Wprowadzenie jednolitego podatku musi być dokładnie przemyślane i dopracowane, by uniknąć takich problemów, jak z podatkiem od handlu – ocenia w rozmowie z money.pl ekspert Konfederacji Lewiatan Jeremi Mordasewicz. Jego zdaniem półtora roku, które daje sobie rząd, to za mało czasu na wdrożenie tak poważnych zmian. Gdy będą one niedopracowane, grozi nam konflikt na linii skarbówka - podatnicy - ostrzega ekspert.
Jak wynika z zapowiedzi ministra Henryka Kowalczyka, rząd chce, by jednolity podatek obowiązywał od stycznia 2018 r. To oznacza, że odpowiednie przepisy musiałyby zostać uchwalone w kilka miesięcy, żeby administracja zdążyła się przygotować do pobierania nowej daniny.
Według rządowych planów jednolity podatek ma zastąpić m.in. PIT, składki emerytalne i zdrowotne. - Uważam, że zastąpienie tych dziesięciu składek i podatku dochodowego jedną daniną jest działaniem słusznym. Pytanie, jak ostatecznie zostaną rozłożone ciężary – mówi Mordasewicz w programie "To się liczy".
- Generalnie rząd zamierza zmniejszać obciążenia podatkowe dla osób o najniższych dochodach, więc – skoro operacja ma być obojętna dla budżetu – to osoby o wyższych dochodach będą to musiały sfinansować – ocenia.
Z informacji, które pojawiły się w ostatnim czasie można wywnioskować, że osoby pracujące na etacie i zarabiające mało zapłacą wyraźnie niższy podatek, a pracujący również na etacie, ale pobierający wysoką pensję – co najmniej 10 tys. zł miesięcznie - znacznie wyższy.
- Ten projekt powinien być poddany szerokim konsultacjom społecznym. Jestem pewien, że wtedy znalazłoby się w nim wiele luk. Jeśli chcemy w przyszłości uniknąć konfliktu między urzędem skarbowym a podatnikami, to powinno to być przemyślane i dopracowane – mówi ekspert.
Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy w programie "To się liczy".