Hades
/ 2009-07-22 22:43
/
Zamiast bajek: Misja specjalna, Sprawa dla reportera
Krajowi inwestorzy zbulwersowani przebiegiem dolarowej emisji
W poniedziałek około godz. 17 Ministerstwo Finansów rozpoczęło plasowanie na rynku 10-letnich obligacji denominowanych w dolarach. To już druga po czteroletniej przerwie emisja tego typu papierów. I to też drugi raz, kiedy – zdaniem części rynku – resort pominął inwestorów krajowych. Ci są zbulwersowani, twierdząc, że nic nie wiedzieli o poniedziałkowej emisji. Resort utrzymuje, że kto chciał, mógł się o niej dowiedzieć.
Przy poniedziałkowej emisji resort postarał się nie wzbudzać kontrowersji z przydziałem obligacji i książkę zapisów otwarto po godz. 17, czyli wówczas, gdy w Polsce nikt już nie pracował. Ministerstwo pewnie poinformuje, że książkę otwarto poprawnie, bo w godzinach sesji amerykańskiej. Ale cena i popyt byłyby z pewnością inne, gdyby książkę otwarto w godzinach porannych czasu europejskiego, a zamknięto dopiero w trakcie sesji amerykańskiej – komentuje Piotr Zagała, zarządzający funduszami w Idea TFI.
Kontrowersyjny spread
– Działanie resortu tym bardziej nas zbulwersowało, że dochodowość ustalono znów bardzo wysoko – mówi Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING BSK. Spread wobec amerykańskich papierów rządowych wyniósł 280 punktów bazowych (przy poprzedniej emisji było to 290 pb.). Wyemitowane w poniedziałek obligacje sprzedano po cenie 99,79 USD. Przez cały miniony tydzień kursy transakcyjne papierów z emisji z 7 lipca nie schodziły poniżej 101 USD.
Wczoraj rano oferty zagranicznych banków dotyczące tych obligacji zaczynały się od 101,75 USD, a sięgały 102,5 USD (potem nieco się obniżyły). Krajowe banki oferowały je wczoraj po 102 USD, czyli 2,3 proc. powyżej kursu emisji. Tyle mogły zarobić też TFI czy OFE.