Ania661
/ 155.133.11.* / 2017-03-27 22:20
Może i dla nas znajdzie się jakas pomocna dlon... Nie chcemy pomocy finansowej. Zaczne od poczatku.
Jestesmy rodzina 4 osobowa (ja mam 23 lata, moj partner 32 lata , nasza coreczka 4 latka i nasz synek 1,5 roku).
Moj partner ma orzeczenie o calkowitej niezdolnosci do pracy i otrzymuje rente socjalna. Ja choruje na cukrzyce typu 1. Zajmuje sie dziecmi, staram sie robic co tylko moge, zeby bylo dobrze. Otrzymuje zasilek 500+ tylko na jedno dziecko (na coreczke dostalam odmowe, poniewaz jest ona dzieckiem z mojego malzenstwa, a sprawa rozwodowa nie jest jeszcze zakonczona i wymagaja ode mnie zaswiadczen o dochodach meza, ktorych nie posiadam, gdyz nie utrzymujemy kontaktu).
Moj partner mimo choroby szuka pracy, ale bezskutecznie. Nastepna rozmowe ma 3 kwietnia (trzymajcie kciuki).
Mamy za soba polroczny pobyt w osrodku interwencji kryzysowej, z ktorego wyprowadzilismy sie w maju zeszlego roku. Wynajelismy wtedy mieszkanie wspolnie ze znajomymi, aby obnizyc koszty. Po kilku miesiacach zostalismy oszukani i pozostawieni z dlugami za oplaty, ktorych nie bylismy w stanie splacic, wiec musielismy sie wyprowadzic (dlug do tej pory jest niesplacony).
W styczniu tego roku wynajelismy nowe mieszkanie. Sami. Nie stac nas na to. Jesli oplacamy czynsz, to nie mamy za co zyc. A jesli kupujemy jedzenie i rzeczy dla dzieci, to nie mamy na czynsz... Takie bledne kolo. Do tej pory jakos dalismy rade sie utrzymac, robiac sobie dlugi u rodziny i znajomych, ale w tym miesiacu nie bylismy w stanie zaplacic za mieszkanie. Jestesmy w kropce.
Dzis byl u nas wlasciciel mieszkania, zabral nam umowe i powiedzial, ze jesli do piatku nie zaplacimy odstepnego, to w sobote mamy sie wyniesc.
Nie mamy pieniedzy. Nie mamy nic. Nie stac nas na wynajem kolejnego mieszkania (kaucja, odstepne...).
Jednak jesli znalazloby sie kilka osob o wielkim sercu, ktore wsparlyby nas w postaci zywnosci, srodkow czystosci, itp. To moglibysmy blagac wlasciciela o wiecej czasu i oddawac mu wszystkie pieniadze, jakie bedziemy mieli i jakos dalibysmy rade to uregulowac i wyjsc na prosta.
Boje sie. Bardzo sie boje. Nie chce stracic dzieci z powodu biedy. Nie wiem juz co mam robic. Jest coraz gorzej. :(