Trwa walka banków centralnych na osłabianie własnych walut, a wzmacnianie konkurentom. Nasi to się w to nie potrafią wpisać, bo oni na gwałt chcą potulnie wzmacniać złotego pod dyktat z zewnątrz, bo to tamtym ma służyć, a nie nam, po to zresztą nas do tego wciągnęli, bo nikt w socjalistycznym kapitalizmie nie jest taki głupi, żeby marzyć tylko o tym żeby do nas dopłacać, a nie nas wydoić, tak jak innych, i stąd nasza gospodarka musi upaść, więc czym prędzej trzeba zmienić rządzących na takich, co będą potrafili dbać o nasze interesy...
Zaczęło się od czwartkowej konferencji prezesa Tricheta, który widząc jaki krach się w gospodarce szykuje i jakie głupstwo popełnił poprzednio podnosząc stopy, kiedy wszystko pada, teraz rakiem zaczyna się z tego wycofywać, co dobili dodatkowo artykułem w Der Spiegel na temat zamiaru wyjścia Grecji ze strefy euro i w dwa dni euro straciło do dolara 600 pipsów...
I chociaż wiadomo, że Grecja jest bankrutem, czemu oczywiście będą zaprzeczać jak ten prezes Citigroup w sierpniu 2008 r., że nie ma strat, a po trzech tygodniach były, tylko nie było juz prezesa, ale straty z tego tytułu spadłyby na banki niemieckie czy francuskie, a to już nie uchodzi, wiec trzeba nadal grać wyuczony spektakl i coś wykombinować, żebyśmy się na nie wszyscy zrzucili...
To oczywiście spowodowało gwałtowne załamanie cen towarów (które rosły wraz ze spadkiem popytu i zapasami, co było kolejnym przekrętem i od dawna wiadomo było, że jest nie do utrzymania) i ogromne straty spekulantów grających na ich wzrost, jak i teraz jeszcze większe tych, co grali na wzmocnienie euro...
Takie to są realia życia w świecie, gdzie gospodarkę zastąpiono spekulacją...