real
/ 81.219.244.* / 2006-01-21 12:27
Szanowni Państwo na tym forum. Mimo, że nie jestem pracownikiem banku, ani nigdy nie byłem, to muszę przyznać, że patrzycie na banki jak na kolejny urząd państwowy, a nie jak na zwykłą firmę, która musi utrzymać się na konkurencyjnym rynku i przede wszystkim musi przynieść ZYSK swojemu właścicielowi(elom). Wydaje mi się, a nawet jestem pewny, że sprawa kontaktu emerytów z bankami, to nie kwestia DYSKRYMINACJI, lecz RYZYKA. Bank głównie obraca pieniędzmi powierzonymi przez klientów (również udziela kredytów z tych środków). I tu zaczyna się konflikt interesów - KAŻDY wpłacający do banku oczekuje wysokiego oprocentowania i przede wszystkim BEZPIECZEŃSTWA swoich pieniędzy, natomiast każdy kredytobiorca oczekuje od banku minimum formalności, minimum zabezpieczeń, minimalnego oprocentowania no i maksymalnej kwoty kredytu. No i teraz pytanie - jak musiałby się zachować bank, aby spełnić te wzajemnie wykluczające się oczekiwania. Odpowiedź może być banalna - a mianowicie, wszystkie straty powstałe z udzielania wysoce RYZYKOWNYCH kredytów może pokryć bank ze swoich zysków. No właśnie, tylko czy w gospodarce wolnorynkowej jest sens prowadzenia firmy tylko po to aby wypracowany zysk przeznaczać na pokrycie strat??? Jeśli ktoś z państwa uważa, że może pracować np. przez rok tylko po to, aby pokryć straty, które w związku z tą pracą powstały, to proszę spróbować. I na koniec pytanie do nas jako społeczeństwa - jeśli uważamy, że taki bank - wysokiego ryzyka by się przydał, to może zachęcić rząd, aby powołał taki bank państwowy finansowany z budżetu, który nie dyskryminowałby nikogo, kredyty dawałby każdemu i na wszystko, a ewentualne straty pokrywalibyśmy wszyscy z naszych podatków?? Ale rozsądnie mówiąc - przecież to już było!!!!