Zdaniem specjalistów, na których powołuje się "Puls Biznesu", w końcu marca za euro zapłacimy 4,57 złotego, a za franka szwajcarskiego - 3,06 zł.
Choć początek miesiąca nie był tak udany dla polskiej waluty, to większość ekonomistów ankietowanych przez "Puls Biznesu" uważa, że najgorsze minęło. Według średniej oczekiwań dwunastu analityków, na koniec miesiąca za euro trzeba będzie zapłacić 4,57 zł, za dolara - 3,58 zł, a za franka 3,06 zł.

Przełomu nie należy się jednak spodziewać - tylko czterech analityków obstawia rychły powrót kursu franka poniżej 3 zł. I tylko jeden prognozuje, że kurs euro spadnie poniżej 4,50 zł. Największy pesymista zakłada nawet dość istotny wzrost kursu euro - do 4,77 zł.

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,6337709,Analitycy_o_zlotym__Najgorsze_juz_minelo.html

Faktycznie masz powód do śmiechu ty durny pajacu.
Gdybym Cię spotkał na ulicy to bym cię pawiem potraktował.

i to mnie mówiąc delikatnie denerwuje,
UE to jest jakiś misterny pasożytniczy plan, mający doprowadzić,
do wysterowania nas tak, żebyśmy znowu przez długie lata nie stanęli na nogi!

Nastepnie dodal:

"Rogers twierdzi, że ratowanie banków nakręca spiralę długów i ostatecznie doprowadzi do destrukcji największej gospodarki świata.
- Myślę, że to niesamowite. Rujnują amerykańską gospodarkę, rujnują amerykański rząd, rujnują amerykański bank centralny i rujnują amerykańskiego dolara – powiedział słynny inwestor. - Przed oczami mamy historyczne wydarzenie, którym jest zniszczenie Nowego Jorku jako centrum finansowego i zniszczenie Ameryki jako najpotężniejszego na świecie państwa – dodał.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Wreszcie ktos otwarcie zaczyna mowic o USA i zielonym smieciu.

A pamiętam napaść na mnie,na początku 2007 roku, kiedy pisałam, ze miejsce USA zajmą Chiny i tam będziemy spogladać, zamiast na NYSE....zostałam zza to linczowana na forum :-))))

Chiny skupują złoto, żeby stanowiło wsparcie ich waluty. Tam przeniosło się centrum bogactwa świata. Stany są zadłużone na ponad 60 bilionów dolarów.

a ruski beda z nimi wspolpracowac niestety

Jedną z największych różnic między aktualną sytuacją a Wielkim Kryzysem z lat 1929-1933 jest rola mediów. W pierwszej połowie ubiegłego wieku głównym środkiem przekazu była prasa, dodajmy, działająca na innych zasadach niż obecnie - pisze w komentarzu Grzegorz Zatryb, główny analityk Strefy Finansów.

jest rola mediów - obecnie dodał bym fora i naganiaczy

Teraz, z uwagi na łatwość dostępu do informacji, ich dostawcy muszą ostro walczyć o klienta. A że od dawna wiadomo, iż fakt, że pies ugryzł listonosza to nie jest żaden news, ale za to, jeśli listonosz ugryzł psa, to jest wiadomość - media prześcigają się w epatowaniu odbiorcy czym się da. Nie ominęło to informacji gospodarczych, zwłaszcza jeśli mają duży wpływ na życie codzienne. Niestety, taki sposób mówienia o zjawiskach gospodarczych siłą rzeczy muszą przejmować walczący o elektorat politycy.

Powszechną praktyką stało się ostatnio mówienie o kryzysie, który dotarł do Polski. Ma się on objawiać generalnym spadkiem aktywności gospodarczej i wzrostem bezrobocia, co przełoży się na pogorszenie sytuacji finansowej gospodarstw domowych. Tymczasem jest to definicja jednej z faz cyklu koniunkturalnego, spowolnienia lub w mocniejszym wydaniu, recesji. Tak się bowiem składa, że gospodarka rynkowa zawsze podlegała, podlega i będzie podlegać okresowym wahaniom koniunktury. Po latach tłustych następują lata chude i właśnie w ten okres wchodzi zarówno gospodarka światowa, jak i polska. O kryzysie możemy mówić w przypadku niektórych segmentów rynków finansowych, od biedy oznaki kryzysu mogliśmy zaobserwować na polskim rynku walutowym. Na pewno jednak nie jest oznaką kryzysu gospodarczego spadek dynamiki PKB do 1,1% (NBP) czy wzrost bezrobocia do 10,5% w styczniu 2009. Warto pamiętać, że poniżej 10,5% bezrobocie spadło dopiero w maju 2008 roku, zaś jeszcze w 2006 przekraczało 15%.

Bez wątpienia największych problemów wśród dojrzałych gospodarek doświadczają Stany Zjednoczone, ale też właśnie tam próbowano za wszelką cenę zanegować istnienie cyklu koniunkturalnego, co spowodowało przegrzanie koniunktury na niespotykaną skalę, zwłaszcza w budownictwie. Tym bardziej należy z pokorą, ale też bez zbędnych emocji, przyjąć do wiadomości cykliczną naturę gospodarki rynkowej. Cykliczna zmienność jest bowiem powszechna w naturze i po zimie musi przyjść wiosna.

bezrobocie - ostatni wskaźnik koniunktury , jak będzie spadać indeksy będą już na wyżynach

" Rogers twierdzi, że ratowanie banków nakręca spiralę długów i ostatecznie doprowadzi do destrukcji największej gospodarki świata.
- Myślę, że to niesamowite. Rujnują amerykańską gospodarkę, rujnują amerykański rząd, rujnują amerykański bank centralny i rujnują amerykańskiego dolara – powiedział słynny inwestor. - Przed oczami mamy historyczne wydarzenie, którym jest zniszczenie Nowego Jorku jako centrum finansowego i zniszczenie Ameryki jako najpotężniejszego na świecie państwa – dodał. "

może to Al Kaida , Ben to ma jakąś taką szarą brodę

haha lubie Cie, choc czasem mnie wkurzasz, ale jestes spoko :)

ale swoją drogą , ja mogłabym ciągle wydawać , tylko kto mi znajdzie takiego frajera który będzie mi ciągle pożyczał na zawsze

Lodzia nie szalej ! :-)))) za 5 minut nowy odcinek "39 i 1/2" :-))

ale ortografow )))

Na naszym parkiecie wzrosty są wyraźne, bo wracamy powyżej poziomu 1.400 pkt. jednocześnie wracamy powyżej górnego ograniczenia konsolidacji" - dodał.

Tyszko przypomniał, że jeszcze kilka dni temu obawiano się wybicia dołem z konsolidacji i ustanowienia nowych minimów bessy, ale przestaliśmy reagować na to co się dzieje w USA.

"Ostatnie wzrosty dają szansę na to, że nie tyle nie wybijemy się dołem, ale uda się nam wybić górą, co dawałoby szansę na krótkoterminową większą korektę wzrostową" - powiedział analityk.

"I jeżeli nie nastąpi żaden wstrząs, który zaburzyłby to chwilowe uspokojenie, to rynki są gotowe do korekty wzrostowej" - dodał.

Jego zdaniem, po dwóch miesiącach spadków rynki są blisko minimów bessy i sama skala spadków już by uzasadniała korektę wzrostową.

http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=b13b89f6-6770-4b62-96df-ce1048f19f28&open=sec

ⒽⓞⓈⓈⒶ ↑

Po prostu - banki nigdy nie odzyskają pieniędzy.

A z drugiej strony, mozesz zobaczyc goscia co ma na koncie ok 20 mil i sie zastanawia, czy juz nie kupic tych 20 mieszkan w stolicy i ich wynajac, bo pieniadz go parzy w lapy a bankom przestaje ufac...

chodów nie zabrał?

Trend jest Ci znany?