Z pewnością zwiększenie stopnia wykorzystania funduszy unijnych ...bo ten rząd nic nie robi w tym temacie.
Problem jest taki że aby wykorzystać te fundusze trzeba mieć "wkład własny" a administracja rządowa i samorządowa nie dysponuje odpowiednimi środkami ze względu m.in. na recesję.
Jedyne wyjście niestety które same się narzuca i które "wymusza" sytuacja i rynek ....to zwiększenie zadłużenia (np obligacje,obligacje komunalne), umiejętne i stopniowe wykorzystanie części rezerw walutowych - ze względu że złoty jest osłabiony można uwolnić sporo złotówek a gwałtowne ruchy spekulacyjne na rynku mało prawdopodobne (Najgorsze mamy za sobą jeśli chodzi o rynki finansowe) .
Więc ewentualne zaangażowanie większego pieniądza "dewizowego" w obronie złotego nie będzie konieczne .
Rząd powinien bardziej aktywnie udzielać poręczeń przy inwestycjach to też może spowodować zwiększenie aktywności inwestycyjnej.
Odblokowanie nadmiernej biurokracji i uproszczenie procedur przetargowych.
Zwiększenie obrotu pieniądza można uzyskać poprzez nieznaczne obniżenie podatków dla firm.
Wprowadzenie robót publicznych dla osób pobierających zasiłki.
Wprowadzenie zachęt dla długoterminowego kapitału inwestycyjnego i ewentualne niewielkie opodatkowanie krótkoterminowego kapitału spekulacyjnego (inwestycje portfelowe poniżej 1 roku)
Istotną sprawą jest odblokowanie systemu bankowego poprzez częściowe zmniejszenie rezerw obowiązkowych .
Kolejnym krokiem to uderzenie w "ciułaczy" -obniżenie stóp procentowych czyli maksymalne "potanienie" pieniądza na rynku wtedy banki będą musiały zrobić coś z nadmiarem pieniądza na rynku a ewentualny rentier szukać innych alternatywnych sposobów inwestowania( ten pieniądz gdzieś i tak znajdzie swoje ujście w gospodarce)
Całe zadanie polega aby maksymalnie wypchnąć pieniądze do gospodarki co powinno napędzić koniunkturę.
Jak widzisz tak czy owak trzeba "znaleźć" i wpompować trochę pieniądza do gospodarki tak jak kraje zachodnie. Spowoduje to z pewnością częściowy wzrost inflacji ale trzeba ja umiejętnie utrzymywać na rozsądnym poziomie poprzez elastyczne reagowanie i bieżące monitorowanie danych statystycznych.
Wszystkie te przedsięwzięcia należy robić w sposób odpowiedzialny,płynny i stopniowy co powinno spowodować zniwelowanie skutków kryzysu .
Ale jak już wcześniej napisałem ekonomia tyle zależy od ekonomistów co pogoda od synoptyków........więc niestety gospodarka trochę musi odchorować. Nic na to nie poradzimy możemy jedynie jak lekarz próbować niwelować skutki tej choroby.......
Jedyne pocieszenie jest takie że będziemy mieli w perspektywie kilku lat spektakularną hossę która powinna wyrzucić indeksy naszej giełdy na WIG znacząco powyżej 100 tys pkt jednak bessa która po niej nastąpi też będzie bardzo spektakularna w myśl zasady duże wzrosty "odpowiednie" spadki.
Państwa zachodnie poprzez drastyczne zadłużanie się i pompowanie pieniędzy w chwili obecnej (które przyniesie kilkuletnią poprawę gospodarczą) w dłuższej perspektywie nie uniosą tego ciężaru i nastąpi rzeczywiste poważne załamanie gospodarcze na świecie.
Jesteśmy teraz w okresie koniunktury gdzie ruchy rynkowe zarówno w górę jak i w dół będą bardzo "szerokie"
Obecna sytuacja na rynkach jest dobra i raczej rynek już "wie" że będą wzrosty . Realna gospodarka jest zawsze opóźniona w stosunku do giełd i dlatego obecnie odczuwamy skutki kryzysu a indeksy zachowują się poprawnie.