Manifestację zorganizowano w proteście przeciwko aresztowaniu i skazaniu na wojskowe więzienie studenta wyższej szkoły talmudycznej, który odmówił stawienia się do wojska.
Ulicami Tel Awiwu przeszły wielotysięczne demonstracje, których uczestnicy domagali się większej sprawiedliwości społeczne.
45-latek oblał się benzyną i podpalił na przystanku autobusowym w miejscowości Jehud w środkowym Izraelu. Ogień ugasili przechodnie.
- Jedynym wyjściem przeciwko prywatyzacjom jest rewolucja oraz Władza powiązana z pieniędzmi to złodziejstwo - skandowali demonstranci.
Nie mamy wyboru, nie stać nas na to, żeby odrzucić pomoc państwa i zamieszkać w lepszej dzielnicy.
Przeciw eskalacji żądań religijnych radykałów wystąpili w Izraelu politycy i zwykli ludzie, którzy manifestowali na ulicach Bejt Szemesz zamieszkanego przez ortodoksyjnych Żydów.
Nawet milion osób miało wyjść na ulice izraelskich miast. Najwięcej demonstrantów, bo ponad 300 tysięcy, zebrało się w Tel Awiwie.
Setki taksówek zablokowały centrum Tel Awiwu w proteście przeciw wysokim cenom paliwa. Taksówkarze zatrzymują swoje auta na skrzyżowaniach i jeżdżą bardzo wolno po bulwarze Rotszylda i okolicy, używając bez przerwy klaksonów.
Benjamin Netanjahu zakazał usuwania namiotów ustawionych w wielu miastach kraju przez demonstrantów.