Z warsztatów inwestora …
„Potrzebny jest zdrowy rozsądek”
Inwestor posługujący się analizą fundamentalną miewa okresy zwątpienia. Chociaż nie przechodzi on obojętnie obok rachunku zysków i strat, bilansu, wskaźników oraz tych wszystkich elementów działalności operacyjnej spółek, które są istotne z punktu widzenia ich wyceny, musi pogodzić się z faktem, że jego opinie będą często rozmijać się z tym, co o danej spółce sądzi reszta rynku.
Można zadać pytanie, czy taka sytuacja wpływa na decyzję inwestora o porzuceniu analizy fundamentalnej na korzyść analizy technicznej lub, co gorsza, na korzyść tak zwanego kasyna. Doświadczenie wskazuje, że może. W końcu każdy myślący człowiek będzie szukał szczęścia tam, gdzie według niego można je znaleźć. Takim przysłowiowym kasynem stał się w ostatnich latach dla wielu inwestorów rynek kontraktów terminowych. Smutne są jednak obrazki z biur maklerskich, w których tłoczą się niedoszli milionerzy, którzy nie wiedząc wiele o zarządzaniu ryzykiem, próbują jedynie na podstawie komentarzy giełdowych wygrać swój los. Większość z nich czyści swoje rachunki do zera w przeciągu zaledwie miesiąca, dwóch. Najgorsze jest to, że ludzie ci nie chcą się uczyć, a przecież inwestowanie to nieustanna nauka.
A jak się to ma do analizy fundamentalnej? Podobnego zwątpienia jak spekulanci na kontraktach terminowych doznają inwestorzy wykorzystujący analizę fundamentalną. Czyż nie jesteśmy zawiedzeni, gdy okazuje się, że znaleziona przez nas z takim mozołem dobra spółka o solidnych fundamentach i w dodatku wyceniona na atrakcyjnym poziomie ma też minusy. A te są nie do przewidzenia wcześniej, np. pewnego dnia pojawia się informacja, że prezes tej spółki jest zwyczajnym oszustem.
Ci, którzy oczekują prostej odpowiedzi na pytanie, czy da się w jakiś sposób przed tym uchronić, z pewnością będą zawiedzeni, ponieważ takiej recepty nie ma. Jest jednak na szczęście kilka niezbędnych warunków, aby wyrobić sobie umiejętność rozpoznawania tych transakcji, które z góry są skazane na niepowodzenie. Niektórych z tych warunków nie można spełnić natychmiast, gdyż wymagają one czasu i doświadczenia, które nabywa się podczas wielu lat inwestowania. Najważniejsze cechy, które należy posiąść to:
Cierpliwość, poleganie na sobie, zdrowy rozsądek, wytrzymałość na ból po stracie, otwarty umysł, dystans do tego, co się dzieje wokół nas, elastyczność, chęć do robienia własnych niezależnych badań, przyznanie się do błędów, niepoddawanie się panice, fobiom i modom.
Tę wyliczankę można podsumować stwierdzeniem Jamesa L. Fraser’a: „W świecie inwestycji nie istnieją żadne pewniki, a tam, gdzie nie ma pewników, należy zacząć od zrozumienia samego siebie.”
I właśnie tego zrozumienia samego siebie inwestorom brakuje najbardziej. Zdaniem najwybitniejszych inwestorów, którzy kierują się analizą fundamentalną, nie wystarczy wiedzieć „jak”, ale należy przede wszystkim znać odpowiedź na pytanie „dlaczego”. Dopiero wówczas możemy przystąpić do działania. Patrząc na to, co się dzieje w biurach maklerskich, można mieć spore obawy, czy chociaż 20 procent tych spekulantów, którzy obecnie pogrywają na kontraktach terminowych, dotrzyma do końca roku.
Każdy niedoświadczony inwestor ciągle przechodzi przez trzy stadia emocjonalne: obawę, zadowolenie i kapitulację. Czuję obawę, gdy rynek spada albo gdy gospodarka wydaje się zwalniać tempo. Obawa ta trzyma go z daleka od kupowania dobrych spółek po atrakcyjnych cenach. Ale gdy rynek rośnie i inwestor zaczyna kupować
akcje po coraz wyższych cenach, to czuje zadowolenie, ponieważ jego papiery zyskują na wartości. Lecz jest to dokładnie ten moment, kiedy powinien się zacząć obawiać o relację pomiędzy fundamentami a wyceną. Tego jednak nie robi. W końcu, gdy przychodzą gorsze czasy i rynek spada, a
akcje notowane są już poniżej cen zakupu, inwestor kapituluje i sprzedaje wszystko jak leci.
W dzisiejszych czasach łatwo spanikować na rynku i popełniać błąd za błędem, ponieważ rynki są bardzo chwiejne i rozhuśtane. Jedna informacja może spowodować znaczący ruch w górę lub w dół. Dlatego tak ważne jest, by nie popadać w skrajności i pamiętać, że zdrowy rozsądek jest zawsze na wagę złota.
Trzeba nauczyć się patrzeć na giełdę, jako na miejsce, gdzie ktoś chce popełnić jakieś głupstwo, a wówczas będzie się w stanie wykorzystywać najlepsze okazje.
Źródło: Puls Biznesu