Śledząc na bieżąco rynki finansowe łatwo domyślić się jaka waluta była gwiazdą w bieżącym roku. Jest to oczywiście amerykański dolar, choć powoli powinniśmy się przyzwyczaić do słowa był.
Na koniec tygodnia na rynkach finansowych obserwujemy pewien powiew optymizmu. Dzisiaj na rynki finansowe wraca większość państw mających w ostatnich dniach przerwę świąteczną, choć w przypadku Stanów Zjednoczonych czy Japonii, normalne sesje giełdowe trwają już od wczoraj.
Polski złoty pozostaje o poranku względnie mocny, co w dużej mierze jest zasługą słabości amerykańskiej waluty. Dolar, po chwilowej aprecjacji bezpośrednio po decyzji Rezerwy Federalnej w środowy wieczór, stracił w ciągu ostatnich godzin, a ruch ten korespondował ze spadkiem rentowności obligacji skarbowych, jaki pojawił się zaraz po publikacji komunikatu Fed.
We wczorajszym komentarzu pisałem, że usztywnianie stanowiska przez banki centralne nie pozwala im szybko reagować na zmieniającą się sytuację.
Nie tak Fed wyobrażał sobie zakończenie tego roku. Rok, w którym ma dokonać największej ilości podwyżek od czasu kryzysu finansowego rozpoczął się w szampańskich nastrojach, zaś kończy spadkami na giełdach, załamaniem cen ropy i ogólnymi obawami o spowolnienie gospodarcze.
Poniedziałek przyniósł kontynuację awersji do ryzyka na rynkach finansowych. Słabsze dane z USA przełożyły się na przecenę dolara, drożeje zaś złoto, którego cena jest najwyżej od kilku miesięcy. Dalsze umocnienie złotego blokowane jest przez brak porozumienia co do włoskiego budżetu.
Wczorajszy dzień przyniósł poprawę nastrojów na rynkach, głównie za sprawą wypowiedzi Donalda Trumpa. Jednak w Europie kłopoty zdają się nie mieć końca - dziś ze stanowiskiem może pożegnać się premier Wielkiej Brytanii.
To nie jest typowy grudzień na rynkach finansowych. Po optymizmie z ubiegłego poniedziałku nie ma już kropli śladu, rynki uginają się pod ciężarem problemów, które zdają się pączkować na całym świecie. Nie pozostaje to bez znaczenia dla polskiego rynku, choć ten i tak w zaistniałej sytuacji wygląda naprawdę dobrze.
Dwudniowe posiedzenie OPEC jak na razie nie przyniosło porozumienia odnośnie do potencjalnego cięcia wydobycia surowca w przyszłym roku. Choć kartel ma jeszcze czas w piątek, to jednak brak wspólnego zdania w kwestii wielkości podaży ropy może okazać się czynnikiem utrudniającym osiągnięcie konsensusu.
Czwartek miał być zdominowany przez spotkanie OPEC, ewentualnie kumulację raportów makroekonomicznych z USA, które zostały przeniesione z dnia wczorajszego. Jednak sesja azjatycka upłynęła pod znakiem nowych tarć na linii USA-Chiny. Po optymizmie po szczycie G20 nie ma już śladu.
W poniedziałkowym komentarzu pisaliśmy o tym, że efektów spotkania prezydentów USA i Chin nie należy przeceniać. Rynki zareagowały euforycznie, ale już wczoraj mieliśmy powrót na ziemię.
Spadek przemysłowego indeksu PMI poniżej magicznej bariery 50 punktów nie był w żaden sposób przeszkodą dla notowań polskich aktywów, gdyż taki taki schemat mógł być oczekiwany już od pewnego czasu. Wczorajszy odczyt zapewnił jedynie przysłowiową kropkę nad “i” oraz pokazał, jak bardzo nastroje w polskim przemyśle zależą od tego, co dzieje się za naszą zachodnią granicą.
Rozejm na 90 dni w zamian za zakupy większej ilości towarów rolnych z USA – tym zakończyło się bardzo wyczekiwane spotkanie Trump/Xi na szczycie G20. Rynki reagują euforycznie, jednak istoty tego porozumienia nie należy przeceniać. Ciekawsze i mniej oczekiwane jest porozumienie OPEC+, które może doprowadzić do odbicia cen ropy naftowej.
Od pewnego czasu coraz więcej mówi się o tym, że amerykańska Rezerwa Federalna powoli zaczyna zmieniać swoje stanowisko odnośnie do kursu polityki monetarnej w przyszłych kwartałach. Publikacja protokołu z listopadowego posiedzenia Fed potwierdziła te przypuszczenia, a to sprawia, że przyszły rok może być niezwykle ciekawy pod tym względem.
Czwartkowy poranek przynosi nam wyraźnie słabszego dolara w reakcji na wystąpienie szefa Fed, o którym pisaliśmy wczoraj. Powell nieco ugiął się pod presją Trumpa, ale znacznie bardziej barwny był raport Banku Anglii przedstawiony przez Marka Carneya. W Wielkiej Brytanii toczy się kluczowa polityczna bitwa.
Po dość burzliwym okresie na rynkach i wobec rosnących obaw o spowolnienie gospodarcze wśród inwestorów zaczęły pojawiać się nadzieje na zakończenie procesu podwyżek stóp procentowych w USA. Czy faktycznie jest na to szansa? Liczne wypowiedzi przedstawicieli FOMC w tym tygodniu będą pewnym testem dla takiej hipotezy.
Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez porozumienia byłoby bardzo niekorzystne dla Europy, dlatego podpisanie go wczoraj na unijnym szczycie jest pozytywnym sygnałem. Nie jest jednak przesądzające, porozumienie może nadal upaść w brytyjskim parlamencie. Ostatni tydzień listopada zapowiada się emocjonująco, rynki żyć będą także spotkaniem Trumpa z Xi, włoskim budżetem, ropą i sytuacją na Ukrainie, a także polityką Fed.
Dziś najgłośniejszym tematem w mediach ekonomicznych jest Black Friday. W tej sytuacji aż się prosi o stworzenie analogii do rynku akcji. Zostały one w ostatnim z czasie dość mocno przecenione i aż się proszą o dowieszenie im metek „promocja na Black Friday”.
Środa na rynkach była dniem ulgi po wtorkowej katastrofie i w czwartkowy poranek obserwujemy kontynuację tej tendencji. W USA dziś Święto Dziękczynienia, w Europie zaś dominować będzie polityka.
Opublikowane wczoraj plany Ministerstwa Energii mocno mieszają w przyszłorocznej ścieżce inflacyjnej zaprezentowanej przez Radę Polityki Pieniężnej na ostatnim posiedzeniu. Tymczasem dane z sektora przemysłowego pokazały lepsze wartości z uwagi na czynniki jednorazowe.
W ciągu ostatnich kilkunastu dni doświadczyliśmy nie najlepszego okresu w wykonaniu polskiej waluty, choć straty najwidoczniejsze były w przypadku euro i franka, a relatywna słabość dolara działała na korzyść złotego.
Koniec ubiegłego tygodnia przyniósł przecenę dolara na globalnych rynkach, na czym gremialnie zyskały waluty rynków wschodzących. W przypadku złotego reakcja została jednak zaburzona poprzez wpływ czynników krajowych, przede wszystkim bardzo silną przecenę notowanych na giełdzie banków. Czy złoty ma szansę odrobić straty w tym tygodniu?
Mocno wyczekiwaną ulgę dla europejskich walut nie przyniosło żadne konstruktywne rozwiązanie problemów Starego Kontynentu, ale szef Fed. To szansa dla złotego, który wspierany jest przez solidne fundamenty. Jednak funt zatrzymał się tuż nad przepaścią po kolejnym wstrząsie w brytyjskiej polityce.
To kluczowe dni dla funta, brytyjskiej premier, Wielkiej Brytanii, a być może także przyszłości Unii Europejskiej. Udało się uzgodnić porozumienie rozwodowe i nawet przyjął je brytyjski rząd. Na przyszły tydzień ma zostać zwołany specjalny unijny szczyt celem podpisania porozumienia. Ale najbardziej stromy odcinek nadal przed nami.
Poniedziałek miał być teoretycznie spokojnym dniem na rynku, ale okazało się inaczej. Jeszcze przed godziną 8:00 mieliśmy atak na 1,13 na parze EURUSD i okazał się on udany, a konsekwencji złoty wyraźnie tracił.
Wczorajsze posiedzenie Fed nie przyniosło niespodzianek, a jednak to dolar był górą na końcu dnia. Inwestorzy przypomnieli sobie, że ostatecznie to w USA, nie zaś w Europie czy Azji rosną obecnie stopy procentowe.
"Ogromny sukces dzisiejszego wieczora. Dziękuję Wam wszystkim" - tak brzmiał pierwszy tweet prezydenta Trumpa po tym, jak zaczęły napływać wstępne wyniki wyborów. Pasowałby do sytuacji sprzed dwóch lat, ale teraz Trump po prostu te wybory przegrał. Czeka nas zapewne długa kampania prezydencka.
Choć końcówka poprzedniego tygodnia została zdominowana przez dane z amerykańskiego rynku pracy, ostatnie godziny to ponowna dominacja polityki i kolejne doniesienia ws. wypracowania przez Wielką Brytanię i Unię Europejską porozumienia dotyczącego wyjścia ze wspólnoty. Notowania silnie niedowartościowanego funta zyskały na tychże komentarzach, jednak krytyczne dni dopiero przed nami.
Rynek akcji jest wygłodniały wzrostów, jeśli tylko wzmianki odnośnie do możliwego porozumienia handlowego między USA a Chinami są w stanie wywołać prawdziwą zieloną falę. Na całym wydarzeniu korzysta polski złoty, który zaksięgował znaczne wzrosty podczas czwartkowej sesji.
Październik był najgorszym miesiącem dla złotego przynajmniej od czerwca. Podniesienie ratingu przez S&P nie wystarczyło - kulminacja niekorzystnych czynników z zagranicy sprawiła, że złoty tracił nie tylko do dolara, ale nawet wobec słabego euro. Czy listopad przyniesie poprawę?