W ubiegłym tygodniu w centrum zainteresowań rynku walut była Europa. Kryzys polityczny we Włoszech i niespodziewana zmiana rządu w Hiszpanii zaowocowały sporą wyprzedażą obligacji i dużą presją na euro. W tym tygodniu uwaga przesunie się na kwestie rozmów o handlu międzynarodowym ponieważ w piątek rozpocznie się szczyt G7 w Kanadzie.
Po krótkiej odwilży w drugiej połowie minionego tygodnia wczoraj kurs dolara wzrósł do poziomu niewidzianego od listopada. Przecena złotego jest jednak i tak umiarkowana na tle tego, co dzieje się na innych rynkach wschodzących, ale ta szeroka skala odpływu kapitału może właśnie martwić. W tym kontekście dane o PKB czy decyzja RPP mają niewielkie znaczenie dla inwestorów.
Na globalnym rynku praktycznie wszędzie widać odwrót inwestorów od akcji. Ciężko wskazać konkretną przyczynę takich ruchów, choć można założyć, że ogólnie niemrawe nastroje są pochodną dwóch czynników. Jeden związany jest z inflacją, zaś drugi z niepewnością handlową.
Tydzień na rynkach rozpoczął się w dobrych nastrojach. Służył temu zwrot dyplomatyczny prezydenta Trumpa w sprawie chińskiego giganta ZTE. Te dobre nastroje jednak nie trwały długo, rosnące rentowności amerykańskich obligacji i napięcia na Bliskim Wschodzie znów dały o sobie znać. W rezultacie pod presją pozostaje także złoty.
Wyjątkowa w tym roku majówka sprawiła, że duża część polskim inwestorów mogła zdecydować się na dłuższy wypoczynek. To oczywiście nie służyło obrotom. Na świecie wciąż mamy do czynienia z geopolityką, ale również z danymi co rozdaje karty na wielu rynkach finansowych na świecie.
Nieobecność polskich inwestorów ciążyła złotemu podczas pierwszych dni długiego majowego weekendu, niemniej jednak nie wydaje się to specjalnie zadziwiającym rezultatem, o czym pisaliśmy już w poniedziałkowym komentarzu. Ponadto, brać trzeba pod uwagę fakt, że notowania głównej pary walutowej zniżkowały wczoraj poniżej magicznej bariery 1,2000 po raz pierwszy od stycznia bieżącego roku. To wszystko działo się w przeddzień publikacji komunikatu amerykańskiej Rezerwy Federalnej.
Europejski Bank Centralny będzie z uwagą przyglądał się pogorszeniu w danych, widocznemu w Europie od początku roku. Ostrożna postawa przekłada się na przecenę euro, szczególnie, że jednocześnie bardzo dobrze wyglądają dane z USA. Dziś pierwsze raporty o PKB za pierwszy kwartał z rozwiniętych gospodarek.
W ostatni tydzień kwietnia niewątpliwie wydarzeniem numer jeden jest posiedzenie EBC. Od ruchów najważniejszego banku centralnego w Europie zależeć będą nie tylko notowania euro, ale wszystkich europejskich walut. To ożywieniu w strefie euro i umacniającemu się euro złoty zawdzięcza świetną dyspozycję.
Na rynkach globalnych w piątek obserwujemy uspokojenie nastrojów. Co prawda cały czas możliwa jest eskalacja napięć geopolitycznych wobec ryzyka interwencji USA w Syrii, jednak inwestorów uspokajają informacje, że to wojskowi z dwóch stron tonują zapędy polityków. Na rynku złotego wydarzeniem będzie decyzja agencji S&P.
Ostatnie godziny handlu to w pewnym stopniu odwrócenie wczorajszych ruchów spowodowanych zmniejszeniem tarć pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Chinami w następstwie wystąpienia prezydenta Xi Jinpinga. W rezultacie wśród głównych walut zyski oddają te pochodzące z Antypodów (dolar australijski oraz nowozelandzki), choć skala przeceny nie jest duża. Ponadto lekkie cofnięcie obserwujemy w amerykańskich kontraktach terminowych, a także w rentownościach tamtejszego długu.
Rynkowe nastroje w ostatnich tygodniach zdeterminowane są przede wszystkim poprzez informacje płynące z USA oraz Chin, dotyczące posunięć w sprawie taryf celnych. Zwykle były to informacje negatywne, dotyczące nowych planów taryfowych, które później jednak ignorowane przez rynek. W tym momencie, oprócz spekulacji dotyczących tego, iż trwające od kilku tygodni przepychanki są jedynie elementem negocjacji mamy pierwsze złagodzenie tonu i co ciekawe pochodzi ono z Chin.
Jeszcze całkiem niedawno część uczestników rynków finansowych nie wierzyła w scenariusz braku podwyżki stóp procentowych w Polsce w tym roku, a tymczasem okazuje się, że stopy mogą faktycznie nie wzrosnąć nawet w roku przyszłym. Inflacja po raz drugi okazała się znacznie niższa od oczekiwań i nie będzie to służyć notowaniom złotego.
Z pewnością temat wojen handlowych jest obecnie jedną z najważniejszych kwestii dla rynków finansowych na całym świecie. Ostatnie działania Trumpa doprowadziły do drugiej fali wyprzedaży na globalnych indeksach giełdowych, ale wciąż nie mamy do czynienia z realnym wpływem na gospodarki, co mogłoby za sobą pociągnąć faktyczną recesję na indeksach.
Z pewnością temat wojen handlowych jest obecnie jedną z najważniejszych kwestii dla rynków finansowych na całym świecie. Ostatnie działania Trumpa doprowadziły do drugiej fali wyprzedaży na globalnych indeksach giełdowych, ale wciąż nie mamy do czynienia z realnym wpływem na gospodarki, co mogłoby za sobą pociągnąć faktyczną recesję na indeksach.
Ostatnie dwa miesiące na globalnych rynkach akcji były fatalne, co znalazło ujście przede wszystkim w spadkach indeksów giełdowych, ale nie pozostało też kompletnie bez wpływu na złotego. Zasadniczy powód to obawy o konsekwencje nieobliczalnej polityki prezydenta USA.
Nieoczekiwanie mocny spadek inflacji konsumenckiej odnotowany w lutym mocno ciążył złotemu podczas wczorajszej sesji, spychając jednocześnie rentowności obligacji o dobrych kilka punktów bazowych oraz redukując szansę na podwyżkę stóp procentowych w tym roku niemalże do zera.
Wczoraj tematem dnia było wystąpienie premier Theresy May związane z otruciem byłego rosyjskiego szpiega na terytorium Wielkiej Brytanii.
Z Białego Domu odchodzi kolejna ważna osoba. Tym razem nie jest to rezygnacja, a decyzja samego prezydenta Donalda Trumpa. Fakty jednak są takie, że w Waszyngtonie nie będzie kolejnej osoby, która hamowała temperament i zapędy prezydenta.
W ostatnich dniach nastroje rynkowe uległy wyraźnej poprawie. Jedną z przyczyn był piątkowy raport z amerykańskiego rynku pracy, który pokazał potężny wzrost zatrudnienia, ale jednocześnie umiarkowane tempo wzrostu płac. Obawy przed publikacją danych o inflacji są zatem znacznie mniejsze niż przed miesiącem.
Wczoraj prezydent Trump podpisywał cła na stal i aluminium, ale to inwestorzy już przetrawili i świętowali nieoczekiwaną zgodę na spotkanie z Kim-Jong Unem.
Najlepiej potwierdziła to rezygnacja Garego Cohna, uważanego za głos rozsądku w administracji prezydenta.
Presja na prezydenta Donalda Trumpa rośnie nie tylko ze strony globalnych sojuszników USA, ale jak się okazuje również w jego kraju. Mimo to prezydent nie zamierza się wycofać. Wczoraj rynki wydawały się pogodzone ze scenariuszem nowych ceł i po początkowej wyprzedaży nastroje poprawiły się - pytanie na jak długo.
Ruch Pięciu Gwiazd odniósł już spory sukces przy okazji poprzednich wyborów.
Prezydent Trump ma dwie twarze, przynajmniej z perspektywy rynków finansowych. Inwestorzy tak przyzwyczaili się do tej dobrej, że zapomnieli o nieobliczalnej i populistycznej stronie prezydenta. Ten zaś szybko wziął się za nadrabianie zaległości.
Poniedziałek na rynkach globalnych minął w bardzo dobrych nastrojach.
Fed już w styczniu bardziej optymistycznie patrzył w przyszłość i był gotów na dalsze podwyżki stóp procentowych. Opublikowany wczoraj dokument umocnił dolara, zaś dziś czekamy na podobny zapis dyskusji ze strony EBC. Złoty tracił nieco na tych ruchach na rynkach globalnych.
Na rynkach globalnych wtorek przyniósł ograniczoną zmienność.
Pierwsza połowa lutego na rynkach była bardzo burzliwa. Kamyczkiem, który uruchomił lawinę były dane z amerykańskiego rynku pracy za styczeń. Przełożyły się na przecenę obligacji, a ta uruchomiła wyprzedaż akcji i turbulencje na innych rynkach. Dziś nie mniej ważne dane o inflacji.
Na małym czarnym poniedziałku się nie skończyło, wczoraj na Wall Street znów było bardzo nerwowo.