnienia ich obowiązków.