JX
/ 91.193.160.* / 2009-10-11 18:48
Fragmenty rozmów naszych "przedstawicieli":
"30 kwietnia, w dniu w którym wadium miało znaleźć się na koncie zarządcy kompensacji, Wojciech Dąbrowski, szef ARP rozmawiał z jednym ze swych pracowników (prawdopodobnie Piotrem S., dyrektorem oddziału warszawskiego ARP). S. informował swojego przełożonego:
- "Jest oświadczenie od przyjaciół, ale nie ma kasy i może nie być - niech oni prześlą potwierdzenie przelewu, niech prześlą faks z dowodem nadania kasy",
- "Jest drugi problem też taki no k**** niech oni by przesłali potwierdzenie przelewu, by potem bank był w stanie zaksięgować to z dzisiejszą datą, ja się po prostu boję, że będą nieprzyjaciele, rozumiesz Niech oni by dzisiaj faks nadali z dowodem wysłania tych środków, to dla nas jest jakimś argumentem później, nie, nawet jak to wadium, my próbowaliśmy dzwonić do tego Japa, prokurenta, ale on twierdzi, ze biuro zamknięte itd., ja nie wiem, czy tego wyżej nie trzeba, ja nie wiem, czy Jacek (Goszczyński - przyp. red.), czy ty zadzwonić, ja nie chcę wiesz ale tu po prostu chodzi informacja, k**** u nas służby finansowe donoszą, za przeproszeniem, że co z tego, że jest oświadczenie, jak nie ma i się boję przyjaciół z innym kapitałem i innych inwestorów."
W pierwszym dniu przetargu 13 maja 2009 okazało się, że katarski inwestor potrzebuje więcej czasu na "uzgodnienia". Chciał wycofać się z przetargu. Przystąpił do niego po tym jak - według raportu CBA - "w toku konsultacji pomiędzy Ministrem Skarbu Państwa Aleksandrem Gradem, wiceministrem Skarbu Państwa Zdzisławem Gawlikiem oraz obydwoma prezesami Agencji Rozwoju Przemysłu S.A. ustalono strategię, zgodnie z którą czyniący problemy inwestor uzyska zapewnienie, że jeśli przystąpi natychmiast do przetargu i zwycięży w nim, to w razie zaistnienia takiej potrzeby, przetarg zostanie unieważniony ze względów formalnych pod koniec maja".
13 maja 2009 przedstawiciel Katarczyków ostatecznie zalogował się do prowadzonego w Internecie przetargu. Zanim to się stało tak prowadzący przetarg raportował Wojciechowi Dąbrowskiemu:
- " Na razie mamy 2 osoby, ale nie te, które chcemy", niecałą godzinę później: "Siedmiu, ale brakuje"
Po tej informacji, Wojciech Dąbrowski dzwoni do Jacka Goszczyńskiego, swojego zastępcy, i mówi:
- "Cześć, siedem sztuk jest, ale oczekiwanego jeszcze nie ma natomiast wyobraź sobie, że wszystkie komputery padły w całej stoczni, zawirusowane oprócz jednego, wiesz wczoraj z Nojszewskim rozmawiałem, żeby jeden tempest, wiesz ustawić niezależnie poza siecią, zupełnie zasilany inaczej i Internet ciągniety inaczej".
Goszczyński odpowiada:
- "Nie wykluczam, że chodziło o to, żeby dojść do, nie tylko zablokować, tylko, żeby jeszcze dodatkowe jakiejś informacje wyciągane".
Wojciech Dąbrowski dzwoni więc do wiceministra skarbu Zdzisława Gawlika i informuje:
- "To znaczy jest 7 sztuk, na razie na ma jeszcze tego"
Gawlik odpowiada:
- "Tego naszego ?"
Dąbrowski mówi też Gawlikowi, że od Jacka Goszczyńskiego dowiedział się, iż:
- " szef szefów, że tak powiem ma rozmawiać z Katarem".
Wg Wikipedii:
"capo di tutti capi - dosłownie szef wszystkich szefów, osoba najwyższa rangą (zwykle w odniesieniu do mafii)".