Ciekawy post pozwolę sobie wkleić ściągnięty z innego forum...mam nadzieje że nie naruszyłem praw autorskich :-)
Na fali najnowszej odsłony kryzysu z załamaniem złotego w tle rząd nie ustaje w parciu na oślep ku strefie euro. Rozgorzała walka o wejście do korytarza ERM 2 w najbardziej niestabilnym otoczeniu makroekonomicznym od wielu lat. Kwitną dziennikarskie spekulacje o partyzanckich rozmowach w Brukseli. Sztywny rygor pasma kursowego każe jednak w obecnych okolicznościach solidnie wątpić w zasadność tej operacji.Przy obecnym kursie 4,7 za euro korytarz zafiksowałby dolną barierę EURPLN w okolicach 4 zł. Dlaczego kurs ten nie miałby spaść mocniej, jeśli nasz wzrost gospodarczy konsekwentnie przebijałby wynik Eurolandu? Z drugiej strony przeszkadza nam jeden czynnik, mianowicie wirtualny charakter tegorocznego budżetu. W zapisany tam 3,7-proc. wzrost PKB nie wierzy chyba już nawet sam wybitny brytyjski ekonomista, a obecnie polski minister finansów Jacek Vincent Rostowski. Rynek wykazując niechęć do złotego wkalkulowuje ryzyko powtórki z dziury Bauca (2001 r.), dlatego brak cięcia chirurgicznego w postaci nowelizacji budżetu może utrzymać nerwowość na dłużej.
W każdym razie, dzisiejszy kurs złotego na tle forinta lub hrywny zdyskontował katastrofę gospodarczą na miarę bodaj 3- lub 5-proc. spadku naszego PKB w br. Nawet zakładając, że dynamika naszego produktu będzie bliska zeru, pola do dalszego osłabienia złotego już dawno nie ma. Po minięciu kryzysu zarządzający kapitałem zagranicznym (głównie amerykańskim) uświadomią sobie, że koszykowe myślenie przejawiające się w równym traktowaniu środkowoeuropejskich gospodarek to nieefektywne podejście wypaczające wyceny. Kapitał ten i tak powróci do regionu środkowoeuropejskiego, wzmacniając kursy tutejszych walut, a złoty powinien zyskiwać najmocniej, adekwatnie do relatywnie najlepszej kondycji naszej gospodarki. To nasiliłoby ryzyko przebicia dolnej bariery korytarza.
W obliczu powyższej argumentacji miejmy więc nadzieję, że owczy pęd ku korytarzowi ERM 2 zostanie przystopowany, a strojenie piórek przed Brukselą ustąpi miejsca racjonalnej ocenie sytuacji. Pomimo sztywnego rygoru kursowego kilka tłustych lat Litwy, Łotwy oraz Estonii i tak ustąpiło pola przewlekłej makroekonomicznej dysfunkcji. Niech to będzie zimnym prysznicem na głowy tych, którzy bez oglądania się na nasz interes narodowy zdradzają chorobliwą słabość do zbyt silnego parcia na unijne salony.