Amigo11
/ 2009-06-20 20:57
/
SAMA PRAWDA
Jeśli same nie będziemy walczyć o swoje sprawy, nikt nie zrobi tego za nas - przekonują uczestniczki Kongresu Kobiet Polskich, który odbywa się w Warszawie. W spotkaniu, które podsumować ma 20 lat transformacji, bierze udział ok. 3 tys. kobiet z całego kraju.
Dwudniowy kongres, który rozpoczął się dziś w Pałacu Kultury i Nauki, jest społecznym przedsięwzięciem zorganizowanym m.in. przez żonę byłego prezydenta Jolantę Kwaśniewską, prezydent KPP Lewiatan Henrykę Bochniarz i prof. Magdalena Środę. W spotkaniu uczestniczy wiele kobiet reprezentujących m.in. środowiska naukowe, biznesowe, artystyczne, a także rząd i parlament.
W kongresie wzięła udział małżonka prezydenta Maria Kaczyńska. "Chciałabym pogratulować wszystkim kobietom polskim, także tym, którym było trudniej w czasie tych 20 lat transformacji, ale się nie poddały. Bo my, kobiety się nie poddajemy - mówiła podczas otwarcia kongresu.
Spotkanie ma być okazją nie tylko do podsumowania ostatniego 20-lecia oraz podkreślenia roli, jaką w procesie transformacji ustrojowej odegrały kobiety, ale również do sformułowania postulatów na przyszłość.
"Współczesne kobiety nie domagają się szczególnych przywilejów tylko dla nich, ale przede wszystkim równości. Chcemy 100 proc. płacy mężczyzn i 50 proc. władzy" - mówiła Jolanta Kwaśniewska.
Minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak podkreśliła, że należy do najbardziej sfeminizowanego rządu w ostatnim 20-leciu. "Jest nas pięć, czyli jedna trzecia. To pokazuje, że wiele mamy tu jeszcze do zrobienia" - powiedziała.
Magdalena Środa za ważne postulaty uważa ustalenie parytetów na listach wyborczych i powołanie przez Sejm niezależnego pełnomocnika ds. kobiet i równości. "Różnimy się poglądami, ale mamy do załatwienia wspólne sprawy. Nie załatwimy ich bez kobiecej solidarności. Gdyby parlament wyglądał tak jak ta sala, inne byłyby jego priorytety; być może nie euro byłoby wtedy na pierwszym miejscu, a sprawy socjalne" - mówiła Środa.
Potrzeba kobiecej solidarności często była przywoływana podczas kongresu. "Kobieca solidarność - wciąż obśmiewana i demaskowana jako fikcja - jest naszym obowiązkiem" - przekonywała w wykładzie inauguracyjnym prof. Maria Janion.
O siostrzanej solidarności w życiu codziennym mówiły również uczestniczki panelu "Kobiety dla Polski: 20 lat transformacji". "Żałuję, że zwycięska Solidarność nie dla wszystkich była solidarna, że nasz rząd pominął kwestię równych praw kobiet" - mówiła rzeczniczka rządu Tadeusza Mazowieckiego Małgorzata Niezabitowska. Jej zdaniem dziś potrzebna jest codzienna solidarność kobiet - w pracy, w szkołach, w towarzystwie i w każdej sferze życia.
"Brak solidarności wobec kobiet słabszych to także nasza wina. Mamy jako państwo ogromne zaniedbania na tym polu. Źle wychowujemy dzieci, dajemy przyzwolenie na agresję wobec dziewcząt i kobiet, nie uczymy kobiet, jakie są ich prawa" - mówiła s. Małgorzata Chmielewska, przełożona Wspólnoty "Chleb Życia". Na znaczenie właściwego wychowania zwracała uwagę również prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. "Tak jak za każdym sukcesem mężczyzny stoi mądra kobieta, tak za moim sukcesem stoi dobry mąż, co w dużej mierze zawdzięczam teściowej, która wychowała go w taki sposób. Problemem jest wychowanie - kobiety uczy się ustępować, wtłacza w role i stereotypy. My kobiety, jako matki, musimy to zmienić" - przekonywała.
Posłanka Izabela Jaruga-Nowacka oceniła, że jednym z największych sukcesów polskich kobiet po 89 r. było sformułowanie swoich postulatów dotyczących ważnych dla nich spraw, które - wcześniej uznawane jako sfera życia prywatnego - dziś należą do głównego nurtu polityki. "Nie udała się jednak walka o prawa reprodukcyjne. To przykład na to, że demokracja w Polsce kończy się tam, gdzie zaczyna się sprzeciw Episkopatu" - mówiła.
Także b. wicemarszałek Sejmu Olga Krzyżanowska zwróciła uwagę na te kwestie. To powinna być kwestia wyboru, czy kobieta chce mieć dziecko, czy nie, decyzja kobiety i jej męża. Tymczasem te sprawy wciąż załatwiają za nas mężczyźni, a my popiskujemy tylko cicho w kącie. Jeśli dalej będziemy tak robiły, niczego nie zmienimy" - przekonywała.
Zdaniem Krzyżanowskiej dużym problemem polskich kobiet jest brak pomocy przy wychowywaniu dzieci, co utrudnia godzenie życia zawodowego i rodzinnego.
Fedak zadeklarowała, że jej rząd pomoże w rozwiązaniu tej kwestii. "Jeśli pracodawcy nie będą dbali o swoją kadrę - pracownice wracające z urlopów wychowawczych i zdrowotnych - przegrają, oni sami wyjdą na tym najgorzej" - przekonywała.
"Rynek pracy musi nauczyć się, że jego uczestnikami są rodzice, którzy mają obowiązki opiekuńcze wobec dzieci lub innych członków rodziny" - mówiła prof. Irena Kotowska z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Jej zdaniem istniejące rozwiązania systemowe ułatwiające godzenie ról są dobre, choć powinny być w większym stopniu wykorzystywane przez pracodawców. Jednak, jak zaznaczyła, najważniejsza jest zmiana kulturow