7-godzinnego dnia pracy dla rodziców chce PSL w ramach projektu "godzina dla rodziny". Prezes Indykpolu twierdzi, że taka zmiana "rozłoży produkcję".
Dwie ważne zmiany w Kodeksie pracy wejdą w życie już w listopadzie. Upłyną maksymalne limity zatrudnienia na czas określony oraz pracy tymczasowej. To będzie intensywny czas dla firm.
Z części rozwiązań na pewno skorzystamy, większość jednak posłuży jako punkt wyjścia do dalszych analiz - powiedział wiceminister pracy.
Miała być rewolucja w prawie pracy, a wszystko wskazuje na to, że projekt kodeksu nigdy nie ujrzy światła dziennego. Był zły, więc go nie żal, ale styl, w jakim ministerstwo miga się od zajęcia stanowiska, to kpina z obywateli.
Za mało czasu na debatę nad projektem Kodeksu pracy, więc dokument pozostanie głęboko w szufladzie. W mocy pozostanie ustawa sprzed 44 lat. Wiceminister Stanisław Szwed potwierdza, że to koniec prac nad kodeksem.
Komisja nad projektem nowego Kodeksu pracy pracowała od września 2016 roku do marca 2018 r.
Za załamanie zakazu firma mogłaby nałożyć na pracownika karę wynoszącą nawet trzykrotność miesięcznej pensji.
"Prawo i Sprawiedliwość nie popierało i nie popiera zwalniania z pracy kobiet w ciąży.Nie zgodzimy się na to" - napisała na Twitterze rzeczniczka prasowa PiS, Beata Mazurek. Problemem jest jeden, drobny przepis.
Koniec ze śmieciówkami, wszyscy mają mieć etat. To jedna z najważniejszych zmian zapisanych w projekcie nowego Kodeksu pracy. Tymczasem resort pracy, pod okiem którego powstaje projekt, sam nie ma problemu z zatrudnianiem na umowy cywilnoprawne.
- Projekt Kodeksu pracy jest zły. Komisja nie wie nawet ile będzie kosztowało wprowadzenie zmian. Nie mieliśmy żadnych pieniędzy na zlecenie badań, działaliśmy pod presją czasu. Nie podpisuje się pod tym projektem – mówi w rozmowie z money.pl prof. Monika Gładoch, wiceprzewodnicząca Komisji Kodyfikacyjnej.