Czarna Chmura...
/ 83.9.85.* / 2010-01-26 07:46
"Tak więc oficjalnie żyję w kraju dotkniętym deflacją. Według tutejszego urzędu statystycznego ceny w Irlandii spadły o 4.7% rok do roku.
Spadły odsetki od kredytów hipotecznych (-42%), czynsze z wynajmu mieszkań (-16.6%), ubrania (-12%), prąd (-10%), gaz (-11%)meble (-6%), odsetki z tytułu zaciągniętych kredytów hipotecznych (-4. żywność (-2.5%). Wzrosły natomiast ceny ubezpieczeń mieszkaniowych (+25%), samochodowych (+12.5%) i zdrowotnych (+21%).
Jednak mylą się, Ci którzy sądzą, że na wyspie jest teraz lepiej. Życie w gospodarce dotkniętą deflacją wcale nie jest takie kolorowe, o czym pisałem kilka miesięcy temu. Do tej pory było stosunkowo łatwo. Spadające wraz z cięciami stóp procentowych przez ECB raty kredytów hipotecznych były największym składnikiem stojącym za spadkiem cen. To z koleji ograniczało do pewnego stopnia gwałtowność spadku cen nieruchomości i pozwalało na łatwiejsze przełknięcie spadających czynszów przez tych, którzy zainwestowali w mieszkania na wynajem.
Teraz gdy stopy procentowe Europejskiego Banku Centralnego stoją na poziomie 1%, pole do dalszej redukcji kosztu kredytu jest ograniczone, a co za tym idzie pole możliwości dalszego finansowania wciąż zbyt drogich nieruchomości.
Bezbolesne sponsorowanych przez ECB redukcje cen w dużej mierze są już poza nami. Przed nami, za to drugi akt w którym redukcja odsetek od kredytów będzie musiała być rezultatem, nie tańszego finansowania, ale spadku cen nieruchomości.
Widać też, że to głównie sektor prywatny bierze na siebie ciężar cięć. Usługi takie jak hotelarstwo (-12.4%), czy transport lotniczy (-9.4%) reagują na kryzys tnąc ceny.
Wśród usług w dużej mierze kontrolowanych przez państwo, lub silne związki zawodowe nie ma takiej presji. Inflacja w usługach edukacyjnych (+4.5%), usługi szpitalne(+9.1), bilety autobusowe (+10.9%), transport kolejowy (+9%), edukacja (+4.5%) czy wciąż trzyma się mocno. Rząd również dba o wpływy podatkowe, czego odzwierciedleniem jest wzrost cen piwa (+4.5%), papierosów (+12.3%), czy podatku drogowego (+4.4%).
Trudno wytłumaczyć dlaczego, mimo spadku cen nieruchomości koszty ich ubezpieczenia wzrosły tak bardzo (+24.8%).
Wbrew pozorom deflacja nie oznacza, że w kieszeniach pozostaje nam więcej pieniędzy. To prawda, wydatki spadły o 5%, ale dochody znacznej części społeczeństwa spadły również.
Nasz przykład. W czerwcu cieszyliśmy się z obniżonego o 200 Euro czynszu za mieszkanie. Radość trwała krótko, gdyż tydzień później rząd ogłosił awaryjny budżet i nowe podatki, a ostatnio w firmie żony chodzą pogłoski o nadchodzącym cięciu wynagrodzeń o 10%. Właściciel mieszkania również pewnie jest na minusie. Oszczędności powstałe w wyniku obniżki kosztów kredytu zostały anulowane poprzez niższy czynsz, no i poza tym uderzyły w niego także wspomniana wcześniej danina na rzecz państwa.
Gdy weźmiemy pod uwagę rosnące bezrobocie, większe podatki, spadające ceny nieruchomości, straty na inwestycjach giełdowych to staje się jasne, że erozja dochodów jest równie silna jak erozja kosztów życia."
Autor Parkiecik at 13:18
Tagi: deflacja, irlandia