Autor
/ .* / 2005-04-01 23:39
Szanowny Panie,wiem od dluzszego czasu, ze Kazadi byl w Polsce we wrzesniu ub.r. Tak jak iwiem, ze przyprowadzil go tam pierwszy radca i charge d'affaires AmbasadyDemokratycznej Republiki Konga w Warszawie Isidore Mavambu Matumona. Uczynilto na zaproszenie Polsko-Afrykańskiej Grupy Parlamentarnej. Przyjal ich w Sejmiewiceprzewodniczacy tej grupy, posel SLD z Pomorza, Edmund Stachowicz, tensam, ktory w dniach 24-30 stycznia br. odwiedzil DR Konga razem z szefem tejgrupy poslem Franciszkiem Stefaniukiem (PSL). Kazadi w swej ojczyznie jakodeputowany (nie z wyboru, lecz mianowany przez prezydenta, ktory musiuczynic zadosc interesom roznych klanow i plemion tego wielkiego panstwa,fascynujacego swa roznorodnoscia pod kazdym wzgledem) wydal na ich czescobiad. Para naszych poslow-obiezyswiatow dzielila sie podczas delegacji z gospodarzami polskimi doswiadczeniami w dziedzinie budowy demokracji parlamentarnej. Przy okazji wpadli do KGHM Congo pod Lubumbashi. To tylko garsc informacji o ich pobycie w DR Konga.Jak widzi Pan monitoruje zmienne koleje losu Kazadiego na biezaco.Natomiast jesli chodzi o znajomosc realiow DR Konga, to choc nie uzurpujesobie prawa do formulowania autorytatywnych sadow na temat tego kraju, jednomoge stwierdzic ponad wszelka watpliwosc: pan Dariusz Cychol jest albo przezkogos wykorzystywany albo nieobiektywny.Doszedlem do tego wniosku czytajac jego artykuly o Kongu (pomijajac jegowycieczki pod moim adresem, ktore mnie ubawily setnie, zwlaszcza te sugestiepod adresem czytelnikow poprzez wybijanie fragmentow dotyczacych mnie itajnych sluzb Rzeczypospolitej Polskiej ta sama czcionka). Wezmy takichociazby fragment, ktory swiadczy o tym, ze pan Cychol pomylil wiceprezesa firmy King & King z prezesem. Fakt obaj sa korpulentni. Sekw tym, ze R.Zmuda, ktorego Cychol widzial ponoc w Kinszasie w knajpie, ktoraprowadzi znany tam Portugalczyk, nigdy nie nosil zadnej kity spietych wlosow, jak napisano w poczytnym tygodniku rzecznika gen. JaruzelskiegoKazdy, kto zna choc troche Warszawe, wie, ze tak wyglada jego partnerP. Solski. Zmuda jest mocno lysiejacy, by nie powiedziec wprost lysy i o kiciemoze marzyc jedynie.Prosze tez pamietac, ze ja swoje teksty pisalem w oparciu o dokumenty,ktore cytowalem do znudzenia podajac czesto odnosniki, zeby kazdy moglsprawdzic i przekonac sie, ze autor nie wymyslil sobie niczego z sufitu.Pana znajomy zurnalista mial - jak rozumiem - ezoteryczne zrodla objawienia. Niedostrzeglem u niego sladow starannej kwerendy. Nie musi to wszakoznaczac, ze dziala na zlecenie pewnego lobby, chociaz istnieje grupa ludzi(ja do nich sie NIE ZALICZAM), ktora uwaza, ze kazdy absolwent MoGIMO to conajmniej kandydat na szpiega KGB. Ja mysle, ze ten, kto tak pisze, wie, co czyni, bo wie, kim sa jego odbiorcy, ktorym nie potrzebne sa dowody. Tacy czytelnicy po prostu wierza swoim organom prasowym, tak jak kiedys pewni ludzie wierzyli w objawienia partii komunistycznej, w idee postepu, w slowa Stalina etc.