mysz18
/ 217.97.244.* / 2015-11-20 19:49
Mam 35 lat pracy i wychowałam troje dzieci (na wychowawczym w sumie byłam dwa lata,wtedy były urlopy bezpłatne) ,a do emerytury brakuje mi 7 lat po obecnych obliczeniach.
Moja praca to dwa etaty przez 20 lat życia.Wszystko robiłam na biegu,bo dzieci ,bo mąż z pracy i obiad,bo pranie we frani (nie każdy miał automat) i prasowanie do północy,gdzie mąż cicho pochrapywał.
Czy dożyję do emerytury? Nie wiem ? Moja siostra zmarła mając 32 lata pracy nie doczekawszy jej. Mówisz o równouprawnieniu ,że kobiety chciały. A i owszem ,chciały i chcą. Nie wiem czy masz dzieci,a jeśli masz ,to z jakiej pomocy korzystasz przy dzieciach,i w końcu ,kto Ciebie pielęgnował zanim poszedłeś do przedszkola. Ciekawe jak Ty byś klekotał ,gdyby obowiązki kobiety chociaż na tydzień przypadły Tobie. A może Ciebie przyniósł bociek głośno klekocząc. Jestem za równouprawnieniem,bo gdy pojawi się dziecko,to powinno się pracować na zmianę z żoną,a nie jak teraz, Pan i władca wraca do domu i potrzebuje ciszy,bo żona siedzi w domu z dziećmi i niby nic nie robi. A potem ,po latach wyklekoce Ci taki że trzeba było pracować ,a nie czekać na moją kasę. Czyż nie tak to się odbywa ??
Dziękuję Bogu,że dał mi zdrowie w tamtych latach na taką harówkę,bo w czasach dzisiejszych jest wyścig szczurów, A Ty chłopie pogadaj z rodzicami czy mieli ,lub mają ławo-no chyba ,że Ciebie stać na służbę,którą zapewne też nie doceniasz.