Izrael to bardzo ekspansywa nacja. Mają "swoich" w elitach wszystkich chyba krajów świata [no, może poza Chinami i Japonią - z wiadomych względów]. Ludzi, którzy walczą o prawo do normalnego zycia na swojej ziemi nazywają terrorystami. Zwróćcie uwagę jak relatywna zaczyna być definicja terroryzmu: Palestyńczycy- terroryści [walczą o swój kraj okupowany przez Izrael]; Czeczeńcy - terroryści [bo chcieliby mieć swoje nie-moskiewskie państwo]; Irlandczycy - terroryści [bo nie mogą sie pogodzić, ze od kilkuset lat WlkBrytania okupuje północna czesć ich kraju]. Zaraz mi ktoś powie o metodach walki - no ale jak walczyć mają ludzie przeciw którym jest cała armia, lobby amerykańskie, moskiewskie czy inne? A poza tym - jakimi metodami walczyli nasi terroryści-powstańcy? Ci, ktorym nie podobaly się rządy carów, okupacja niemiecka czy komuniści? Czy ktoś się nad tym zastanawiał?
Arabowie mają prawo do życia w państwie opartym na ich własnych tradycjach, kulturze i religii. Absurdem jest wprowadzanei w Iraku amerykańskiej demokracji! Toż my Polacy nie mozemy przełknąć legalizacji związków homo, a wydaje mi sie, ze ekspansja kultury zachodniej na bliskim wschodzi rodzi dokładnie takie same reakcje ludzi tam mieszkających.
A ze AmerykoIzrael ma wy działaniach wojennych swój mały biznes - to już zupełnie inna działka. Dlatego uważam, ze w swoich poczynaniach oba te kraje powinny zostać wyobcowane i skrytykowane. Bush ma manię wielkości i chęć pokazania czy udowodnienia swiatu "kto tu rządzi." Najchętniej zrobiłby z krajów arabskich swoją "kolonię" obłożoną McDonaldami i pompująca za bezcen ropę do amerykańskich tankowców.